Warto mówić, pisać, trąbić, że nie wszędzie robimy kupy. A jak już zrobimy, sprzątamy po sobie. Jako społeczeństwo jesteśmy nastawieni, żeby wszystko było ładne estetyczne, najlepiej młode, piękne i zdrowe. Zapominamy chyba, że wydalanie stolca jest ogromnie ważnie. Nie na darmo jest to słynne „stolec był?” – mówi dr Eryk Matuszkiewicz, specjalista toksykologii klinicznej i chorób wewnętrznych ze Szpitala Miejskiego im. F. Raszei – UM w Poznaniu.
Robienie kupy nie jest problemem, bo wszyscy ją robimy. Wstydzimy się jednak o tym mówić. A tak naprawdę wstydem jest czasami miejsce, gdzie to robimy. Plaza, góry. „Zapach” uprzykrza innym wędrówkę. Kupa rozkłada się, muchy i zwierzęta ją roznoszą. Co może się stać, szczególnie, gdy załatwimy sprawę przy strumieniu górskim, rzeczce, jeziorze?
Zawsze jest to źródło zanieczyszczenia bakteriami, które wydalamy w przewodu pokarmowego. One są rozprzestrzeniane dalej choćby przez owady, co zanieczyszcza okoliczne miejsca. Poza efektem zapachowym niesie ryzyko rozprzestrzeniania się chorób przenoszonych drogą fekalno – oralną. Jeśli ktoś będzie jadł nieumytymi rękami, jest ryzyko zakażenia. Wraz z deszczem mogą spłynąć do najbliższej rzeczki, strumyka, jeziora, a wówczas do zbiornika wody mogą dostać się groźne dla zdrowia bakterie.
Ludzie wydalali zawsze. Ale dziś mamy problem skali. Gdy byłam w podstawówce, uczono nas, że na świecie żyje 6 miliardów ludzi, dziś jest ich 8 miliardów. Czy zatem wyjściem byłoby noszenie ze sobą na plażę czy górski szlak woreczków na odchody i znoszenie ich do odpowiednich miejsc? A może kopanie dołka? Chociaż… łatwo sobie wyobrazić, że na plaży wykopanie dołka nie załatwia sprawy.
Oczywiście, że nie załatwia. Jeśli zakopiemy jedną małą kupkę po psie, ona nie stanowi problemu. Natomiast, jeśli pies jest wielki albo sami defekujemy, to może przenikać do gleby. Łatwo sobie wyobrazić, co stałoby się, gdyby nagle wszyscy tak zaczęli robić. Pytanie, gdzie są miejsca utylizacji, bo wrzucanie woreczka z taką zawartością do śmieci ogólnych mija się z celem. Muszą być miejsca, gdzie można taki worek zutylizować.
Rozwińmy wyobraźnię: jest wściekły upał, ludzie zakopują kupy na plaży, a niestety, słyszę, że tak się dzieje; idziemy z małym dzieckiem, piach się osuwa, dziecko ma całą nóżkę w kupie… Albo raczkuje sobie niemowlę. Przepraszam, że ja tak, ale z mojego doświadczenia wynika, że tylko mocne obrazy przemawiają do ludzi.
Wokół kupy zachodzą procesy fermentacji, gnicia. Wydzielają się gazy typu metan, siarkowodór, bakterie gnilne. To jest mała bombka ekologiczna.
No właśnie, wielu ludzi nie zdaje sobie jednak sprawy, że gdzie się załatwisz, tam zostawisz, to nie jest dobry pomysł na zdrowe życie.
No nie jest. Przecież nie bez powodu do oczyszczania tych odpadów służy specjalna technologia. Jeśli chodzi o zakażenia wód bakterią E. coli, najczęściej dochodzi do tego poprzez ścieki. Tę bakterię wydalamy też z kałem. Ktoś wcale nie musi chorować, ale wystarczy, że jest nosicielem choroby zakaźnej. Jeśli zrobi kupę do morza, możemy się zarazić, przy zachłyśnięciu, jeśli będziemy się kąpać w pobliżu. Do tego pomyślmy o dermatozach skórnych, wypryskach, rumieniach, zaczerwienieniach, reakcjach alergicznych.
