Prezydent Federacji Rosyjskiej wyraźnie powiedział, iż zachowanie państw zachodnich sugeruje, iż może dojść do eskalacji wojny, jeżeli wojska Sojuszu Północnoatlantyckiego wkroczą na Ukrainę.
Rosyjski prezydent stwierdził, jak informuje Agencja Reuters, iż jego kraj „gotowy jest technicznie do wojny nuklearnej, jeżeli Stany Zjednoczone wyślą wojska na Ukrainę”.
Putin dodał, iż sytuacja z dnia na dzień staje się coraz bardziej napięta, a nawet „scenariusz wojny nuklearnej przyspiesza”, chociaż on sam nie widzi żadnej potrzeby użycia broni atomowej na Ukrainie. Rosyjski prezydent dodał, że jeśli amerykańskie wojska pojawią się na Ukrainie lub co jeszcze gorsze na terytorium Federacji, potraktowane zostanie to, jako interwencja wojskowa. Wówczas możliwe będą wszystkie scenariusze.
Władimir Putin:
– (W Stanach Zjednoczonych) jest wystarczająca liczba specjalistów w dziedzinie stosunków rosyjsko-amerykańskich i w dziedzinie powściągliwości strategicznej. Dlatego nie sądzę, że tutaj wszystko się popsuje (konfrontacja nuklearna), ale jesteśmy na to gotowi.
To już kolejne ostrzeżenie, jakie rosyjski prezydent wysyła Zachodowi, a po raz kolejny raz powtórzył, że wysłanie wojsk sojuszniczych na Ukrainę, może wywołać konflikt nuklearny, a co za tym idzie światowy. Wojna na Ukrainie wywoła również najgłębszy kryzys w stosunkach Rosji z Zachodem od czasu kryzysu kubańskiego z 1962 roku.
*
Czasami należy powiedzieć to bardziej niż wyraźnie, że to nie sama inwazja na Ukrainę jest problemem, a łamanie ustaleń, jakie Rosja podpisała z USA i NATO. Oczywiście doszło też do złamania porozumień mińskich, zarówno pierwszego, jak i drugiego, co również jest z „inicjatywy” Zachodu. Chodzi głównie o rozszerzanie NATO i wspieranie państw znajdujących się w pobliżu Rosji. Gwarantem bezpieczeństwa, po rozbrojeniu Ukrainy z broni nuklearnej miały być natomiast Wielka Brytania i Niemcy, ale przynajmniej w pierwszej fazie wojny wywiązywały się ze zobowiązań raczej marnie i jakby nie chciały się mieszać do tego konfliktu, co nie zostało odebrane przez władze Ukrainy w negatywny sposób i to również trzeba podkreślić.
Niestety media a kontynencie europejskim przedstawiają tę sprawę bardziej niż jednostronnie, a całą sytuację zaczęły wykorzystywać do tworzenia atmosfery strachu, więc przekonywać mieszańców UE, iż wszelkimi sposobami należy powstrzymać Rosję. To była oczywiście czcza gadanina, jak się teraz okazuje, jak i wsparcie Unii Europejskiej, która nie była i wciąż nie jest w stanie odeprzeć sowieckiego ataku, a jedyną ochroną dla niej jest NATO, o ile to w ogóle włączy się oficjalnie do działań na terenie Ukrainy.
Kilka tygodni temu już to powiedziałem i uznałem, że wkroczenie któregoś z państw należących do Sojuszu Północnoatlantyckiego, za jego zgodą lub bez takiej, skończy się w jedyny możliwy sposób, czyli uznaniem przez Kreml, że jest to atak NATO. W mojej ocenie Moskwa będzie miała podstawy do takiego twierdzenia, co obecnie potwierdza swoją wypowiedzią prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin.
W całej sytuacji kolejny raz powiem, iż jednostronnie przedstawianej w mediach europejskich i w USA, widać też wyraźnie, że to Zachód prezentuje postawę agresywną, a nawet nie jest skłonny, co również niedawno mówiłem, do podjęcia prawdziwych prób załagodzenia sytuacji.
Na próbę sprowadzenia Rosji do mniej znaczącego państwa na arenie międzynarodowej, może też wskazywać wizyta prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska w Waszyngtonie, co było ewenementem na skalę światową, iż dwie najważniejsze osoby w państwie goszczą w Białym Domu. Media światowe pokazują tę wizytę, jako związaną z rocznicą przystąpienia Polski do NATO, jednak z całą pewnością nie jest to powód, aby polski prezydent i premier jednocześnie rozmawiali z prezydentem USA.
Tło jest znacznie głębsze, chociaż tajne, czyli nie dowiemy się o treści rozmowy, jaka odbyła się za zamkniętymi drzwiami zbyt szybko, ale wydarzenia w najbliższych miesięcy mogą przynieść wyjaśnienie.
Bogdan Feręc
Źr. Reuters
Photo by Jaunt and Joy on Unsplash