Rada Naukowa ISP PAN odbiera doktorat Jackowi Bartosiakowi
Dyrekcja Instytutu Studiów Politycznych PAN poinformowała w piątek o odebraniu tytułu doktora Jackowi Bartosiakowi. Bartosiak zapowiada odwołanie się od tej decyzji i walkę do końca.
W piątek na stronie Instytutu Studiów Politycznych PAN znalazła się informacja o treści:
Dyrekcja Instytutu Studiów Politycznych PAN informuje, że w dniu 14 czerwca 2024 Rada Naukowa ISP PAN podjęła uchwałę o uznaniu nieważności uchwały o nadaniu stopnia doktora Panu Jackowi Bartosiakowi.
Jacek Bartosiak to szef think tanku Strategy & Future, zajmującego się geopolityką. Doktoryzował się w roku 2016. Tytuł jego pracy doktorskiej to „Geostrategiczna Sytuacja USA i Chin na Zachodnim Pacyfiku i w Eurazji a amerykańska koncepcja wojny powietrzno-morskiej”. Myśli z pracy doktorskiej wykorzystał w książce „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”. Recenzentami pracy Jacka Bartosiaka byli dr hab. Hubert Królikowski oraz prof. dr hab. Stanisław Koziej, a napisana została pod kierunkiem prof. dr. hab. Bogdana Góralczyka.
Bartosiak został oskarżony o plagiat przez prawnika Michała Piegzika. To właśnie w związku z tym oskarżeniem w ISP PAN rozpoczęto procedurę badania pracy doktorskiej szefa Strategy & Future, zakończoną, na razie nieprawomocnie, odebraniem tytułu naukowego.
Portal Gazeta.pl pisze, powołując się na nieoficjalne informacje, że kluczową dla decyzji ISP PAN była „opinia prawna dr hab. Błachuckiego, w której dowodzi, iż Bartosiak przypisał sobie istotne fragmenty cudzej pracy i tym samym doszło do wypełnienia przesłanek wskazanych w artykule 195 prawa o szkolnictwie wyższym i nauce. Dotyczy on >>stwierdzenia nieważności decyzji o nadaniu stopnia doktora<<„.
Będzie odwołanie
Do informacji o swoim doktoracie Jacek Bartosiak odniósł się w obszernym oświadczeniu, w którym zapowiedział „odwołanie sie od decyzji i walkę do końca”.
ISP PAN popełniło wiele poważnych błędów prowadzącmoją sprawę: procedowała w oparciu o zarzuty anonimowej grupy osób, bezprawnie udostępniała szczegóły sprawy dr. Piegzikowi, zamiast rozmawiać ze mną, członkowie pierwszej Komisji korespondowali z dr. Piegzikem, o niczym mnie nie informując – pisze Jacek Bartosiak na platfomie X.
Jak tłumadczy, „o zarzutach dr. Piegzika i ocenie Komisji dowiedziałem się z mediów. Sama Komisja nie miała kompetencji, by zajmować się moją sprawą i działała w oparciu o nieodpowiednie podstawy prawne, poza wszelką procedurą. Potem powołano nową Komisję, a rolę biegłych świadomie powierzono osobom stronniczym i nieobiektywnym”.
Zarzuty Jacka Bartosiaka
Zdaniem Jacka Bartosiaka pytania zadane biegłym „prowadziły bardziej do ponownej merytorycznej oceny mojego doktoratu, niż do zbadania kwestii plagiatu”.
Jeden z biegłych Komisji, jeszcze przed podjęciem się sporządzenia opinii, w mediach społecznościowych przesądził, że doktorat powinien mi być odebrany. Oparcie rozstrzygnięcia o takie opinie stanowi rażące naruszenie prawa. Dodatkowo z opinii jasno wynikało, że biegli nie rozumieją czym się różni plagiat od niepoprawnego cytowania. Niedoskonałości w stosowaniu cytatu nie oznaczają, że doszło do świadomego i celowegoprzypisania sobie autorstwa fragmentów cudzych utworów – pisze Bartosiak.
W dalszej części oświadczenia Bartosiak zarzuca komisji badającej jego sprawę szereg naruszeń prawa i nieścisłości. Zwraca uwagę, że jego promotor i recenzenci podtrzymali pozytywne opinie o pracy.
W doktoracie nie ma ani jednego fragmentu cudzego utworu, którego autor nie zostałby wskazany. Oczywiście, nie uniknąłem błędów, ale nie były one wynikiem działania nakierowanego na kradzież intelektualną – deklaruje szef S&F.
Zapowiadając odwołanie od decyzji, Bartosiak nie wyklucza, że ostatecznie trafi ona do sądu administracyjnego.
Jakub Pilarek Wnet.fm
fot. WNET