Sinn Féin zbliża się do 40% poparcia
A nie mówiłem, że tak będzie? Mówiłem i jest teraz tylko kwestią czasu, kiedy ugrupowanie Mary Lou McDonald będzie miało 40% poparcia, wygra wybory i prawdopodobnie stworzy samodzielny rząd w Republice Irlandii.
Najnowsze sondaże wyborcze jasno pokazują, że ani żadna z partii politycznych, ani koalicja wspólnie, nie są już w stanie zatrzymać rosnących notowań Sinn Féin, które ponownie poprawiło swój wynik w sondażach. Może mieć to związek z ogłoszonym w końcówce września budżetem, po którym dużo osób spodziewało się znacznie więcej, ale też z działaniami osłonowymi gabinetu, a te są pozorne i mami się tylko wyborców obietnicami. Mieszkańcy Irlandii znajdują się obecnie w trudnej sytuacji materialnej, co przekłada się na standard życia wielu z nich, a do tego utrzymujący się głęboki kryzys mieszkaniowy, zdaje się w Irlandii kwestią nie do rozwiązania. Podobnie jest w przypadku kryzysu kosztów utrzymania, więc i propozycje budżetowe koalicji rządzącej, nie zmieniły nic w notowaniach trzech partii tworzących gabinet, a można nawet powiedzieć, iż przyczyniło się to do kolejnego spadku zaufania do triumwiratu.
W kraju niezauważalna jest więc poprawa notowań w sondażach dla Fienna Fáil, Fine Gael i Green Party, za to Sinn Féin może kolejny raz liczyć na rosnącą popularność, chociaż w mojej ocenie wciąż jest kwestią sporną, czy zrealizują swoje obietnice, jakie składają społeczeństwu, gdy już będą ugrupowaniem rządzącym.
Na poparcie tych słów przedstawić należy dowody, więc wyniki sondażu, jaki na zlecenie Sunday Independent przeprowadziła pracownia Ireland Thinks, a z tego dowiemy się, że partia McDonald zbliża się do progu 40%, co przewidywałem i wielokrotnie mówiłem o tym w programie Radia Wnet „Studio Dublin”, a pierwszy raz jesienią ubiegłego roku. Tym samym Sinn Féin ma teraz poparcie na poziomie 37%, więc wzrost w skali miesiąca o 1 punkt procentowy, a to oznacza, że tendencja wzrostowa została utrzymana i społeczeństwo wyraźnie zniechęcone jest do poprzednich układów gabinetowych.
Drugą największą partią w kraju pozostaje Fine Gael, której szef wkrótce zostać ma premierem, ale ugrupowanie Leo Varadkara, notuje stabilne 21% poparcia, więc nawet minister finansów z tej partii, który rozdawał budżetowe pieniądze, nie zdołał zachęcić do zwiększenia poziomu sympatii dla tej struktury.
Pierwszy z koalicjantów Fine Gael, czyli Fianna Fáil, przewodząca obecnie rządowi zebrała poparcie na poziomie 17%, czyli przyrost o 1%, a i tu wydaje się, że nawet nadchodząca rządowa rotacja, więc odejście z funkcji taoiseacha Micheála Martina, nie jest wystarczającym powodem, by wyborcy szeroką ławą ruszyli do urn i zagłosowali na Fiannę. Jest też w tej grupie Partia Zielonych, bo i jej ręce potrzebne są, aby koalicja miała większość, chociaż to tylko przystawka, która zapewnić ma sprawne głosowania w parlamencie, ale ministrowie tego ugrupowania poczuli się na tyle mocni, iż chcą nadawać ton polityce kraju. Niekiedy im się to udaje i forsują swoje pomysły, ale te nie przysparzają popularności im, ani też koalicji, gdyż generują koszty dla mieszkańców Irlandii. W związku z tym Green Party może liczyć na 4% elektoratu.
Gdyby przyjąć teraz, że wybory odbędą się w najbliższych tygodniach, walka polityczna z całą pewnością byłaby zacięta, a chodzi tu tylko o poparcie dla Sinn Féin. Porównując wynik łączny koalicji rządzącej, którą popierają wyborcy trzech partii, to wtedy mamy 42% elektoratu planującego głosować na obecny układ polityczny, natomiast tylko na Sinn Féin oddać swój głos chce 37%. Różnica 5% to niewiele, czyli nawet wspólne zabiegi koalicji nie dają pewności, czy przy urnach, wyborcy nie zrobią „trójce” psikusa i nie zagłosują na partię Mary Lou McDonald, odbierając władzę z rąk Fianna Fáil, Fine Gael i Green Party.
Inne partie nie mogą powiedzieć, że odbudowują zaufanie w społeczeństwie, ich alternatywne budżety spodobały się większej ilości osób, a jeżeli chcą tworzyć polityczną rzeczywistość w kraju, muszą zacząć dogadywać się z Sinn Féin, by po pierwsze, co postulują, odebrać władzę z rąk nieudolnego gabinetu Fianna Fáil, Fine Gael i Green Party, a po drugie, mieć realny wpływ na kraj.
Solidarity-People Before Profit mają teraz grono wyborcze w postaci 4% uprawnionych do głosowania, Socjaldemokracja 3%, Partia Pracy 3%, podobnie, jak ma to miejsce w Aontú, bo i ta ma 3% poparcia.
Z tych wyników widzimy natomiast, że o ile Sinn Féin nie uda się stworzyć samodzielnego rządu, będzie miało możliwość doprosić do koalicji jedną z niewielkich partyjek i dominując ją, pracować tak, jak nada temu ton Mary Lou McDonald.
Niższą popularność mają też posłowie startujący do wyborów, jako kandydaci niezależni, bo oni uzyskaliby przy urnach wyborczych zaledwie 8% miejsc w parlamencie.
Podczas badania opinii publicznej zapytano, czy opublikowany budżet wpłynął w jakiś sposób na ocenę pracy polityków i partii politycznych, a wtedy okazało się, że 66 proc. respondentów udzieliła odpowiedzi negatywnej. 8% nie miało w tej sprawie zdania, a pozostali zadeklarowali, że budżet 2023 ma wpływ na pozytywną ocenę koalicji.
W ankiecie udział wzięła reprezentatywna grupa 1254 osób, a badanie przeprowadzono 30 września i 1 października. Margines błędu statystycznego w tym przypadku wynosi 2,8%.
Bogdan Feręc
Źr: Independent
Zdj: Creative Commons Attribution 2.0