Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Samoloty wydają się czyste

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wydają się, to dobre określenie, ale czy są takimi z pewnością? Można mieć w tym przypadku wiele wątpliwości i wcale nie chodzi o pozostawione po wcześniejszym locie opakowania po batonikach, czy plastikową butelkę, która ukryła się pod siedzeniem.

Jedna ze stewardes z Teksasu twierdzi, że są w samolotach miejsca, do których lepiej się nie zbliżać, a chodzi przede wszystkim o najbardziej lubiane, czyli przy oknie. Cher dodała, że przez lata pracy na pokładach różnych linii lotniczych, naoglądała się przedziwnych zachowań pasażerów, a i niewiele one miały wspólnego z higieną, więc dokładnie wie, gdzie nie powinno się siadać.

Stewardesa mówi też, że załogi sprzątające, które mają krótki czas na zrobienie porządku na pokładzie, pomijają część miejsc w samolotach, czyli i to ma wpływ na czystość w maszynie.

Jednymi z najbrudniejszych miejsc w samolocie są rolety na oknach, bo najczęściej zostawia się je podniesione, a ekipy sprzątające, nie tracą czasu, aby te opuścić i przetrzeć choćby wilgotną ściereczką. Do tego dochodzą „obrzydliwe” zwyczaje pasażerów, którzy swoje wydzieliny pozostawiają na ścianach, pod siedzeniami i na spodzie podłokietników, więc to też miejsca, których powinno się unikać.

Kolejnym zagrożeniem, które można nazwać bakteriologicznym, są pasy bezpieczeństwa, bo te nie są właściwie nigdy czyszczone, a dotyka ich tysiące osób. Tu, jak zaznacza Cher, nie ma miejsc bezpiecznych, gdyż brudne są zarówno klamry, jak i pleciony materiał na całej długości. Do tego można dodać schowki nad głowami, a są brudne zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. W środku schowków mamy piasek i inne śmieci, które na kółkach walizek trafiają do wnętrza, a na zewnątrz mieliby co robić spece od pobierania odcisków palców, bo jest ich tam miliony. Tym samym znajduje się tam tłuszcz, jaki wydzielany jest przez skórę, pot, resztki naskórka i bakterie, czyli prawdziwy poligon doświadczalny dla kryminalistyków i służb walki z zagrożeniami bakteriologicznymi.

W całym samolocie, gdyby przeprowadzić badania bakteriologiczne, znajdzie się także wiele różnego typu bakterii, w tym kałowe, bo to i pozostałości po przemianie materii, jakie opuściły pieluchy, ale też znajdzie się pokaźną ilość wymiocin. Te znajdują się zarówno na ścianach samolotu, jak i na siedzeniach, ale głównie na podłodze. Niestety pasażerowie mają także zwyczaj chodzenia boso lub w skarpetach po całym pokładzie, więc i tu możemy mieć do czynienia z zarazkami chorobotwórczymi, w tym z grzybami.

Do tego jest też grupa, która w tych samych skarpetach wchodzi do toalet, a to nie jest najlepsze miejsce, aby wchodzić do niego bez obuwia. Na podłogach toalet znajdzie się wszystko, a począwszy od pozostałości moczu i kału, aż po wymiociny, wydzieliny z nosa i ślinę innych pasażerów.

Teoretycznie toalety w samolotach czyszczone są po każdym locie, jednak można zapomnieć o tym, że są one dobrze odkażone, bo tak się nie dzieje. Oczywiście obsługa techniczna używa preparatów bakteriobójczych, ale wiele miejsc jest pomijanych i osoby sprzątające skupiają się wg Cher na tych widocznych. Umywalki są zwyczajowo przecierane papierowymi ręcznikami, aby usunąć plamy i zacieki, a o dokładnym ich czyszczeniu, nie ma nawet mowy.

Picie wody z kranu, także nie jest najlepszym pomysłem, bo po pierwsze krany są siedliskiem bakterii, a po wtóre zbiorniki na wodę prawie nigdy nie są czyszczone, nie mówiąc już o ich odkażaniu. Robi się to tylko wtedy, gdy potrzebne są prace konserwacyjne lub zachodzi potrzeba jego wymiana, ale wówczas do maszyny trafia nowy zbiornik. Nie ma też pewności, czy ten pobrany z magazynu, przed montażem jest odkażany.

Sama woda w samolotach również może być źródłem problemu zakażenia, a to dlatego, że uzupełniana jest z cystern. Może również zawierać bakterie i to zależy od rejonu świata, w którym została pobrana. Kolejnym miejscem z dużą ilością zanieczyszczeń mogą być dozowniki płynów, w tym mydła, bo są one zamontowane w taki sposób, by nie rzucały się w oczy. Resztki mydła, środków odkażających i nawilżających, pozostają niewidoczne dla pasażerów, jednak zbierają się pod ich wylewami, a te umieszczone są we wnękach, więc należałoby się przychylić, żeby ujrzeć grozę zabrudzeń i resztek chemikaliów.

Do tego w toaletach wiele osób, szczególnie na długich trasach, dokonuje zabiegów higienicznych, więc można tam znaleźć również włosy, niezależnie, z której części ciała pochodzą, a i środków do poprawiania wizerunku, więc pudru, szminki i lakieru do paznokci. Są też same paznokcie, bo ich obcinanie podczas lotu to także żadna nowość dla stewardes i stewardów, choć to równa się z zachowaniami pasażerów, którzy akurat podczas lotu zaplanowali wykonać na swoich stopach zabieg pedicure.

Nie oznacza to, że złuszczony naskórek stóp, nie znajduje się wyłącznie na podłodze przy siedzeniu takiego pasażera, ale jego drobiny krążą po całej kabinie, a roznoszone przez urządzenia klimatyzacji. Warto tu pamiętać, że powietrze w samolocie, krąży właściwie w obiegu zamkniętym, choć może lepszym stwierdzeniem będzie, iż jego wymiana na czyste, pochodzące z zewnątrz, jest niewielka. Powód jest prosty, na dużych wysokościach nie jest to najlepsze rozwiązanie, albowiem tlenu jest tam mało.

Pasażerowie są jednak zdania, co niekiedy można przeczytać w komentarzach, iż samoloty są czyste, ale to tylko złudzenie. Są też tacy, którzy żądają, by samoloty były czyszczone dokładnie codziennie, ale wówczas linie lotnicze odpowiadają, zgodnie z prawdą, iż dzieje się tak po każdym locie. Nie dodają jednak, iż to bardziej uprzątnięcie widocznych śmieci i przetarcie szmatą, więc z czystością wnętrze maszyny latającej na niewiele wspólnego.

Bogdan Feręc

Źr. The Irish Sun

Image by friasfoto from Pixabay

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version