Psychodeliczne substancje znajdują się w grzybach występujących w Polsce. Eksperci od uzależnień zwracają uwagę, że nie tylko dorośli, ale i dzieci, podążając za instrukcjami z internetu, sięgają po chemiczne wrażenia. To niebezpieczne dla dorosłych, a skrajnie niebezpieczne dla rozwijającego się nastolatka.
Specjaliści różnych dziedzin są zgodni, że substancje psychodeliczne zagrażają zdrowiu i życiu. Psychodeliki mogą wywołać rozszczepienie osobowości (dysocjacje), a nawet prowadzić do ciężkiej psychozy. Substancje te pozyskać można łatwiej niż się dorosłym wydaje i spreparować na podstawie powszechnie dostępnych internetowych filmików i to z grzybów, które dzieci kojarzą z bajek.
„Substancje te zostały sklasyfikowane jako niebezpieczne i uzależniające narkotyki, a w konsekwencji zakazane przez prawo” – czytamy na stronie Polskiego Towarzystwa Psychodelicznego.
To, że toczą się badania naukowe nad ich potencjałem terapeutycznym, nie oznacza, że mogą nie zaszkodzić.
Śmiertelnie niebezpieczna zabawa
Joanna Flis, psycholożka, psychoterapeutka, specjalistka w dziedzinie uzależnień w rozmowie z Joanną Szulc w książce pt. „Kochaj i pozwól na bunt” wyraża opinię, że mamy do czynienia z nową falą uzależnień od psychodelików. Dodaje, że dostępne są filmiki w internecie o „magicznych właściwościach różnych substancji”. Zaznacza, że dorosły zwykle umie już myśleć krytycznie, „oddzielić zachwyt nad czymś dotąd niespotykanym od wiedzy”.
„Coś mu raczej zazgrzyta w teoriach człowieka, który na YouTubie opowiada o magicznych właściwościach grzybów. Młodzież tego nie potrafi. Znajdują dorosłego, który mówi do nich innymi językiem, mniej konserwatywnym. Opowiada o niezwykłych rzeczach, które można przeżyć. I oni chcą tej niezwykłości doświadczyć” – wyjaśnia ekspertka.
Takie doświadczenie może być bardzo niebezpieczne, szczególnie w okresie dojrzewania, gdy psychika nie jest jeszcze ukształtowana. Należy pamiętać, że mózg rozwija się jeszcze w trzeciej dekadzie życia, a małe dzieci oraz nastolatki dopiero wykształcają swoją osobowość, co dzieje się zarówno pod wpływem czynników genetycznych, jak i środowiskowych.
„Są dzieciaki poszukujące doświadczeń przekraczania siebie, które są zainteresowane doświadczeniami duchowymi, plemiennymi, społecznymi, trochę szamańskimi. Ogólnie związanymi z +poppsychologią+. To jest bardzo niebezpieczne dla dzieci w okresie dojrzewania” – ostrzega psycholożka.
Podkreśla, że u części osób po zażyciu psychodelików, niezależnie od wieku, pojawiają się później problemy z zaburzeniami lękowymi albo trudności w odróżnianiu omamów, urojeń od rzeczywistości.
– Gdy takie osoby trafiają na oddział toksykologiczny w szpitalu, nie mają kontaktu z rzeczywistością, nie reagują na polecenia, nie współpracują. Nie zdają sobie sprawy często z tego, że zażycie może spowodować nie tylko pozytywne odczucia, ale wywołać psychozę. Osoba może doświadczyć bardzo negatywnych emocji – tłumaczy w rozmowie z Serwisem Zdrowie dr n.med. Eryk Matuszkiewicz, toksykolog z Oddziału Toksykologii i Chorób Wewnętrznych dr Wandy Błeńskiej z Ośrodkiem Informacji Toksykologicznej w Poznaniu.
Eksperci ostrzegają, że po zażyciu substancji psychodelicznych, które zawarte są np. w grzybach, mogą powrócić traumy z przeszłości.
– Zdarzają się często po zażyciu psychodelików tzw. bad tripy. Jeśli jestem w złym stanie przed zażyciem substancji psychodelicznych, to ten stan może się pogłębić. Może nas to stłamsić i okazać się, że wcale nie jesteśmy w rajskim ogrodzie, ale w Mordorze. Wtedy ta wizja odruchowo wytwarza lęk, napięcie, impulsywne zachowanie i nie mogę się w tym zatrzymać – wyjaśnia toksykolog.
Ostrzega też, że jeśli obok nie będzie osoby, która będzie mogła zareagować, powstrzymać nas, złapać za rękę, to może się to naprawdę dla nas źle skończyć.
– Po psychodelikach raczej udaru nie dostanę; zawału też nie, jak po kokainie; nie ugotuję się, jak po ekstazie, ale tracąc kontrolę nad swoim zachowaniem nie wiadomo, czy nie zrobię sobie krzywdy – ostrzega dr Matuszkiewicz.
Medyczna marihuana w 15 minut?
Żaneta Marmon-Leśniak, dyrektorka poradni Monar w Jeleniej Górze przyznaje, że do poradni, którą kieruje, trafiają raczej osoby dorosłe, u których wystąpiły różnego rodzaju powikłania psychiatryczne m.in. psychozy (urojenia, manie prześladowcze) po doświadczeniach z substancjami halucynogennymi.
