Oficjalnie dostępne dane nie potwierdzają tezy, że wilki w Polsce stanowią duże zagrożenie dla człowieka. Odciskają za to piętno na gospodarce hodowlanej, powodując rocznie szkody za ok. 3 mln zł.
Dwa oficjalne parametry, które podaje Radiu Wnet Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, mówią wiele o skali problemu koegzystencji człowieka i wilka. 5046 – na tyle organ ten szacuje populację drapieżników w Polsce. I niemal 3 mln złotych – na tyle wyceniono szkody spowodowane przez wilki w 2023 r. z powodu ich ataków na zwierzęta gospodarskie. Wilków jest więc dużo i dają o sobie znać.
Wilki są już w całej Polsce
Sama GDOŚ przyznaje, że liczba 5046 jest wyłącznie szacunkowa.
Należy zauważyć, że dane nt. liczebności przekazywane corocznie do GUS są szacowane na podstawie informacji udzielanych poszczególnym regionalnym dyrektorom ochrony środowiska przez nadleśnictwa i parki narodowe. Wartości te mogą być nieco zawyżone (ten sam wilk może być policzony przez dwa sąsiadujące nadleśnictwa, lub nadleśnictwo i park narodowy)
– pisze instytucja.
Jak wskazuje GDOŚ, kolejnym źródłem informacji o wielkości populacji wilka w Polsce jest opublikowany 13 listopada 2024 r. raport o stanie populacji dużych ssaków drapieżnych w Europie pt. Large Carnivore distribution maps and population updates 2017-2022/23, opracowany przez Large Carnivore Initiative for Europe na zamówienie Komisji Europejskiej.
Według raportu średnia liczebność wilka w Polsce to 3551 (zakres 2866-4270) osobników w sezonie 2022/2023. Raport wyróżnia na terenie Polski 3 subpopulacje transgraniczne, karpacką o średniej liczebności 493 (zakres 406-580) osobników, bałtycką o średniej liczebności 1369 (zakres 1111-1667) i środkowoeuropejską o średniej liczebności 1689 osobników (zakres 1349-2023)
– czytamy w odpowiedzi prasowej GDOŚ.
Szacowany rozkład występowania wilka w Polsce z podziałem na województwa wygląda następująco (wg krajowych wyliczeń): Dolnośląskie 160, Kujawsko-pomorskie 128, Lubelskie 582, Lubuskie 545, Łódzkie 24, Małopolskie 165, Mazowieckie 135, Opolskie 18, Podkarpackie 1324, Podlaskie 290, Pomorskie 190,
Śląskie 41, Świętokrzyskie 94, Warmińsko-mazurskie 160, Wielkopolskie 770 i Zachodniopomorskie 420 sztuk.
Co ciekawe, powyższy podział nie znajduje proporcjonalnego odzwierciedlenia, jeżeli chodzi o statystykę dotyczą szkód (dane GUS za 2023 r.). I tak w województwie dolnośląskim miało miejsce 14 ataków wilków na zwierzęta hodowlane, w kujawsko-pomorskim 12, lubelskim 2, lubuskim 36, łódzkim 3, małopolskim 290, mazowieckim 53, opolskim 2, podkarpackim 184, podlaskim 218, pomorskim 56, śląskim 11, świętokrzyskim 0, warmińsko-mazurskim 280, wielkopolskim 18 i zachodniopomorskim 63.
Uwagi myśliwych
Z kolei myśliwi uważają, że jedyną skuteczną metodą oszacowania liczebności wilków w Polsce jest monitoting genetyczny.
W 2023 r. Minister Klimatu i Środowiska polecił przeprowadzenie takiego monitoringu Polskiemu Związkowi Łowieckiemu i Państwowemu Gospodarstwu Leśnemu Lasy Państwowe. Monitoring miał polegać na zbieraniu w okresie zimowym próbek odchodów wilków przez członków Polskiego Związku Łowieckiego i pracowników PGL LP (łącznie ponad 150 tys. osób), a następnie ich genetyczne badanie przez niezależne laboratorium. Wyniki monitoringu pozwoliłyby określić w sposób niepodważalny minimalną liczbę wilków żyjących na terytorium Polski. Monitoring miał być prowadzony wg metodyki i pod nadzorem merytorycznym Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk w Krakowie
– czytamy w odpowiedzi Polskiego Związku Łowieckiego na nasze pytania.
