Zanieczyszczenie hałasem dotyczy 5 mln Polaków. Mieszkanie w „głośnym” domu może mieć negatywne skutki dla zdrowia
Ulica i warkot samochodów przejeżdżających za oknem, impreza u sąsiadów, stukanie w podłogę dochodzące z wyższej kondygnacji, krzyki, muzyka z radia, szczekanie psa czy głośno bawiące się dzieci – to wszystko dźwięki, które składają się na tzw. zanieczyszczenie hałasem w mieszkaniu, problem, który może dotyczyć aż 5 mln Polaków. Często bagatelizowany może jednak prowadzić do poważniejszych problemów ze zdrowiem, powodując m.in. rozdrażnienie, bóle głowy, problemy ze snem i koncentracją uwagi, a nawet przyczyniając się do chorób sercowo-naczyniowych. Dlatego aspekt akustyki warto wziąć pod uwagę już na etapie planowania budowy i wyboru projektu. Szczególnie jeżeli nieruchomość ma powstać np. przy trasie szybkiego ruchu czy linii kolejowej. Normy przewidziane w prawie nie są bowiem wystarczające.
– Jak wynika z „Barometru zdrowych domów”, jeden na czterech Polaków jest narażony na zagrożenia związane z klimatem wewnątrz pomieszczeń, do których zaliczają się niedostateczne ilości światła dziennego, wilgoć, pleśń, chłód i nadmierny hałas – mówi agencji Newseria Biznes Aleksandra Zybała, menedżerka ds. komunikacji VELUX Polska. – Ten ostatni problem zwykle dotyczy osób żyjących w miastach, gdzie hałas jest najczęściej generowany przez ruch uliczny.
„Barometr zdrowych domów” to cykliczny ogólnoeuropejski raport opisujący zależności pomiędzy warunkami mieszkaniowymi a zdrowiem ludzi. Wskazuje cztery zagrożenia dla zdrowia związane z klimatem wewnątrz pomieszczeń – brak światła dziennego, niską temperaturę, nadmierny hałas oraz wilgoć i grzyb. Zanieczyszczenie hałasem dotyczy 13 proc. społeczeństwa, czyli 4,9 mln osób. Dla porównania z problemem braku światła dziennego w mieszkaniu boryka się 1,5 mln osób, a 4 mln żyje w mieszkaniach zawilgoconych i zagrzybionych. Taka sama liczba ma w domach zbyt zimno, choć – biorąc pod uwagę kryzys energetyczny w ostatnim sezonie grzewczym – dziś te dane mogą być już zbyt optymistyczne.
Mieszkanie w domu, w którym nie da się odpocząć z powodu braku ciszy, negatywnie wpływa na zdrowie fizyczne i psychiczne.
– Może to powodować m.in. rozdrażnienie, problemy z koncentracją, problemy ze snem, a w dłuższej perspektywie nawet problemy z odpornością – wymienia Aleksandra Zybała.
Potwierdza to również badanie „Modern Life” przeprowadzone na zlecenie Rockwool, w którym aż 89 proc. ankietowanych wskazało, że ich wydajność w ciągu dnia spada wraz z zanieczyszczeniem hałasem. Długotrwała ekspozycja na hałas powoduje też permanentne zmęczenie, bóle głowy czy wzmożoną nerwowość. Może skutkować m.in. chorobą sercowo-naczyniową czy zaburzeniami żołądkowo-jelitowymi.
– Niestety świadomość Polaków na temat akustyki w budownictwie jest bardzo niska. Zwykle nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że mocno wpływa ona na nasze zdrowie – mówi Henryk Kwapisz, ekspert Stowarzyszenia na rzecz Lepszej Akustyki w Budynkach „Komfort Ciszy”. – Grupa lekarzy z Kliniki Otolaryngologii w Krakowie przeprowadziła badanie, które jednoznacznie wykazało, że nasz subiektywny próg tolerancji na hałas stopniowo się obniża, przez co jesteśmy coraz bardziej narażeni na choroby związane ze słuchem, a wynikające z hałasu. Z kolei badania naukowców z Danii pokazały, że osoby skarżące się na hałasy dochodzące od sąsiadów trzykrotnie częściej cierpią na migrenę, a ich dzieci czterokrotnie częściej chorują na zapalenie oskrzeli. Dlatego właśnie powinniśmy mieć świadomość, że hałas mocno wpływa na nasze zdrowie.
