Restauratorzy załamują ręce
Właśnie zaczęły przychodzić pierwsze jesienne rachunki za prąd, jaki zużywają restauracje, a ich właściciele mówią, że mogą one przyprawić o zawał serca.
Większa część restauratorów z niepokojem czeka na rachunki z firm dostarczających prąd, bo oznaczają one w wielu przypadkach być albo nie być restauracji, które już teraz zastanawiają się, czy uda im się przetrwać okres zimy. Niektórzy rachunki już otrzymali, a przy porównywalnym zużyciu prądu, jakie miało miejsce w roku ubiegłym, te są wyższe niekiedy nawet trzykrotnie.
Tak jest w przypadku restauracji z Leitrim, której właściciel zapłacić musi za prąd 12 500 € za dwa miesiące, a rok temu w tym samym okresie płacono za tę samą ilość energii 4200 €.
Właściciel restauracji Cornstore z Limerick i jednocześnie szef kuchni stwierdził, że to nie wszystkie niedogodności, z jakimi boryka się od czasu ponownego otwarci swojego lokalu po pandemii, bo ceny artykułów spożywczych znacznie wzrosły w ostatnich miesiącach, ale i rosną koszty ponoszone na zatrudnienie personelu. To wszystko w połączeniu daje obraz tragicznej sytuacji, w jakiej znalazła się ta m.in. restauracja, a i mniejsza ilość klientów, również wpływa na wynik ekonomiczny lokalu.
Tak samo dzieje się w trzech innych restauracjach, jakie prowadzone są przez właściciela Cornstore, więc zaczął się on zastanawiać, czy uda mu się utrzymać na rynku.
Nie jest to odosobniona opinia restauratora, bo o tragicznej sytuacji całego sektora mówi też dyrektor grupy branżowej Food Drink Ireland Paul Kelly, który podkreśla, że chociaż niektóre ceny artykułów spożywczych spadły, to jednak zaliczyć je trzeba do cen wysokich, a na rachunek ekonomiczny firm wpływa obecnie cena energii elektrycznej, koszt transportu i koszty dodatkowe, w tym płace pracowników. Pan Kelly nie spodziewa się również, aby cokolwiek zmieniło się w roku przyszłym, więc koszty ponoszone przez przedsiębiorstwa, również też z sektorów pokrewnych gastronomii, wciąż będą rosnąć, a to może wpłynąć na decyzje właściciel firm o zakończeniu działalności.
Podkreśla się również, a mówią to także właściciele firm, że obecny kryzys, jest już teraz znacznie cięższy niż ten zapoczątkowany w 2008 roku, co może prowadzić do upadku wielu przedsiębiorstw z kilku sektorów gospodarki. Będzie to łańcuch zdarzeń, którego nie da się zatrzymać, bo upadek restauracji lub sklepu, wywoła konsekwencje dla dostawców, hurtowników i producentów, więc wszędzie odczuwalny będzie spadek obrotów i rosnące koszty prowadzenia działalności.
Grupy branżowe, jakie działają w imieniu właścicieli firm, ale też wytwórców, sprzedawców i dostawców apelują do rządu, aby rozważył możliwość dodatkowego wsparcia przedsiębiorstw, głównie tych mniejszych, a to one nie mają na tyle zasobów finansowych, aby przetrwać najbliższy okres.
Bogdan Feręc
Źr: Sunday Independent
Image by Tobias Heine from Pixabay