Jeżeli chodzi o rozkład występowania drapieżników, myśliwi wskazują, że obecność wilków odnotowano w 413 z 429 nadleśnictw w Polsce.
Wilki dookoła Warszawy
Jak widać, można powiedzieć, że w praktyce wilka można dziś spotkać w Polsce praktycznie wszędzie. Na przykład na terenie sąsiadującym z Warszawą.
Sąsiadujący z Warszawą Poligon Rembertów stanowi obecnie permanentną ostoję wilków. Trudno jednoznacznie określić od jak dawna bytują tam te drapieżniki. Prawdopodobnie kolonizacja poligonu nastąpiła już kilka lat temu. W latach 2018–2023 w pobliżu tego terenu wilki (lub zwierzęta bardzo do nich podobne) odnotowane były wielokrotnie: na ul. Żołnierskiej w dzielnicy Rembertów, na terenie dzielnicy Wawer, węźle drogowym Zielonka na trasie S8
– można przeczytać w publikacji „Nowe obserwacje wilków Canis lupus w rejonie Warszawy” z 2025 r.
Prawdopodobnie największe skupisko wilków na Mazowszu żyje w Puszczy Kampinoskiej. Jak pisze nam Magdalena Kamińska z Kampinoskiego Parku Narodowego, populację wilka szacuje się tu na około 20 wilków, żyjących w dwóch rodzinach.
Co ciekawe, Park nie ma zgłoszonych żadnych szkód w postaci ataków wilków na zwierzęta gospodarskie. Dlaczego piszemy, że to ciekawe? Otóż autor tekstu od lat bywa w puszczańskiej miejscowości Stanisławów, w której znajduje się kilkanaście nieruchomości, a jeden z gospodarzy prowadzi wolny wypas owiec. Zwierzęta te nie tylko chodzą po miejscowości, ale również można je zobaczyć w lesie przylegającym do Stanisławowa. Co prawda miejscowość ta znajduje się we wschodniej części Parku, a powszechnie uważa się, że wilki preferują bardziej odludną część zachodnią, ale i tak fakt, że owce nie ponoszą ofiar – wszak ich zapach jest dla drapieżników odczuwalny nawet z dużej odległości – jest zaskakujący, jeżeli porównamy go z historiami licznych ataków np. na Warmii i Mazurach.
Ataki na ludzi
Tym, co budzi jednak największe kontrowersje, jeżeli chodzi o wilki, to ryzyko ataku na człowieka. W mediach można znaleźć pojedyncze przypadki takich konfrontacji. Obiektem wilczego ataku na terenie swojej posesji padł Jerzy Polak z Daszówki w Bieszczadach. Mówił o tym dla dziennika Fakt.
Inny przykład to pogryzienie dzieci w Bieszczadach w 2018 r.
Wyniki badań pokazały, że zwierzę, które zaatakowało ludzi w Bieszczadach, jest wilkiem. Nie stwierdzono żadnych genetycznych śladów hybrydyzacji z psami w ostatnich dwóch pokoleniach. Analiza pokrewieństwa wykazała, że jest to wilk pochodzący z lokalnej populacji zamieszkującej Karpaty Wschodnie
– informowali naukowcy z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, cytowani w tekście wp.pl.
W takich przypadkach zawsze rodzi się pytanie, czy zwierzę nie było chore i dlatego zachowywało się nietypowo. Albo czy nie było wszcześniej wychowywane przez ludzi, na zasadzie wilczka podebranego z gniazda i później porzuconego. Zazwyczaj wątpliwości te nie zostają rozstrzygnięte.
Główna Dyrekcja Ochrony Środowiska pisze, że w latach 2002-2020 w całej Europie nie było ani jednej ofiary śmiertelnej ataków wilków.
Biorąc pod uwagę, że w Europie jest około 15 000 wilków, które dzielą przestrzeń z setkami milionów ludzi, oczywiste jest, że ryzyko związane z atakiem wilków jest znikome
– twierdzi instytucja.
Stanowiska w sprawie liczby ataków wilków na ludzi, jak i oceny stopnia zagrożenia dla człowieka ze strony wilków, nie zajmują oficjalnie myśliwi.