Hałas to niepożądane, uciążliwe i długotrwałe dźwięki. Mogą one docierać zarówno z zewnątrz, jak i przenosić się między piętrami i pomieszczeniami. Ich źródłem najczęściej jest ulica i warkot samochodów przejeżdżających za oknem. Jednak tym, co męczy Polaków w domach, bywają też np. impreza u sąsiadów, stukanie w podłogę dochodzące z wyższej kondygnacji, muzyka z radia, krzyki, szczekanie psa czy głośno bawiące się dzieci. Dźwięk wody spuszczanej w sedesie jest dość donośny, a drażnić mogą też te, które powstają, kiedy jeden z domowników bierze prysznic.
Co ważne odbiór tych dźwięków jest subiektywny i przykładowo szum ulicy, który w ciągu dnia nie przeszkadza, w nocy może się okazać uciążliwy i zakłócać sen. Innym przykładem są urządzenia zainstalowane w pomieszczeniach technicznych, takie jak hydrofor, centrala wentylacyjna czy kocioł gazowy, które podczas pracy wydają dźwięki. W ciągu dnia może być to nawet niezauważalne dla domowników, ale donośnie wybrzmi w nocy, podczas zasypiania, kiedy cichną wszystkie inne dźwięki..
– Aby było ciszej, przegrody w budynkach powinny mieć odpowiednie wartości przenikania fal dźwiękowych i wibracji, które powodują, że dudnienia przechodzą po konstrukcji i są słyszalne w sąsiednich mieszkaniach. Natomiast od zewnątrz, czyli np. od hałasu ulicznego, można odgrodzić się dzięki zastosowaniu odpowiednio akustycznych okien – mówi Magdalena Maciąg, architektka z pracowni projektowej mut, przedstawicielka Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Architektów Polskich. – Ważna też jest walka z pogłosem, czyli tym, co się dzieje we wnętrzu domu lub mieszkania, sposobie, w jaki dźwięk odbija się od sufitów, ścian, podłóg. Tutaj najprostszym rozwiązaniem jest stosowanie dywanów, zasłon i miękkich tapicerek na meblach.
Według ekspertów poziom hałasu we wnętrzach mieszkalnych nie powinien przekraczać 30–40 dB. Jednak już dźwięki w przedziale 35–70 dB po dłuższym czasie wywołują uczucie zmęczenia i podenerwowanie. Powyżej 70 dB mogą powodować ból głowy i nadciśnienie, a przekroczenie granicy 90 dB grozi już ubytkiem słuchu. Dla zobrazowania działający odkurzacz generuje ok. 60 dB, głośna muzyka – 80 dB, a ruch uliczny – 90 dB.
– Współczesne normy, które obowiązują przy projektowaniu, nie do końca spełniają wymagania, jakie powinniśmy osiągać przy poziomach hałasu. Są co prawda normy i wytyczne ogólnoświatowe, np. Światowa Organizacja Zdrowia mówi, że w miastach powinniśmy mieć w ciągu dnia maksymalnie 55 dB. Nasze normy mówią z kolei, że w miastach powyżej 100 tys. ma być 65 dB. Jednak to wszystko się rozmija, jeżeli weźmiemy pod uwagę chociażby hałas generowany przez samochody – mówi architektka.
