Ze względu na przerwę zarządzono przerwę

Nie tylko w polskim parlamencie można naoglądać się politycznej szopki, bo, choć zdarza się to bardzo rzadko, a nawet stanowi ewenement, do takich zdarzeń dochodzi też w irlandzkiej izbie niższej, czyli Dáil Éireann.
Wczoraj posłowie zebrali się na posiedzeniu, na którym wybrany miał być nowy premier, jednak nawet nie zbliżono się do procedury głosownia, gdyż obrady zostały zawieszone do dzisiejszego poranka. Chodziło w sprawie o to, iż nowa spiker niższej izby parlamentu Ceann Comhairle Verona Murphy zaproponowała już wcześniej, aby po wyborze premiera, zawiesić obrady Dáil na dwa tygodnie.
Sedno problemu wynika jednak z decyzji czterech niezależnych posłów, którzy zamierzają popierać rząd we wszystkich głosowaniach i z przystąpienia do Regionalnej Niezależnej Grupy Technicznej oraz zapewnieniu prawa głosu ławom opozycji.
Miało to dać czas na ukonstytuowanie się gabinetu, ale część posłów wyrażała dosyć stanowcze niezadowolenie w tej kwestii.
Ceann Comhairle Verona Murphy próbowała nawet przejść do części głosowania, jednak nie udało się jej opanować sytuacji, więc postanowiła zawiesić obrady do czwartkowego poranka. Co też istotne, spiker Verona Murphy napotkała opór opozycji, która zwarła szeregi, a wówczas utraciła całkowicie kontrolę nad parlamentem.
Obrady wznowione zostały o godzinie 16:30, a ponownie podjęto próbę ogłoszenia głosowania, jednak i wtedy opozycja mocno protestowała oraz domagała się, aby dwutygodniowa przerwa została odwołana. Dodawano, że decyzja podjęta została bez konsultacji z parlamentarzystami.
Posiedzenie przeniesione zostało wówczas na czwartek na godzinę 9:00.
*
O ile posłowie opozycji wyciszą się dzisiaj do godziny 9:00, Micheál Martin może zostanie premierem, ale pewności nie ma, więc lider Fianna Fáil będzie musiał uzbroić się w cierpliwość.
Bogdan Feręc
Źr. NewsTalk
Fot. Kadr z nagrania RTE