Świat podzielił się obecnie na dwie imigracyjne części, więc jedni idą w stronę wsparcia migracyjnego, a kolejni chcą z zalewem migrantów skończyć.
Niejednoznaczna w tych działaniach jest Unia Europejska, która nie może powiedzieć, iż jest jednogłośna, bo oficjalna narracja mówi, że migranci tak, a nawet rozszerzenie UE, co może doprowadzić do niekontrolowanego napływu migrantów, właśnie przez nowe kraje członkowskie.
Takie wskazania pojawiają się w przypadku Mołdawii oraz Ukrainy, a przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel ogłosił rozpoczęcie rozmów na temat przystąpienia Ukrainy do UE.
Jak donoszą media nieprzychylne Kremlowi, oświadczenie Charlesa Michela miało wprawić we wściekłość rosyjskiego prezydenta, a mówi się, że poniósł on właśnie polityczną porażkę. Tu jednak wskazuje się, iż poprzez tę decyzję może on zadecydować o zintensyfikowaniu działań wojennych na Ukrainie, co będzie dla tego kraju karą za rozpoczęcie rozmów zjednoczeniowych.
Co istotne, w Unii Europejskiej niektóre państwa, jak Holandia i Węgry stawiają tezy, iż poprzez rozszerzenie bloku o Ukrainę i Mołdawię, może zwiększyć zagrożenie nielegalnej migracji do UE, a oba państwa nie mają też obecnie odpowiedniej infrastruktury do ochrony zewnętrznych granic UE.
Na tym natomiast najbardziej zależy NATO, czyli sukces, jakim chwalił się ukraiński prezydent, iż coraz bliżej jego państwu do UE, wcale nie musi być takim, jak się go przedstawia. Przede wszystkim Ukraina, ale też Mołdawia, będą, i to jeden z warunków podstawowych, musiały udowodnić, iż są w stanie chronić granice zewnętrzne, czyli ich przyjęcie nie będzie możliwe do chwili przedstawienia dowodów na możliwość zabezpieczenia unijnych granic.
W Europie, ale też w Ameryce Północnej znajdą się jednak ci, którzy mówią od dawna, że z migrantami należy skończyć raz na zawsze i prym tu wiodą Stany Zjednoczone. W Europie natomiast Holandia pod rządami prawicy, ale też Hiszpania, która przygotowuje się do wyborów parlamentarnych, a i tam rząd utworzy prawdopodobnie ugrupowanie o korzeniach prawicowych. Najnowsza informacja przychodzi jednak z Wielkiej Brytanii, gdzie premier Królestwa Rishi Sunak zapowiedział, iż zaostrza politykę migracyjną.
Dotyczyć to ma przede wszystkim nowych fal migrantów, ale też osób, które nielegalnie przebywają na terenie Wielkiej Brytanii. Wszyscy ci mają być odsyłani do państw pochodzenia lub ostatniego kraju pobytu.
Tak dochodzimy do USA, gdzie były prezydent Donald Trump, a spodziewa się nominacji prezydenckiej w 2024 roku, zapowiedział, iż po ponownym objęciu urzędu, rozprawi się z migrantami. Wg Trumpa należy przede wszystkim uszczelnić granice, a chodzi o tę z Meksykiem, ale też znowelizować system azylowy. Donald Trump chciałby wprowadzić dla większej ilości obywateli państw uznanych za nieprzyjazne wobec USA zakazu podróżowania, a z całą pewnością takiego doczekają się osoby prezentujące określone ideologie.
Trump po objęciu urzędu prezydenta zapowiada też masowe deportacje osób nielegalnie przebywających w USA, ale i nakładanie wieloletnich zakazów wjazdu na osoby, które przedłużają sobie wizy pobytowe, a nie mają do tego prawa.
Kolejną zmianą, jaką zapowiada kandydat do prezydenckiej nominacji, ma być utrata prawa do automatycznego obywatelstwa nadawanego dzieciom urodzonym w USA, a z rodziców imigrantów lub związków mieszanych.
Bogdan Feręc
Źr. The Liberal / The New York Times
Photo by Barbara Zandoval on Unsplash