Stanie się tak nie dlatego, że rząd uważa, że obecnie płacimy ich zbyt dużo i zbyt wysokie, ponieważ powód jest całkiem inny, więc zbliżające się wybory, a wówczas politycy nie liczą się z kosztami, choćby miało to nadszarpnąć ustawy.
Przyszłoroczny budżet przekroczy prawdopodobnie blokadę wydatkową w wysokości 5%, więc maksymalnie o taką wartość można bez naciągania prawa podnieść wydatki z państwowej kasy, jednak już teraz wiadomo, że budżet na 2025 rok podnieść się może nawet o ponad 6%.
Niedawno pojawiły się informacje, że gabinet rozpoczął już tworzenie ustawy budżetowej na przyszły rok, ale ani minister finansów, ani też wydatków i reform, nie chcieli ujawnić żadnych szczegółów w tej sprawie. Zapytano więc premiera Simona Harrisa, czy może powiedzieć coś o przyszłorocznym budżecie, a wówczas stwierdził, iż spodziewa się, że gabinet zaproponuje podwyższenie progów dochodowych, co relatywnie obniży podatki, ale i obniżki doczekać się ma opłata, której już dawno miało nie być, czyli USC.
Premier sugeruje, że próg dochodowy w kwocie 42 000 € rocznie, wzrosnąć może do 50 000 €, jednak nie w jednym budżecie, więc może zostać podniesiony, ale nie o 8000 € jednorazowo. Obniżek podatków doczekają się też osoby o niskich i średnich dochodach. Planuje się również jakoby czynić postępy w przyznawaniu ulg dla osób w trudnej sytuacji materialnej, więc kolejny budżet będzie spełniał wiele oczekiwań.
Tu jednak mój krótki komentarz, bo o ile podniesione będą progi podatkowe, a i obniży inne formy opodatkowania, to pamiętać należy, iż wzrośnie danina węglowa, ale również dojdą opłaty z tytułu nowego systemu emerytalnego, więc bilans może wyjść, jak śpiewał Jan Kaczmarek z kabaretu Elita, na zero.
Premier sugerował jednocześnie, że wszystkie progi podatkowe mogą w przyszłorocznym budżecie doczekać się wzrostów, co przełoży się na zwiększenie dochodów gospodarstw domowych i pojedynczych osób. Simon Harris dodał, iż jest w przygotowaniu potencjalna obniżka podatku spadkowego, czyli i tu pojawią się pewnego rodzaju ulgi, jednak już wcześniejsze komentarze mówiły, że w tym przypadku zyskają nieliczni i rząd gra wyłącznie na zdobycie popularności.
Taoiseach Simon Harris powiedział:
– W letnim oświadczeniu gospodarczym mamy przesłanki wskazujące na to, że środki podatkowe, jakie będziemy mieli do dyspozycji to około 1,4 miliarda euro, co jest mniej więcej dokładnie taką samą kwotą, jaką mieliśmy w zeszłym roku, co daje pojęcie rządowi o skali dostępnych opcji obniżek.
– Dla mnie ważne jest, aby nie było sytuacji, w której czyjeś wynagrodzenie wzrośnie, albo ktoś zrobi kilka godzin nadliczbowych, albo, wiesz, dostanie awans, a nagle okazuje się, że państwo odbiera mu coraz więcej pieniędzy. To zniechęca co do samej zasady opłacalności pracy. Stale robiliśmy postępy w zwiększaniu tych przedziałów dochodów. Mam nadzieję, że uda nam się to zrobić ponownie.
– Kwestie wokół USC są również niezwykle ważne. Czy możemy w tym zakresie poczynić postępy?
– Kwestie strat podatkowych od spadków. Jest wiele rzeczy do rozważenia.
– Powiedziałem również na posiedzeniu Fine Gael, że w dalszej części roku moja partia przedstawi również, z partyjnego punktu widzenia, naszą własną strategię podatkową na najbliższe pięć lat i myślę, że ważne jest również, aby ludzie wiedzieli, w jakim kierunku ja i moja partia chcielibyśmy, aby zmierzała polityka podatkowa w nadchodzących latach.
Tegoroczny budżet uchwalony ma być nieco wcześniej, niż mówi o tym typowy termin, więc ujawniony oficjalnie i poddany pod głosowanie będzie 1 października, a jego wartość to w przybliżeniu 8,3 miliarda euro. 6,9 mld € to wydatki państwa, a 1,4 mld € pakiet podatkowy, czyli taką kwotę rząd chciałby przeznaczyć na obniżki podatków.
Bogdan Feręc
Źr. The Irish Times
Photo by Bermix Studio on Unsplash