To będzie koniec Irlandii
Coraz bardziej prawdopodobne staje się wystąpienie megatsunami, którego fale będą miały wysokość 100 metrów i dotrą nawet do Europy, a Irlandia stoi bezpośrednio na ich drodze.
To nie jest scenariusz nowego filmu grozy, a ostrzeżenie naukowców, którzy na podstawie własnych badań ustalili, że ryzyko wystąpienia potężnego tsunami jest już bardzo prawdopodobne. Powodem tak ogromnej fali jest natomiast zjawisko topnienia lodowców na Grenlandii. Na marginesie można dodać, że Grenlandia nie bez przyczyny nosi taką nazwę, gdyż drzewiej pokryta była bujną szatą roślinną, a i lodu nie można było na niej uświadczyć.
Topniejące grenlandzkie lodowce wywołują jednak potężne osuwiska, a te będą w stanie wywołać tsunami z falą o wysokości znacznie ponad 100 metrów.
Naukowcy jako przykład do swoich prac wzięli zeszłoroczne tsunami, jakie miało miejsce w okolicach Grenlandii, a poczyniło wiele szkód we wschodniej części tej wyspy. Klimatolodzy dodają, że tsunami w okolicach Grenlandii zdarzają się coraz częściej i są od 2017 roku coraz silniejsze, jak to, które zalało wioskę Nuugaatsiaq, gdzie zginęły cztery osoby. Na podstawie wykonanych obliczeń uznano, że dalsze ogrzewanie się ziemi prowadzić będzie do jeszcze szybszego topnienia lodowców, a to powodować znacznie większe osuwiska.
Tym samym bardzo prawdopodobne jest, że u wschodnich wybrzeży Grenlandii pojawi się tsunami z falami o wysokości przekraczającej 100 metrów, a te dotrą też do Europy. Wówczas na drodze niszczycielskiej fali stanie Irlandia, która tego właściwie nie przetrwa.
Naukowcy mówią też o tsunami z ubiegłego roku, które było na tyle silne, iż dotarło do bazy wojskowej na wyspie Eila i bazy wojskowej oddalonej o ponad 50 km od brzegu. Zapomina się jednak dodać, że wioska o tej samej nazwie, położona jest w naturalnym długim zagłębieniu, a teren nie wznosi się znacząco, więc woda płynąca wąwozem, z łatwością może tam docierać.
Swoje rewelacje naukowcy opublikowali w piśmie The Seismic Record, a z dane, jakie zebrali z pomiarów sejsmologicznych, kazały im wysnuć wniosek, że megatsunami, jest już teraz bardzo prawdopodobne. Obecnie prowadzi się stały monitoring sejsmiczny i satelitarny tej wyspy, aby badać kolejne takie zdarzenia.
W opracowaniu podaje się również przykład, w jaki sposób topniejące lodowce wpływają na powstawanie tsunami, więc 16 września 2023 roku po wcześniejszym istotnym zaniku lodu oderwała się masa skalna o wysokości od 50 do 100 metrów, a o wielkości boiska do rugby i runęła do wody z wysokości od 300 do 400 metrów.
Te „precyzyjne” dane, które stają się właśnie przestrogą, uzupełnione zostały stwierdzeniem, iż masa osuwiskowa porwała ze sobą masy lądu, a w czasie spadania przekształciła w mieszaninę skalno-lodową, która runęła do wody. Wówczas miała powstać fala tsunami o maksymalnej wysokości szczytowej „ponad 200 metrów„, natomiast wysokość fali w biegu miała 60 metrów i rozciągnęła się na 10-kilometrowym odcinku fiordu.
Tu również wtrącę moje trzy grosze, bo fiord ma to do siebie, że to basen wodny, który z trzech stron otoczony jest lądem, a zwyczajowo jest stosunkowo wąski, więc skoro ma 10 kilometrów, to i fala tsunami mogła przebyć ten dystans.
Wracając jednak do naukowców, nie są oni jednak w stanie podać pierwotnej przyczyny osuwiska, ale pozwoliło im ono ustalić kierunek przesuwania się fali megatsunami i wywieranej siły naporu. Badania sejsmologiczne pokazały natomiast, że osuwisko wywołało wibracje skorupy ziemskiej w samym fiordzie, a fale odbijające się od brzegów innych wysp obserwowane były przez 7 dni.
W swoim opracowaniu, jak współautorka badania Angela Carrillo Ponce, naukowcy napisali:
– Stacje pomiarowe trzęsień ziemi oddalone o nawet 5000 km zarejestrowały wstrząsy spowodowane osuwiskiem. Sejsmometry rejestrowały także sygnał trwający przez bardzo długi okres, ponad tydzień po zdarzeniu. Niezwykłą cechą tego zjawiska jest jego długi czas trwania.
– Oczywiste jest, że cofanie się lodowców, które wcześniej wypełniały całe doliny, i topnienie wiecznej zmarzliny prowadzą do wzrostu liczby osuwisk. Zmiany klimatyczne przyspieszają topnienie lodowców, co może zwiększyć ryzyko wystąpienia megatsunami.
*
Megatsunami, które ma mieć wysokość ponad stu metrów, a poruszać się w kierunku Europy, pochłonie więc Irlandię, a to tylko dlatego, że z dużą łatwością wedrze się na ląd i zaleje jego większą część. Ma to związek z wysokością irlandzkiego sądu nad poziomem morza, a miejsca, które przekraczają granicę 100 metrów, ciągną się wzdłużnie, dzieląc wyspę na pół. Znacznie wyżej położona jest centralna i wschodnia część kraju, natomiast część północy, zachód i większa część południowego wybrzeża, byłaby wówczas narażona na całkowite zalanie. Gwoli ścisłości można dodać, że nie tylko ona, bo fala tsunami zazwyczaj rośnie przed wejściem na ląd, a jej moc, co wynika to z sugestii badaczy, wepchnęłaby wody nawet na tereny położone na wysokości 200-300 metrów nad poziomem morza. Bezpieczne byłyby Góry Wicklow i niektóre inne miejscowości na wschodnim wybrzeżu.
Jakiś dziwny wysyp zrobił się nam tych apokaliptycznych wizji, więc przyszedł chyba czas, żeby zrobić z tym porządek na ziemi, a może bardziej z promotorami tych pomysłów, bo zmierzamy w bardzo złym kierunku.
Bogdan Feręc
Źr. The Independent