Różnorodność, równość i integracja odchodzi w zapomnienie?

Kiedy Donald Trump zadekretował, że kończy z polityką DEI, więc postępowaniem opierającym się na zasadzie różnorodności, równości i integracji, a i stwierdził mocą swojego urzędu, że są tylko dwie płcie, zaczęło się to odbijać na amerykańskich firmach, które działają na świecie.

Tak samo stało się w Irlandii i większość amerykańskich korporacji dostosowała swoje wewnętrzne przepisy do zasad wprowadzonych przez Trumpa, czyli skończyły ze stawianiem różnych grup społecznych ponad typowymi dla danego regionu. Są oczywiście takie, które przeciwstawiają się nowym prezydenckim zapisom i nadal stosują DEI w swoich praktykach dotyczących pracowników.

Jest ich jednak niewiele, a i grupa ta stale się zmniejsza, gdy amerykańska administracja wysyła jasne sygnały, iż amerykańskie prawo obowiązuje każdą firmę z USA i każdego Amerykanina.

W Irlandii amerykańskie firmy i konsorcja zaczęły więc stosować całkiem inne podejście do zasad różnorodności, równości i integracji, a nawet kończą z narzuconą mową, jaka miała być wcześniej stosowana wobec mniejszości rasowych i seksualnych, co z kolei denerwuje Unię Europejską, a ta jest właśnie na kolejnym kursie kolizyjnym z Waszyngtonem. UE nie podoba się, że różnych ludzi nazywa się po prostu ludźmi, a i nie podkreśla, że dziwactwa są czymś normalnym w europejskim społeczeństwie.

Część firm z USA, jakie działają na irlandzkim rynku, wycofała się już całkowicie z zasad DEI, a i odrzuciły europejskie nakazy dostosowania swoich wewnętrznych przepisów do zaleceń i osiągania celów, jakie miały dawać równe szanse zatrudnianym osobom. Tym samym pozostawanie odmiennością seksualną, nie jest już wartością dodaną, ale i nie stało się przeciwieństwem na drodze kariery, o ile osoba może wykazać swoją większą wiedzę lub wyższą przydatność dla firmy wobec innych kandydatów.

Niektóre firmy nie stosują się jednak do nowego prawa zadekretowanego przez prezydenta Trumpa i kontynuują politykę DEI, a powołują się w tym zakresie na irlandzkie i europejskie przepisy, czyli te obowiązujące w kraju prowadzenia działalności gospodarczej. Stosować więc będą zasady unijne, a i raportować odpowiednim organom różnice w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn. Tego Ameryka przestała wymagać, więc teoretycznie amerykańska firma w Europie, nie musi stosować się do dyrektyw UE, jak uważa Biały Dom.

Obecnie w Europie pojawia się pomruk niezadowolenia i organizacje broniące mniejszości, mówią i łamaniu ich praw, ale co warto podkreślić, tylko ich praw, a nie praw człowieka.

W Ameryce prawo DEI zniknęło już całkowicie z urzędów publicznych, większość firm przestała je stosować, a kolejna, choć śladowa jest w trakcie opracowywania swoich wewnętrznych przepisów, które dostosowują je do dekretu Trumpa. Jest jednak pewna część działaczy w Stanach Zjednoczonych, która mówi otwarcie, że nowe zarządzenia prezydenta są dyskryminujące, więc będą walczyć, aby to zmienić i ograniczyć wpływ tej polityki na ogół społeczeństwa.

To zaś, czyli społeczeństwo, wcale nie wykazuje obaw z powodu zmiany nastawienia amerykańskiej władzy do zasad DEI, a nawet większość respondentów amerykańskich gazet odpowiada w ankietach, że kraj ponownie stał się oazą wolności słowa i można używać zakazanych niegdyś zwrotów.

W Europie firmy z amerykańskim rodowodem otrzymały już listy z Departamentu Stanu USA, w którym wzywa się je, aby potwierdziły, czy stosują nowe przepisy DEI, jakie wprowadzone zostały przez prezydenta Donalda Trumpa.

Bogdan Feręc

Źr. Independent/The New York Times

Fot. CC BY-SA 2.0 mathiaswasik