Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Tymczasem po wyborach…

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wybory się odbyły, wyniki zostały ogłoszone, a teraz zaczyna się mała gra nerwów, ponieważ albo wszystko odbędzie się po dobroci, albo prezydent zacznie swoje gierki.

Po opublikowaniu oficjalnych wyników wyborów, prezydent, w tym przypadku Andrzej Duda, ma 30 dni na zwołanie nowego parlamentu, co oznacza, że najdalej w połowie listopada. Następnie powierzy misję stworzenia rządu, więc tu zaczynają się schody, gdyż albo zrobi to w zgodzie z decyzją suwerena, albo, nie łamiąc jednak Konstytucji, partii, która wybory wygrała.

Kiedy zbierze się nowy Sejm, wybrany zostanie marszałek, zwyczajowo z obecnej jeszcze opozycji, który przyjmuje dymisję rządu. To otwiera drogę działania prezydenta, który w czasie 14 dni musi desygnować premiera i na jego wniosek powołuje rząd. O ile ten przywilej da Prawu i Sprawiedliwości, ten gabinet powinien uzyskać wotum zaufania parlamentu, a z obecnej arytmetyki sejmowej wynika, że taka większość jest nierealna, czyli rząd nie będzie mógł się ukonstytuować.

Tym samym mamy już początek grudnia, a wówczas to Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przejmuje inicjatywę i większość parlamentarna wysuwa propozycję premiera. W takim przypadku prezydent ma właściwie związane ręce, czyli własnoręcznym podpisem, co nie stanie się dla niego niczym nowym, zatwierdza sejmową kandydaturę.

Oczywiście prezydent Andrzej Duda, może zachować się całkiem inaczej i rozmawiać o misji utworzenia gabinetu z przedstawicielami wciąż opozycji, która pod wodzą Koalicji Obywatelskiej utworzy nowy rząd, co przyspieszy całą sprawę i całkiem nowe władze RP, pojawią się nie za półtora miesiąca, a będzie to najdalej w połowie listopada.

Nowy gabinet – to też ciekawostka, bo obecnie wszystkie partie stojące po przeciwnej stronie do Prawa i Sprawiedliwości mają zawiązać szeroką koalicję, co oznacza, że będzie to typowy polityczny landrynek. To natomiast wskazuje, że przyszły rząd koalicyjny, składać się może z przedstawicieli nawet dziewięciu ugrupowań, co wcale nie będzie dobre dla kraju, ani samej władzy, bo ścierać się mogą wówczas różne grupy interesów.

O ile ta powyborcza sielanka trwać będzie jeszcze przez dłuższy czas, przyszły rząd pod wodzą Koalicji, czyli Platformy Obywatelskiej stworzyć mogą też Nowoczesna, Inicjatywa Polska i Zieloni, a dołączą do nich Polska 2050 i PSL, ale również Lewica, Razem oraz Agrounia.

Taki układ sugeruje, że po chwilowej euforii, ale też po otarciu łez przez Prawo i Sprawiedliwość, ta partia zacznie wykorzystywać swojego konia trojańskiego w postaci właśnie prezydenta, który dodatkowo utrudniać będzie pracę nowego rządu i parlamentu.

Urząd Prezydenta w Rzeczypospolitej Polskiej to duże, a niedoceniane uprawnienia, więc nie jest to wyłącznie stanowisko reprezentacyjne, gdyż „pierwszy Polak” zatwierdza ustawy, jakie proponowane są przez rząd, a zatwierdzają obie izby parlamentu, czyli niższa, którą jest Sejm oraz wyższa i tą jest Senat.

O ile dojdzie do takiej sytuacji, nowy rząd i szeroka koalicja, wejdzie na wojenną ścieżkę z prezydentem, a nawet może dojść do sytuacji, w której prace parlamentu zostaną wstrzymane. Dlaczego?

Otóż do przegłosowania prezydenckiego weta do dużej ilości ustaw, zachodzi potrzeba jego przegłosowania przez Sejm i wynika z potrzeby uzyskania większości konstytucyjnej w postaci 276 głosów, a to przy obecnym układzie sił jest właściwie niemożliwe.

Wychodzi więc na to, że PiS nie będzie rządzić, ale i nie będzie mieć możliwości rządzenia koalicja złożona z większości parlamentarnej. W takim przypadku jedynym rozsądnym krokiem staje się rozwiązanie parlamentu i ogłoszenie przez prezydenta Andrzeja Dudę przyspieszonych wyborów.

To były warianty optymistyczne, bo można też domniemywać, że Prawo i Sprawiedliwość pójdzie drogą, w której raz zdobytej władzy oddać nie zechce, czyli wymyślą coś takiego, by prezydent nie zdążył ogłosić terminu pierwszego posiedzenia nowego Sejmu. W takim scenariuszu Prawo i Sprawiedliwość nadal zarządza Polską, natomiast radość z wygranej przez przeciwników obozu wciąż rządzącego, może okazać się przedwczesna.

Bogdan Feręc

Fot. Public domain Piotr Waglowski

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version