Sprawa może mieć finał w sądzie

Budowa Narodowego Szpitala Dziecięcego w Dublinie zaczyna się komplikować, a odniósł się do niej wykonawca, który nie godzi się z częścią zarzutów, jakie znalazły się w dokumencie, który minister zdrowia przedstawił premierowi Simonowi Harrisowi.
Firma BAM w swoim oświadczeniu poinformowała, że z pełną stanowczością odrzuca zarzuty, jakie wysuwa się pod jej adresem w rzeczonej sprawie. W liście do premiera minister zdrowia zawarł stwierdzenie, że „podejście BAM opiera się na wyciągnięciu jak największej kwoty pieniędzy od irlandzkich podatników”. To wg szefa resortu zdrowia ma być „częściową przyczyną niedofinansowania projektu i ciągłych opóźnień”, więc przesuwania terminów oddania do użytku tego szpitala.
Stephen Donnelly dodała również, iż BAM „przeznacza na projekt mniej niż połowę wymaganych środków”.
W reakcji na te słowa firma budowlana BAM stwierdza, że zarzuty pod ich adresem są „wprowadzającymi w błąd, nieuzasadnionymi i nieprawdziwymi”. W tej sprawie przede wszystkim odrzuca się twierdzenia ministra zdrowia, iż BAM chce „wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy od irlandzkich podatników” i „brać państwo w niewolę”. Przedsiębiorstwo BAM oświadczyło jednocześnie, że roszczenia te „nie mają absolutnie żadnego oparcia w faktach i nie przyczyniają się do jak najszybszego ukończenia tego złożonego i kluczowego projektu”.
Wykonawca poinformował w oficjalnej korespondencji, iż sprawę należy zakwalifikować do „bardzo skomplikowanego sporu budowlanego, w którym nie ma zgody co do głównych przyczyn opóźnień”.
BAM oparł się również na opinii niezależnego mediatora, który już w maju stwierdził, że do projektu wprowadzono wiele zmian, co jest „zdecydowanie największym czynnikiem wzrostu kosztów i opóźnień w projekcie”. Wg BAM uzyskanie niezależnych opinii, wydłużyło czas budowy o 16 miesięcy.
W raporcie, który minister Donnelly przesłał na biurko premiera, wymienia też szereg problemów, na trwającej budowie, w tym podkreślił, że BAM uznał 3000 pokoi za gotowe, jednak „żaden nie został ukończony zgodnie z oczekiwanymi, akceptowalnymi standardami”. W dalszej części minister wskazał, że jakoby pokoje mają „niekompletne wyposażenie i armaturę, taką jak zlewy, krany i prysznice, niekompletne prace izolacyjne, niezamontowane jeszcze poręcze oraz niekompletną podłogę winylową”. „Nikt nie zaakceptowałby tych standardów w swoich domach, a NPHDB z pewnością nie może i nie zaakceptuje niższego standardu realizacji największej inwestycji w służbę zdrowia w historii stanu” – powiedział minister zdrowia Stephen Donnelly.
Również tutaj BAM ma odmienne zdanie i twierdzi, że „ma pełne zaufanie do jakości prac budowlanych tego światowej klasy szpitala”. „Przekazywanie pokojów i rozwiązywanie drobnych problemów to rutynowe elementy projektu, na które wyraźnie wpłynął poziom zmian wprowadzonych przez klienta”. „To proces, a nie jednorazowe wydarzenie, a pokoje nigdy nie są prezentowane jako ostateczne do momentu przekazania ukończonego budynku klientowi” – poinformowała firma BAM.
*
Sprawa staje więc na ostrzu noża, a i można się spodziewać, że o ile strony nie dojdą do porozumienia, finał obserwować będziemy w sądzie.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Fot. BAM