Polski Związek Łowiecki nie jest uprawniony do gromadzenia tego rodzaju danych. Informacje na temat tego, jak należy reagować na incydenty z udziałem wilków można uzyskać w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Polski Związek Łowiecki nie jest uprawniony do stawiania tez odnośnie oceny zagrożenia wilków dla ludzi
– odpowiada nam PZŁ.
Choć suche dane teoretycznie nie uzasadniają lęku przed wilkami, trudno dziwić się ludziom, którzy mają z nimi styczność. Na przykład mieszkance wsi Wygoda k. Ostródy, której wilki zagryzły psy, kiedy była na spacerze z dzieckiem. Tak o tej sprawie pisała Gazeta Olsztyńska w lutym zeszłego roku:
Wygoda to niewielka miejscowość w gminie Ostróda położona na Wzgórzach Dylewskich. Mieszkanka wsi wyszła z około trzyletnim wnuczkiem na spacer, zabierając ze sobą dwa psy. Byli około 200 metrów od domu, gdy pojawiły się dwa wilki. Na oczach dziecka i babci wilki zaatakowały psy. Kobieta i jej wnuczek w panice uciekli do domu. Wilki rozszarpały oba psy. Jednego zjadły, a szczątki drugiego pozostawiły. — To jest dom rzeczywiście położony nieco na uboczu wsi, ale wokół są pola, a do lasu jest spory kawałek — mówi sołtys Lila Brzóska. — Nikt się nie spodziewał takiego ataku w biały dzień. To ogromne przeżycie zarówno dla tej kobiety, jak i dziecka.
Zwierzęta zmieniają zwyczaje
Trudno uznać, by statystyka mogła być wystarczającym argumentem, uspokajającym takie osoby, jak babcia trzyletniego wnuczka. Używający takiej argumentacji obrońcy nietykalności wilka (jest on pod ścisłą ochroną) nie chcą pamiętać, że zwierzęta zmieniają zachowania. Świetnym przykładem tego są dziki. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu spotkanie dzika było ciekawą obserwacją przyrodniczą. Zwierzęta te ewidnentnie unikały ludzi. Miały też czarną legendę wśród myśliwych, o czym świadczyły stare porzekadła tego środowiska:
Na niedźwiedzia z doktorem, na dzika z księdzem.
Gdy niedźwiedź w objeździe, to gotuj łoże, gdy odyniec – to trumnę niebożę.
Dziś jednak dziki w niektórych rejonach stały się równie zwyczajne, jak wróble, czy gołębie.
Różnica z wilkami jest jednak taka, że są to zwierzęta co do zasady roślinożerne. Nie niepokojone, żyją swoim życiem, plądrując miejskie grządki lub śmietniki. Ich obecność wśród ludzi jest patologią współczesności, jednak jeżeli ludzie nie wchodzą im w drogę, te dwa równoległe światy mogą współistnieć.
Wilki zaś, jak wiadomo, to drapieżniki. Czy jakikolwiek poważny naukowiec może powiedzieć, że nauka gwarantuje, że zwierzę to nie chwyci np. trzyletniego dziecka, bawiącego się na wiejskim podwórku, tuż koło domu? Wg jakich kryteriów ocenić lęk rodziców takiego dziecka, jako irracjonalny, skoro tuż obok ich domostwa poruszają się zabójcy, którzy z każdym rokiem coraz mniej boją się ludzi? Albo lęk rodziców, które nieco starsze dzieci chodzą same do wiejskiej szkoły, drogą pod lasem?
Bezwarunkowym obrońcom wilka można w tym kontekście zadedykować znany cytat ze szkockiego filozofa Davida Hume`a, ojca nowoczesnego empiryzmu, który napisał:
Twierdzenie, że słońce jutro nie wzejdzie jest nie mniej zrozumiałe i nie zawiera żadnej sprzeczności, niż twierdzenie, że wzejdzie.
W pewnością tzw. naiwna indukcja, czyli wnioskowanie, które wyłącznie z pewnego zbioru przypadków wywodzi, że nie może wystąpić zdarzenie o przeciwnym wektorze, nie ma nic wspólnego z nauką.
Oby w przypadku problemu ataków człowieka na wilka pozostały to na zawsze rozważania teoretyczne w tym ostatecznym wymiarze…
Jakub Pilarek
Wnet.fm
fot. Gary Kramer domena publiczna