Pandemia COVID-19 oficjalnie zakończy się w Polsce 1 lipca br. Z tym dniem zostanie zniesiony stan zagrożenia epidemicznego i ostatnie obostrzenia, dotyczące m.in. konieczności noszenia maseczek w przychodniach i szpitalach, choć medycy apelują o utrzymanie tego zwyczaju. Firmy i pracownicy będą musieli z kolei nadrobić część obowiązków, które w czasie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego pozostawały zawieszone. Najważniejsze z nich dotyczą zaległych badań medycyny pracy, szkoleń BHP i zaktualizowania orzeczeń o stopniu niepełnosprawności. Pracownikom będą przysługiwać na to krótkie terminy, więc trzeba się spieszyć, zwłaszcza że w drugiej połowie roku w przychodniach i urzędach można się spodziewać kolejek.
– Zniesienie stanu zagrożenia epidemiologicznego – oprócz symbolicznego końca pandemii, który z pewnością dla wielu z nas jest momentem odetchnięcia, że to już koniec – niesie za sobą cały szereg zmian, chociażby w zakresie kadr i płac – mówi dr Paweł Łuczak z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. – Przez ostatnie trzy lata bardzo wiele terminów było zamrożonych, wiele dokumentów zachowywało ważność do czasu zakończenia stanu zagrożenia epidemicznego bądź przez odpowiednio 30, 60 lub 180 dni od momentu jego zakończenia. Tak więc teraz jest czas, kiedy dla pracowników działów kadr i płac wiele terminów zaczyna biec od nowa.
W Polsce pierwszy przypadek COVID-19 został potwierdzony 4 marca 2020 roku. Początkowo Ministerstwo Zdrowia zadecydowało o wprowadzeniu stanu zagrożenia epidemicznego, który obowiązywał od 14 do 20 marca 2020 roku. Następnie przez ponad dwa lata – od 20 marca 2020 roku aż do 15 maja 2022 roku – w Polsce oficjalnie panował stan epidemii. Natomiast od 16 maja 2022 roku Polska powróciła do stanu zagrożenia epidemicznego, który teraz ma zostać ostatecznie zniesiony.
Projekt rozporządzenia w tej sprawie opublikowano na stronach Rządowego Centrum Legislacji 2 maja br. Odwołanie stanu zagrożenia epidemicznego – na wniosek Głównego Inspektora Sanitarnego – ma nastąpić od 1 lipca br. Z tym dniem oficjalnie zakończy się w Polsce epidemia COVID-19 oraz ostatnie związane z nią obostrzenia (jak np. obowiązek noszenia maseczek w przychodniach i szpitalach, choć medycy apelują o utrzymanie tego zwyczaju). Firmy i pracownicy będą musieli z kolei nadrobić część obowiązków, które w czasie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego pozostawały zawieszone.
– Pierwsza sprawa to termin ważności badań okresowych z zakresu medycyny pracy – mówi dr Paweł Łuczak. – Wszystkie badania lekarskie, których czas ważności upływał w okresie epidemii, zachowują ważność przez 180 dni od momentu jej zakończenia. Zatem wszyscy ci pracownicy, których badania kończyły się w trakcie trwania epidemii, a nie zrobili nowych, począwszy od 1 lipca br., mają 180 dni na to, żeby je nadrobić.
Obowiązek wykonywania badań okresowych został zawieszony krótko po wybuchu pandemii, na mocy ustawy z 2 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 i innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych. Pracodawcy, którzy zdecydowali się skorzystać z tego rozwiązania, będą musieli nadrobić zaległości w ciągu 180 dni po odwołaniu stanu zagrożenia epidemicznego. Dla części z nich to może się okazać wyzwaniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że koniec tego półrocznego okresu wypada w okolicy grudniowych świąt, kiedy w wielu branżach, jak np. handel czy usługi, panuje wzmożony ruch i potrzeba więcej rąk do pracy.
– Trzeba też wziąć pod uwagę, że zwiększony ruch w placówkach wykonujących badania profilaktyczne będzie powodował kolejki i wydłużenie terminów. Dlatego można się spodziewać, że czas wykonywania tych badań – zwłaszcza w drugiej połowie roku – będzie dłuższy, co też wpłynie na funkcjonowanie pracodawców, którzy chcą chociażby zatrudnić nowych pracowników – mówi ekspert.
Jak ocenia, przywrócenie obowiązku wykonywania badań okresowych wpłynie na obciążenie placówek medycznych i problemy z dostępnością, a w części przypadków zapewne także na cenę badań.
– Ceny usług raczej nie powinny ulec żadnej drastycznej zmianie. Jednak trzeba brać poprawkę na to, że czas oczekiwania na te badania dość znacząco się wydłuży. Dlatego część pracodawców będzie zapewne szukać alternatywy, czyli ośrodków, które są w stanie wykonać te badania szybciej. A jak wiadomo, szybciej często oznacza też drożej – mówi dr Paweł Łuczak.
Ekspert przypomina również, że przysługujące pracownikom orzeczenia o stopniu niepełnosprawności zachowują ważność tylko przez 60 dni od momentu zakończenia stanu zagrożenia epidemicznego.
– Dlatego ci pracownicy, których orzeczenia straciły ważność w trakcie pandemii, powinni pilnie uzupełnić te dokumenty – podkreśla. – Jeżeli po upływie 60 dni wciąż nie będą mieć ważnego orzeczenia, to stracą uprawnienia przysługujące im z tego tytułu, jak np. prawo do krótszej pracy przez siedem godzin dziennie, prawo do dodatkowych dni wolnych w związku z niepełnosprawnością czy uprawnienia dotyczące ograniczeń odnośnie do rodzaju wykonywanej pracy.
Jak wskazuje, ten aspekt jest bardzo ważny również dla pracodawców, którzy korzystają z dofinansowań do wynagrodzeń pracowników z niepełnosprawnością.
– W momencie utraty ważności orzeczenia posiadanego przez pracownika pracodawca też traci prawo do dofinansowania jego wynagrodzenia. Dlatego pracodawcy powinni tutaj dość rzetelnie przejrzeć dokumenty i odbyć rozmowy z pracownikami, przypominając im o konieczności uzupełnienia albo zaktualizowania tych dokumentów – mówi dr Paweł Łuczak.
Ważną kwestią do dopilnowania są też szkolenia okresowe z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy, których ważność upływa po 60 dniach od momentu zniesienia stanu zagrożenia epidemicznego. Pracownicy mają więc tylko dwa miesiące, aby je nadrobić.
Ekspert podkreśla, że pilnowanie tych terminów jest bardzo ważne, ponieważ w świetle obowiązujących przepisów pracodawca może nie dopuścić do pracy pracownika, który nie posiada aktualnego szkolenia z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy czy aktualnego orzeczenia o zdolności do pracy.
– Jeżeli termin zostanie przeoczony, to pracodawca nie będzie mógł pozwolić takiemu pracownikowi na rozpoczęcie pracy. Co za tym idzie, powinien oczywiście natychmiast zapewnić mu czy to szkolenie, czy badania. Niemniej do czasu zrealizowania tych badań – jeżeli przeszkody były po stronie pracodawcy – będzie musiał wypłacić pracownikowi wynagrodzenie za ten okres, pomimo że nie świadczy on pracy, bo nie może zostać do niej dopuszczony. Dlatego dopilnowanie tych wszystkich terminów jest tak ważne – mówi dr Paweł Łuczak.
Newseria