Rozwiązaniem jest stan wyjątkowy
Domów i mieszkań w Irlandii nie ma i nie będzie, ale opozycja twierdzi, że ma na to pomysł, więc należy je odebrać właścicielom vel zmusić ich, żeby zaczęli wynajmować swoją własność.
Na początek fantasmagorie opozycji o dostarczeniu większej ilości mieszkań, do czego przymusić chce partie koalicyjne, ale powiedzmy to sobie szczerze, nic się nadzwyczajnego nie stanie, nawet gdyby Martin, Varadkar i Ryan chwycili za łopaty oraz kielnie. To jest proces, na dodatek długotrwały i sama deklaracja, że będzie więcej mieszkań dla potrzebujących, nic absolutnie nie zmieni.
Odebranie własności to już całkiem inna sprawa, bo faktycznie, jak mówią rządzący, niezgodna z prawem, więc opozycja mówi, żeby tak zrobić, ale jednoczenie namawia do łamania stanowionych również przez siebie przepisów.
Oczywiście jest w tym zakresie pewne wyjście, bo można odebrać każdemu mieszkańcowi jego własność, niezależnie co akurat ją stanowi, a wystarczy wprowadzić na terenie państwa irlandzkiego (tu odniesienie w nazwie do Państwa Islamskiego), stan wyjątkowy. Wtedy niektóre z przepisów tracą swoją moc, a rząd za pomocą rozporządzeń, nawet bez zgody parlamentu, może robić wszystko, co uzna za stosowne, więc odbierać samochody, głównie te napędzane paliwami kopalnymi, żeby nie truły atmosfery i minister Ryan, triumfował, domy, które nieużywane są przez ich właścicieli, a nawet domki letnie, z których korzysta się maksymalnie dwa miesiące w roku.
To jednak sytuacja nadzwyczaj groźna, bo przecież nie ma gwarancji, że koalicja nie pójdzie o krok za daleko i mocą swoich „wyjątkowych” uprawnień nie wprowadzi rozporządzeń godzących jeszcze głębiej w swobody obywatelskie, czyli usadzi nas na całej linii, a każdy przejaw nieposłuszeństwa karany będzie w takim przypadku więzieniem, bo i z tym wiąże się stan wyjątkowy.
Co więc może zrobić rząd, w krótkim czasie i stosunkowo niskimi nakładami? Po pierwsze odblokować sprzedaż lub wieloletni najem gruntów, najlepiej niewielkich skrawków, co pozwoli na stawianie na nich domów modułowych. Zmienić powinny się też przepisy budowlane, które zezwalać będą na instalowanie, jako budynku podstawowego domu modułowego, a to uwolni częściowo rynek najmu, bo wiele osób zdecydowałoby się na takie rozwiązanie.
W kolejnym kroku to właśnie państwo powinno stawiać osiedla modułowe, a te pojawiałyby się znacznie szybciej od konwencjonalnych, czyli zyska czas na budowę prawdziwych domów.
Czy to zrobią? To trudno przewidzieć, ale jakaś decyzja w tej sprawie musi być podjęta, bo przecież rynek najmu mieszkaniowego jest już na dnie i pod pokaźną warstwą mułu, czyli albo zaczną pojawiać się szybkie rozwiązania mieszkaniowe, albo linie lotnicze zanotują wysoki wzrost sprzedaży „one way ticket”.
Natomiast opozycja, żeby nie była wyśmiewana, powinna z dużą dozą realizmu podejść do swoich żądań, jakie wysuwa pod adresem rządu i nie wmawiać społeczeństwu, że może coś naprawić w krótkim czasie. Tak nie będzie i ani blokada niebotycznych czynszów, ani zakaz eksmisji, nic w kwestii braku mieszkań nie zmieni.
Bogdan Feręc
Oprawa muzyczna: Radio Wnet