Hałas nie jest też zagadnieniem, któremu poświęcono zbyt wiele uwagi w przepisach budowlanych. Rozporządzenie w sprawie warunków technicznych wskazuje jedynie, że „budynek i urządzenia z nim związane powinny być zaprojektowane i wykonane w taki sposób, aby poziom hałasu, na który będą narażeni użytkownicy lub ludzie znajdujący się w ich sąsiedztwie, nie stanowił zagrożenia dla ich zdrowia, a także umożliwiał im pracę, odpoczynek i sen w zadowalających warunkach”.
– Współczesne budynki, projektowane według aktualnych norm, nie do końca spełniają takie podstawowe, życiowe potrzeby. Jako projektanci nie musimy uwzględniać tego, że np. wiercenie wkrętarką u sąsiada będzie przenosiło się przez ściany, bo to jest po prostu dopuszczalne, nie jest ujęte w normach. Tak samo jeśli mamy uciążliwego sąsiada, który cały czas hałasuje, zachowuje się głośno i robi imprezy, to nie do końca możemy temu zaradzić poprzez odpowiedni projekt budynku, który bazuje wyłącznie na normach. Dlatego – jeśli chcemy, żeby faktycznie było cicho – musimy wyjść ponad to, wziąć pod uwagę akustykę i budować lepiej, niż jest to ujęte w tych podstawowych normach wymaganych przepisami – mówi Magdalena Maciąg.
Eksperci podkreślają, że ten aspekt warto wziąć pod uwagę już na etapie planowania budowy domu i wyboru projektu. Zwłaszcza jeżeli ma on powstać w głośnym miejscu, np. przy trasie szybkiego ruchu czy linii kolejowej.
– Wybierając mieszkanie czy planując budowę domu, nie powinniśmy kierować się tylko ceną, lokalizacją i widokiem z okna, ale również tym, jaką ma akustykę. Na to ogromny wpływ mają materiały budowlane, z których powstał budynek. Okna, izolacja akustyczna, przegrody – to wszystko ma znaczenie. Dlatego warto zapytać o to architekta lub dewelopera – dodaje ekspert Stowarzyszenia „Komfort Ciszy” Henryk Kwapisz.
Jednym z głównych kryteriów wyboru budulca na ściany zewnętrzne powinna być jego izolacyjność akustyczna. Dźwięki dobrze tłumią dwa rodzaje materiałów – miękkie i włókniste (np. wełna mineralna) oraz te o dużej gęstości i masie (np. beton, silikaty, pełna cegła), które trudniej wprawić w wibracje. Warto też wziąć pod uwagę fakt, że najcichsze są dachy kryte dachówką, a żeby strop między kondygnacjami chronił przed dźwiękami uderzeniowymi, można rozłożyć na nim izolację akustyczną z wełny mineralnej lub specjalnych odmian styropianu.
Kolejny element, który warto wziąć pod uwagę, to stolarka okienna, ponieważ standardowe okna chronią przed hałasem gorzej niż ściana. Jeśli jednak inwestorowi zależy na ciszy, powinien wybrać np. szyby zespolone z grubszymi i cięższymi taflami szkła i zwrócić uwagę na parametry izolacyjności.
– Współczynnik izolacyjności akustycznej, wyrażony przez skrót RW, jest określany w decybelach i pokazuje, jak dane okno będzie chroniło przed hałasem. Im wyższy jest ten współczynnik, tym lepiej okno będzie tłumić dźwięki. Na rynku są obecnie dostępne bardzo innowacyjne rozwiązania, w tym okna dachowe wyposażone w pakiety szybowe z grubszymi szybami, które bardzo skutecznie chronią przed hałasem i tłumią dźwięki o różnej częstotliwości, w tym np. odgłosy padającego deszczu – mówi Aleksandra Zybała. – Okna odgrywają bardzo dużą rolę w ochronie przed hałasem. Wybierając je, zwracajmy jednak uwagę na konstrukcję, na pakiety szybowe, ale także na odpowiedni montaż, bo to jest bardzo istotne. Tylko wtedy będziemy mieć pewność, że okna faktycznie będą dobrze tłumiły hałas.
Newseria