Unia Europejska grozi Wielkiej Brytanii
Kiedy pojawiły się informacje, że Wielka Brytania wprowadzi przepisy, które zmienią zasady określone w Protokole z Irlandii Północnej, w Europie zapanowało przeświadczenie, że Królestwo chce jednostronnie wypowiedzieć umowę brexitową.
Na takie działanie mocno zareagowała Republika Irlandii, za nią odezwała się Unia Europejska i komunikuje, iż o ile Wielka Brytania zmieni jakieś ustalenia bez wiedzy i zgody UE, podjęte zostaną kroki prawne.
Rząd Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej chciałby natomiast, aby poprzez przyjęcie pewnych zapisów, zlikwidować kontrole celne i zmienić standardy wymiany handlowej z Irlandią Północną, co w gruncie rzeczy zmieni cały Protokół Irlandzki, ale i zmieni umowę brexitową, bo Protokół jest jego integralną częścią.
Boris Johnson argumentuje, że przepisy, które zamierza wprowadzić jego rząd, mają jedynie złagodzić zakłócenia na linii Irlandia Północna – Wielka Brytania, więc nie będą wpływać na podpisane wcześniej dokumenty.
Przepisy opublikowane zostały wczoraj wieczorem i wywołały nagłą reakcję Unii Europejskiej, więc unijny szef ds. Brexitu Maros Sefcovic uznał, że są na tyle głębokie, iż nie mogą być wprowadzone bez zgody UE. Jeżeli natomiast Londyn wprowadzi je w życie, Unia Europejska podejmie natychmiastowe działania prawne, by dochodzić swoich racji.
Podobnie jest w przypadku członków Zgromadzenia Stormont, czyli północnoirlandzkiego parlamentu, bo większość uznała i jednocześnie oskarżyła premiera Johnsona, że prowadzi on lekkomyślną i niebezpieczną politykę destabilizacji, która uderza jednocześnie w Porozumienie Wielkopiątkowe.
Plan Johnsona zakłada, że zniesione zostaną kontrole celne na Morzu Irlandzkim na linii z Irlandią Północną, ale nie będzie takiej zmiany w wymianie towarowej na trasie do Republiki Irlandii, więc gabinet w Londynie uważa, że Porozumienie z Belfastu, nadal pozostanie w mocy. Kolejną zmianą stanie się odrzucenie unijnych norm dla wielu towarów eksportowanych z UK do Irlandii Północnej, więc kierowanie się wyłącznie tymi, które obowiązują w Królestwie. Zmiana dotyczyć ma też arbitrażu Trybunału Sprawiedliwości UE w sporach o jednolitym rynku, więc dochodzić swoich praw, obie strony powinny wtedy z wykorzystaniem niezależnych sądów.
We władzach UE panuje przekonanie, że takie zmiany są szkodliwe, a jednocześnie godzą w poprzednie ustalenia, więc nie mogą być wprowadzone, gdyż zmienią całe brzmienie dokumentów brexitowych.
Wprowadzenie zasad, jakie proponuje Boris Johnson, stanie się też podstawą do wprowadzenia na Irlandzkiej Wyspie twardej granicy z Irlandią Północną, gdyż Republika, jako kraj unijny, będzie zmuszona chronić jej jednolity rynek.
Jakby tego było mało, decyzja Johnsona i brytyjskiego parlamentu, zaktywizować może grupy paramilitarne, które do tej pory zachowywały spokój.
*
Jak oceniłem we wczorajszym „Podsumowaniu dnia” w Radiu Wnet, nie spodziewam się, aby organizacje paramilitarne skierowały swoją złość w kierunku Republiki Irlandii, a niepokoje mogą być obserwowane głównie w Belfaście i na styku z Wielką Brytanią.
Bogdan Feręc
Źr: Independent