Po pierwszych rozmowach Trump – Putin bardzo szybko zaczęły reagować rynki akcji, na których ruch wywołany został pierwszymi pozytywnymi słowami polityków obu państw, a wówczas giełdy zaczęły odzwierciedlać nastroje inwestorów.
Rozpoczęcie wojny na Ukrainie, które należy oceniać wyłącznie negatywnie, doprowadziło do nałożenia na Federację Rosyjska sankcji gospodarczych, więc również zablokowaniem możliwości obrotu akcjami rosyjskich spółek. Te, aby bronić się przed tymi działaniami, przeniosły się na parkiety rynków wschodzących, więc pozostały na giełdach, choć plan był całkiem inny.
Przez ostatnie trzy lata tam budowane były nowe ekonomiczne sojusze, obracano też papierami wartościowymi rosyjskich przedsiębiorstw i tam przelewały się miliardy dolarów, rubli i innych walut, za które kupowano i sprzedawano rosyjskie akcje.
Ruch na tych papierach widoczny był już po zapowiedzi prezydenta Donalda Trumpa, bo wówczas zaczął się stopniowy wzrost obrotów, ale po ostatniej rozmowie prezydenta USA i Federacji Rosyjskiej, można mówić o prawdziwej eksplozji na wielu polach.
Przede wszystkim, coraz większa ilość inwestorów deklaruje chęć zakupu papierów wartościowych rosyjskich spółek, a te zaczęły zyskiwać na wartości. Co więcej, specjaliści ds. rynku akcyjnego są zdania, że wzrosty notowane będą również w najbliższych miesiącach, ale z pewnym zaznaczeniem.
Wiele na parkietach dziać się będzie w związku z rozmowami pokojowymi, więc w zależności od ich temperatury i klimatu politycznego, papiery wartościowe spółek z Rosji, będą albo zyskiwać, albo tracić na wartości. Rośnie też wartość rosyjskiej waluty, czyli Rubla, co z całą pewnością cieszy Kreml.
*
Istotne jest w tym jedno, na obrocie rosyjskimi akcjami tracić będzie Europa, bo ta, nie myśli jeszcze, aby zrobić cokolwiek w tym kierunku, czyli kolejne miliardy przechodzić będą jej koło nosa. Taka właśnie jest ta nasza europejska – zaściankowa polityka.
Bogdan Feręc
Źr. AP
Photo by Nicholas Cappello on Unsplash