Organizatorzy wczorajszej manifestacji w stolicy Irlandii, która miała dać wyraz braku zgody na niekontrolowane przyjmowanie do kraju migrantów, z zadowoleniem ocenili frekwencję.
Tłum przemaszerował z Ogrodów Pamięci pod Custom House, a to w tym miejscu wystąpiło wielu mówców, którzy zwracali uwagę rządu, żeby zaprzestał swoich dotychczasowych praktyk związanych z przyjmowaniem migrantów, ale i uregulował kwestię legalizacji ich pobytu. Marsz rozpoczął się naprzeciw miejsca, gdzie algierski imigrant kilka miesięcy temu dopuścił się ataku na kilkoro dzieci oraz ich opiekunkę.
Ten protest napotkał w pewnym miejscu kontrdemonstrację, które zbiegły się przy O’Connolly Street, a wówczas to padały słowa, iż ten marsz opowiada się za otwartymi dla wszystkich granicami. Kontrmanifestanci rzucali też pod adresem protestujących pod flagami People Before Profit oraz innych organizacji obelgi, czemu ta grupa nie pozostała dłużna.
W grupie mówców znalazł się Hermann Kelly z Irlandzkiej Partii Wolności, a także lider Partii Narodowej James Reynolds i kilku innych, którzy od lat opowiadają się za ograniczeniem dostępu migrantom do wyspy.
Media głównego nurtu bagatelizowały tę demonstrację, a o ile już o niej mówiły lub pisały, znacznie zaniżona była ilość uczestników. Materiały wideo są jednak jednoznaczne, dodają organizatorzy protestu, który uznano za nacjonalistyczny.
„Nadszedł czas irlandzkiego nacjonalizmu” mówiło jedno z haseł, ale też „Irlandia należy do Irlandczyków”, a maszerujący skandowali też „God Save Ireland” i „A Notion Once Again”.
Organizatorzy dodają, iż to wydarzenie z całą pewnością obudziło irlandzką scenę polityczną, a jednocześnie stało się wyraźnym wskazaniem dla mediów, iż nie można ignorować społeczeństwa, które żąda prawdziwego przekazu oraz rzetelnych informacji o wszystkich wydarzeniach w kraju.
Podczas manifestacji interweniowała Garda, która zatrzymała do wyjaśnienia kilkanaście najaktywniejszych osób.
Bogdan Feręc
Źr. People Before Profit / The Liberal
Fot. PBP