Widziałam jak rodzice niemowlaków zostawiają pampersy. Czyli oprócz papierzaków, tj. papieru toaletowego na kupie, który się rozłoży, a kupę, jak mówiliśmy rozniosą zwierzęta, mamy ciało niemal stałe. Plus
mokre chusteczki. To już przesada.
Kał to kał, materiał powiedzmy organiczny, rozłoży się szybko. Ale pieluchy rozkładają się latami.
Najgorsze jest to, że prośby, groźby za bardzo tu nie działają. Gdyby ludzie mieli odrobinę szacunku do natury, dziś nie mielibyśmy tak daleko posuniętych zmian klimatycznych. Czy rozwiązaniem byłoby karanie obywateli za defekację w miejscach niedozwolonych? W Parku Narodowym Aconcagua, otrzymuje się worki na kupę, które wraz z zawartością należy znieść z góry do bazy, w Parku Narodowym Denali otrzymane u rangersów wiaderko trzeba zwrócić pełne, a za zakopanie śmieci czy ekskrementów grożą surowe kary finansowe. Tatry po stronie polskiej i słowackiej są malutkie. Zadeptuje je 4 miliony turystów. Część z nich defekuje w kosodrzewinie.
No niestety, ale kosodrzewina po prostu któregoś dnia zniknie. Górnolotnie mówimy: edukacja i apelowanie do zdrowego rozsądku. To jednak jak widać nie sprawdza się. Mówimy: profilaktyka chorób zakaźnych i co z tego wynika. Mówimy: czym skorupka za młodu nasiąknie… Ale młode pokolenie, widząc nasze zachowania, niczego dobrego się nie nauczy. Jaki im dajemy przykład?
Moim zdaniem to pieniądze jednak zawsze przemawiają do wyobraźni, są skuteczną nagrodą i mogą być skuteczną karą. Nie mówię, żeby od razu te kary były dotkliwe, ale należy pokazać, że jest problem i można z jego powodu ponieść konsekwencje finansowe. Pieniądze, mówiąc krótko, trafiają do wyobraźni. Gdy człowiek musi się chwycić za portfel, zupełnie zmienia mu się optyka.
Na koniec zacytuję Katherine Hepburn, córkę urologa: „Trawienie nie jest szczególnie eleganckim tematem rozmowy, choć z pewnością należy do funkcji, czasem problemów, wspólnych wszystkim ludziom…” Dlatego z panem rozmawiam na ten temat, bo niestety jest mało materiałów dziennikarskich. A temat, że tak powiem, jest dość kluczowy dla nas wszystkich.
Oczywiście. Warto mówić, pisać, trąbić, że nie wszędzie robimy kupy. A jak już zrobimy, sprzątamy po sobie. Jako społeczeństwo jesteśmy nastawieni, żeby wszystko było ładne estetyczne, najlepiej młode, piękne i zdrowe. Jeśli coś nie wygląda atrakcyjnie, a jeszcze do tego nie pachnie zbyt ładnie, jest fe, najlepiej o tym nie mówmy. Zapominamy chyba, że wydalanie stolca jest ogromnie ważnie. Nie na darmo jest to słynne „stolec był?”. Drożność jelit jest jedną z podstaw udanego życia. To pokazuje, jak ważna jest defekacja.
Tylko pamiętajmy, że to obieg zamknięty: jak kupę byle gdzie zostawimy, ona trafi do nas w postaci, np. lambiozy – choroby pasożytniczej trudnej do wyleczenia.
Tak, wróci do nas w postaci bakterii i chorób przenoszonych drogą fekalno-oralną. Do tego dorzućmy koszty zanieczyszczenia środowiska i degradacji ekosystemu. Właśnie dlatego defekujemy w miejscach do tego przeznaczonych, aby wodę w odpowiedni sposób oczyścić, zmniejszyć szkodliwość defekacji dla środowiska. Pamiętajmy, że przygodne robienie kupy może być groźne i niebezpieczne dla wszystkich.
Rys. Krzysztof „Rosa” Rosiecki