Tam, gdzie nie można wejść
W tych dniach rozpoczyna się znany od 19 lat festiwal Open House Dublin, co oznacza, że będzie można zwiedzać miejsca, które zazwyczaj nie są dostępne dla turystów i osób zamieszkujących Irlandię.
Podczas tego stołecznego festiwalu architektury odbędzie się szereg wydarzeń i prelekcji poświęconych zabudowie miasta, a jednym z miejsc, które otwiera swoje podwoje, jest Kilmainham Mill w południowej części Dublina. Ten ukryty jest za rzędami niewielkich szeregowych domów, a opuszczony budynek pochodzi co najmniej z lat pięćdziesiątych XVII wieku. Pierwotnie był to budynek produkujący mąkę, a później tkaniny. Obecnie na pięciu piętrach mieści się wiele pozostałości po przemysłowym dziedzictwie Dublina, w tym duże przemysłowe pralki, suszarki, prasy tekstylne i krosna, do których wciąż są przymocowane nici, a to niektóre z artefaktów rzemiosła, które kiedyś zajmowało się tą dziedziną.
W jednej części budynku, w której znajdują się pomieszczenia mieszkalne, natomiast w kolejnej wielkie bele tkanin w nienaruszonym stanie. Atmosfery tajemniczości i dawnych czasów dodają wiszące w oknach pokryte kurzem pajęczyny.
Wśród bel materiału znajduje się także ten, który używany był niegdyś przez Aer Lingus.
Młyn Kilmainham zaprzestał produkcji w 2008 r. i został przejęty przez Radę Miasta Dublina w 2018 roku. „Młyn” dostarczał również produkty Karlowi Lagerfeldowi w Paryżu i firmie tkackiej Avoca Handweavers.
Zwiedzający będą mogli obejrzeć także staromodną walizkę, maszynę do szycia Singer, monety i ręcznie napisane instrukcje bezpieczeństwa to tylko niektóre z przedmiotów, które sprawiają, że budynek sprawia wrażenie, jakby zatrzymał się w czasie.
Festiwal od lat cieszy się bardzo dużą i rosnącą popularnością, a odwiedzany jest przez 30 do 40 tysięcy osób, które mogą wysłuchać prelekcji, udać się na wycieczki, obejrzeć wystawy i warsztaty na temat wpływu architektury na Dublin i mieszkańców stolicy, a wszystko to jest częścią Open House Festival, który potrwa do 20 października.
Bogdan Feręc
Źr. RTE