Znikniętych jest tysiące, o ile nie miliony, ale to, co dzieje się teraz zaczyna budzić niepokój i rodzi pytania.
Gdy rozpoczęła się pandemia, usadzono nas w domach, kazano czekać, aż pojawi się szczepionka i lek, by wyjść ze światowego kataklizmu. Kiedy zapowiadane preparatu rozpoczęły swoją globalną ekspansję, zaczęto zdejmować z nas okowy ograniczeń, ale wywołano też zjawisko znikania ludzi.
Znikania i to też trend ogólnoświatowy, bo ludzi i co za tym idzie, rąk do pracy brakuje wszędzie.
Nie ma komu pracować w wielu sektorach gospodarki w Irlandii, nie ma też ludzi do pracy w Polsce i innych krajach Europy kontynentalnej, ale nie ma również w obu Amerykach.
Co więc się stało, że ci ludzie zniknęli i spowodowali takie problemy dla biznesów wielu państw?
Nie wiadomo, bo znikniętych próżno szukać we Francji, nie ma ich też w Hiszpanii, nie ma w pozaunijnej Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Brazylii i Australii. To gdzie nagle są, bo przecież jeszcze dwa lata temu byli, a świat jakoś funkcjonował i można było powiedzieć, że kraje nie cierpiały z powodu dramatycznego braku rąk do pracy.
Porwało ich UFO? A może są, jak zniknięte parówki z Ostatniej paróweczki hrabiego Barry Kenta? Wyjechali tam, gdzie jest lepiej? Ale tu powstaje kolejne pytanie, gdzie jest to lepiej, skoro wszędzie jest źle, a i wszędzie brakuje rąk do pracy?!
To zagadka, z jaką zmierzyć się powinni eksperci, a może nawet do współpracy powinni zaprosić detektywów, żeby dać odpowiedź na pytanie:
Gdzie są zniknięci i kiedy ponownie się pojawią?
Bogdan Feręc