Uwolnienie pieniędzy dla Polski
Komisja Europejska „odblokowała” pieniądze dla Polski, które mają zostać wypłacone w ramach nowego planu odbudowy po pandemii Covid-19 i dla zwiększenia odporności.
Wartość programu wynosi 60 mld €, a obejmuje m.in. nisko oprocentowane pożyczki w ogólnej kwocie 34,5 mld € oraz dotacje wartości 25,3 mld €. Pieniądze mają być wypłacone Polsce, mówi decyzja KE w transzach, a rozłożone zostały na najbliższe lata. Z pieniędzy, jakie otrzyma Polska, sfinansowana będzie w większości tzw. zielona transformacja, ale pozwolą też na ograniczenie importu paliw kopalnych. Ogółem na wymienione wcześniej cele UE zabezpieczyła dla całego bloku 750 mld €.
Wcześniej zaproponowano Polsce pakiet o wartości 35 mld €, jednak został on obecnie powiększony, a wiąże się z warunkami, jakie KE narzuciła Polsce podczas prób wymuszenia na niej zmian decyzji politycznych, co nie ma najmniejszego związku z zadaniami środowiskowymi.
Chodziło przede wszystkim o naprawienie szkód, jakie bezsprzecznie wywołała reforma sądownictwa w Polsce oraz zacieraniu różnic w trójpodziale władzy, ale też innymi działaniami odchodzącego obecnie rządu Prawa i Sprawiedliwości, ale też zarzucano władzom w Warszawie, iż naruszają niektóre warunki umów unijnych.
Obecnie Komisja Europejska uznała, że zaszły nowe okoliczności i Polska może dostać zaliczkę w wysokości 5,1 mld €, co stanie się przed końcem roku, ale wcześniej muszą się na to zgodzić wszystkie państwa UE.
Zaliczka, jaka może być przesłana do Polski w najbliższych kilku tygodniach, musi jednak opierać się na kilku warunkach do spełniania, a chodzi o zreformowanie systemu dyscyplinarnego sędziów, wprowadzeniu nowego organu dyscyplinarnego, przeglądem toczących się spraw przeciwko sędziom, jakie wszczęła obecna Izba Dyscyplinarna, a także umożliwienie korzystania z narzędzia informatycznego Arachne wspierającego działania przeciwko oszustwom finansowym.
Już tylko to pokazuje, iż decyzja Komisji Europejskiej była czysto polityczną, a na dodatek Warszawa ma poddać się ocenie postępów, zanim otrzyma samą zaliczkę.
W komunikacie prasowym KE oświadczono:
– Żadna wypłata nie będzie możliwa, dopóki Polska w zadowalającym stopniu nie osiągnie tych trzech najważniejszych kamieni milowych.
Decyzja Komisji Europejskiej nie zostaje niezauważana w Europie i na świecie, a komentarze mediów prawicowych łączą ją z pełnym powrotem byłego premiera i byłego przewodniczącego Komisji Europejskiej Donalda Tuska. Partia tego polityka, co błędnie przedstawiane jest w zachodnich mediach, nie osiągnęła większości parlamentarnej, a o takiej się mówi, więc przedstawia ogólny wynik Koalicji Obywatelskiej, a nie samej Platformy, również jakoby Obywatelskiej.
Bezsprzecznie największą ilość głosów wyborczych w wyborach do Sejmu i Senatu zebrało Prawo i Sprawiedliwość, jednak wcześniejsze zachowanie tego ugrupowania, właściwie blokuje mu utworzenie koalicji z mniejszymi partiami, co w konsekwencji oznacza oddanie władzy.
Z decyzji zadowolony jest natomiast premier In spe Donald Tusk, gdyż poprzez decyzję o potencjalnym odblokowaniu unijnych pieniędzy z funduszu naprawczego, spełnił jedno z najważniejszych haseł wyborczych.
Sam Donald Tusk musi jednak poczekać, aby sformować gabinet, gdyż ten próbuje teraz stworzyć schodząca gwiazda PiS Mateusz Morawiecki, ale o ile nie uda mu się zawiązać koalicji, która pozwoli mieć odpowiednią większość parlamentarną, desygnowany przez prezydenta Andrzeja Dudę, nie otrzyma wotum zaufania w Sejmie. Oznacza to, że teoretycznie gabinet pod wodzą Morawieckiego nie może się utworzyć, o ile nie mówimy o rządzie mniejszościowym, a ruch przechodzi wówczas na stronę niższej izby parlamentu, czyli to Sejm RP wyznacza swojego kandydata na premiera rządu, a prezydent nie może tej kandydatury odrzucić.
*
Tym samym poseł Donald Tusk otrzyma misję tworzenia rządu koalicyjnego, a ten będzie raczej trudnym, bo składać się z wielu frakcji, nawiasem mówiąc, odległych ideowo od siebie, więc tarcia są bardziej niż prawdopodobne.
W mojej ocenie sytuacji politycznej w Polsce pobrzmiewa ton wątpliwości, gdyż nie mam przekonania, aby Koalicji Obywatelskiej udało się przetrwać w obecnym składzie do końca kadencji, co może oznaczać, że albo utraci większość, albo zmuszona będzie się poddać i rozpisać przedterminowe wybory.
Bogdan Feręc
Źr. Reuters / Euronews
Photo by Stock Birken on Unsplash