Można sobie zadać pytanie, a nawet należy, na jakie sposoby wykorzystywani jesteśmy przez rządzących?
Na wiele i niejeden scenarzysta filmów dla dorosłych mógłby się od polityków sporo nauczyć, bo robią z nami, co chcą i to na różne sposoby. Weźmy dla przykładu rząd Republiki Irlandii, który właśnie powiedział, że kasy to on ma tyle, że państwowy skarbiec trzeba rozbudować, gdyż im się nie mieści, a i spodziewają się, że będą mieć jeszcze więcej.
Tu jednak przychodzi pewna refleksja, która mogłaby skierować nasze myśli, że skoro mają, to się podzielą, a w czasach kryzysowych, nazwą to pomocą. W końcu mają te nadwyżki w budżecie z naszych podatków, co nierozerwalnie łączy się z naszą ciężką pracą. Nie, tak to nie będzie, więc nic nikomu do tej kasy, którą już raz wyrwali nam z kieszeni, bo nie będzie się za nią budować większej ilości mieszkań socjalnych, żeby ludzie w ogóle mieli gdzie mieszkać, żeby ustabilizować czynsze na jakimś realnym poziomie, a i nie będzie się przeznaczać tych kolosalnych pieniędzy na lecznictwo. W sumie to z tą służbą zdrowia to nawet ich rozumiem, bo po co utrzymywać jakieś chorowite społeczeństwo, więc wprowadzamy rzymską zasadę, że słabi muszą zginąć. Mamy wtedy silne kadry, a i emerytów zrobi się mniej, więc nie będą rozpustnie starcy żyli po 90 lat i narażali Social Welfare na rosnące wydatki.
Kłóci się to trochę z zasadami, jakimi powinien kierować się obecny premier, gdyż jest lekarzem, a jako taki, składała przysięgę Hipokratesa, więc… Primum non nocere, ale odnosi się ona do medycyny, a polityk to inny gatunek, chociaż lekarz i szkodzić już wtedy może.
Oznacza to również, że będziemy płacić podatki, coraz wyższe, a żerować na tym będzie Skarb Państwa, który się z nami nie będzie dzielić. Wróćmy jednak do czasów sprzed miłościwie nam panującego kryzysu, a zobaczymy wyraźny rozdźwięk, bo nawet kiedy było w Irlandii źle, to co robił gabinet Endy Kennyego? A starał się, niewiele się starał, by nieco obniżać podatki, czyli dać nam oddech fiskalny. Czy to robi ten rząd? Nie, a realizuje słowa, wypowiedziane przez zdetronizowanego ministra finansów, który powiedział, że przez pandemię zgromadziliśmy duże oszczędności i trzeba, by te pieniądze zostały w kraju. No to zostają, co widać na przykładzie nadwyżek budżetowych, czyli tej z ubiegłego roku i zapowiadanych przez kilka następnych lat.
Może mi to gdzieś umknęło, ale nie słyszałem nic w ostatnim czasie, żeby irlandzki triumwirat proponował obniżenie obciążeń podatkowych, a o likwidacji USC to już chyba całkowicie zapomniał, o czym śpieszę donieść.
Czyli tak, mieszkań budować się za tę kasę z nadwyżek nie będzie, na szpitale też się nie da, a i podatków nie obniży, więc ładować się będzie pieniądze do skarpety, żeby były na ciężkie czasy, jakby te były lekkie.
To akurat robi ten polityczny landrynek złożony z Fine Gael, Fianna Fáil i Green Party, a śmie przy tym twierdzić, że robi wszystko, by dać nam ulgę w kryzysowych czasach. Nie mówię, że ich potencjalni następcy będą lepsi, gdyż proponują całkowity zwrot i chcą wydawać na potęgę, a to też nie jest dobre.
Idąc dalej, zadaję pytanie, co zrobili z akcyzą na paliwa? Obniżyli, a teraz podniosą, ale i tak na tym zarobią, bo akcyza na benzynę i olej napędowy będzie wyższa o 1 cent, niż była przed obniżką. Niewiele, o ile chodzi o jeden litr paliwa, ale w skali kraju i drenowania naszych portfeli przy każdym tankowaniu, daje poważne kwoty, które idą w miliony euro. Nasze euro.
Obecna ekipa rządząca Irlandią, nie znalazła, bo może nie chce, a może nie umie, złotego środka, który stanie się dobrym rozwiązaniem dla wszystkich, czyli i wilk byłby syty, tu myślę o Skarbie Państwa i owce nie chodziłyby obdarte. Tego się jednak nie zrobi, albowiem należy nas łupić, żeby odebrać resztki godności w postaci zgromadzonych na kontach pieniędzy.
Postawiłem niedawno tezę, iż triumwirat przegrał już kolejne wybory i mam nadzieję, że zostanie ona udowodniona, by przerwać to pasmo ucisku mentalnego oraz monetarnego, co może odwrócić bieg wydarzeń w Irlandii. Zastanawia mnie tylko, czy nie popadniemy z jednej skrajności w drugą i jak zacznie się boom na wydawanie pieniędzy, inwestowanie we wszystko, czy ta nadwyżkowa kasa nie skończy się szybciej, niż się pojawiła?
W mojej ocenie potrzeba Irlandii męża stanu, który przejąłby ster państwa, do tego jakiegoś sprawnego ministra finansów, najchętniej ekonomistę, a starą ekipę, również opozycję, całkowicie odsunąć od spraw politycznych Republiki. To oznacza, iż jestem zdania, że politycy w Irlandii są już grupą na tyle zdegenerowaną, która nie ma na myśli dobra społeczeństwa, a wyłącznie swoje własne i chce przypodobać się możnym tego świata, natomiast obywatele, skoro już są, niech siedzą cicho, bo im się śrubę dokręci i wtedy nawet nie pisną.
Bogdan Feręc
Photo by Emil Kalibradov on Unsplash