W Dublinie odbył się duży propalestyński marsz, w którym udział wzięło tysiące mieszkańców całej Irlandii, bo pojawiły się na nim również osoby ze Sligo, Limerick, Cork i Dundalk.
Narodowy Marsz na rzecz Palestyny odbył się trzy dni po tradycyjnym Dniu Nakby, a upamiętnia rocznicę zmuszenia setek tysięcy ludzi do ucieczki lub wypędzenia ich z domów w czasie wojny towarzyszącej ogłoszeniu przez Izrael niepodległości.
Marsz stał się też wyrazem woli mieszkańców wyspy, którzy od dawna domagają się, aby irlandzki rząd uznał Państwo Palestyńskie, co nawiasem mówiąc, stanie się już 25 maja.
Organizatorzy wiecu dodali, że chcą, aby rząd w Dublinie ukarał Izrael za to, co dzieje się w Gazie. Nawoływano do bojkotu izraelskich towarów, jakie sprzedawane są w Irlandii, ale słyszało się również, że Zielona Wyspa powinna ochłodzić stosunki dyplomatyczne z Izraelem.
Marsz rozpoczął się o 13:30 w Gardens of Remembrance (Ogrody Pamięci), a następnie przeszedł przez O’Connell Street do Leinster House. Uczestnicy wykrzykiwali hasła, w tym „Wolna Palestyna” i wzywali do natychmiastowego zawieszenia broni.
W międzyczasie premier Simon Harris rozmawiał z premierem Norwegii Jonasem Gahrem Støre na temat uznania państwa Palestyna.
– Moje dzisiejsze dyskusje są kontynuacją szeregu rozmów przeprowadzonych w ostatnich dniach z królem Jordanii, premierem Hiszpanii, premierem Australii, premierem Słowenii i prezydentem Izraela.
Premier Harris zaznaczył, iż rozmawiał również z izraelskim prezydentem, którym jest Isaac Herzog, a taoiseach przedstawił stanowisko Republiki Irlandii w kwestii ataków Izraela na Palestynę, w tym Gazę i Rafah. Premier Simon Harris podkreślił, iż daleki jest od poparcia dla Hamasu i nazwał ich akcję, która stała się przyczynkiem do działań wojennych, jako „odrażającą”.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Fot. Dzięki uprzejmości telewizji RTÉ