– Halucynogeny są dla nich pewnym etapem. Nie tyle potrzebą wprowadzenia się w stan innej świadomości, co bardziej złudnym przeświadczeniem wglądu w siebie – wyjaśnia dyr. Marmon-Leśniak. Z jej doświadczenia wynika, że najczęściej substancje psychodeliczne są dodatkiem do innych narkotyków lub drogą na skróty, gdy osoba nie podejmuje terapii. W skrajnych przypadkach może pozostać w takim stanie psychotycznym przez lata.
– W uzależnieniach często nie wiemy, co było pierwsze. Nie możemy jednoznacznie tego stwierdzić. Czy ktoś miał na przykład pierwotnie zaburzenie psychiczne i zażył substancję psychoaktywną i to wpłynęło na ujawnienie tego zaburzenia. Hipotetycznie można zakładać wtedy, że narkotyk indukował jakąś predyspozycję pacjenta. Być może bez tego narkotyku nigdy nie zachorowałby albo zachorował w innej kryzysowej sytuacji życiowej – zaznacza w rozmowie z Serwisem Zdrowie dyr. Marmon-Leśniak.
Niebezpieczeństwo związane z zażyciem grzybów o działaniu psychodelicznym
Preparowanie grzybów o działaniu psychodelicznym jest niezwykle ryzykowne. Wielu młodych ludzi robi to, mając nikłą wiedzę na temat tych organizmów, w oparciu o niesprawdzone informacje, których ogrom w internecie. To naprawdę śmiertelnie niebezpieczne. Dlaczego?
„(…) dzieci mogą nazbierać muchomorów i je po prostu zjeść. Już nie muszą iść do sklepu z dopalaczami. Mogą iść do lasu i mają dużo pomysłów na to, co zebrać, co wysuszyć i co zażyć” – ostrzega psychoterapeutka uzależnień Joanna Flis.
Tym bardziej, że w internecie masa pomysłów „jak je suszyć, jak proszkować, jak je podawać, w jakiej ilości”.
„Wśród wzorów tatuaży jednym z trendów w tej chwili jest muchomor” – zauważa.
Równocześnie podkreśla, że „te nowe doświadczenia narkotyczne nie mają już funkcji towarzyskiej, rekreacyjnej, zabawowej lub stymulującej, ale funkcje samoleczenia, rozwoju, optymalizacji swoich kompetencji”. Problem w tym, że „naprawdę to tak nie działa”.
Z kolei toksykolog wyjaśnia, co może stać się po zażyciu jednego z grzybów, który ma
działanie psychodeliczne, znanego wszystkim z książek i lasu z charakterystycznym czerwonym kapeluszem w białe kropki.
– Zawiera w sobie kwas ibotenowy i muscymol. To one wykazują działanie dysocjacyjne, czyli powodujące rozszczepienie, rozdzielenie psychiki od ciała – wyjaśnia.
I dodaje, że osoby po spożyciu takiego grzyba mogą doświadczać podróży w czasie, oderwania od ciała. Mogą pojawiać się obrazy wizji psychodelicznych, a jeśli zostanie zjedzony na surowo, mogą wystąpić objawy z przewodu pokarmowego.
Ale uwaga! Wśród muchomorów znajduje się inny śmiertelnie trujący – muchomor
zielonawy (sromotnikowy), który – jak obrazowo to ujmuje – po prostu rozpuszcza
wątrobę, a jego zjedzenie często prowadzi do zgonu.
Wprawne oko miłośnika grzybów szybko może dostrzec różnice między muchomorami, to jednak dla niedoświadczonego zbieracza (SZCZEGÓLNIE DZIECKA!) pomyłka może okazać się tragiczna w skutkach. Doprowadzić może do jego śmierci.
Jakie grzyby o właściwościach halucynogennych rosną w Polsce?
W Polsce powszechne są trzy gatunki grzybów halucynogennych. Jeden z nich zawiera psylocybinę, która ulega w organizmie przemianie w psylocynę, a ta działa jak neuroprzekaźnik. Ma strukturę zbliżoną do serotoniny, choć działa jeszcze bardziej intensywnie, powodując najczęściej głębokie doznania. Z kolei substancjami działającą na układ nerwowy, a zawartą w muchomorach jest kwas ibotenowy, muscymol i muskazon.
– Grzyby psylocybinowe i muchomory działają odmiennie. Ich działanie psychodelicznie kompletnie się różni. Działają one na ściśle określone szlaki w mózgu. Zastępują neurotransmitery lub są prekursorami neurotransmiterów. Muchomory działają na układy cholinergiczny i GABA-ergiczny – zaznacza dr. hab. Marta Wrzosek, biolog, mykolog, pracownik Ogrodu Botanicznego UW i profesor Uniwersytetu Warszawskiego.
Naukowczyni ostrzega również przed innymi efektami niż doraźne halucynogenne.
W przypadku muchomorów lista różnych substancji tworzonych w owocnikach jest długa. Czasem może dojść do długotrwałego zatrucia organizmu, bo grzyby rosnące w różnych miejscach i podlegające różnym warunkom termicznym mogą tworzyć te związki, które działają negatywnie w różnych kombinacjach i stężaniach. Choć sama twierdzi, że trudno pomylić muchomory (czerwony i plamisty z muchomorem sromotnikowym), to dla niewprawnego oka – oka dziecka to wielce prawdopodobne. A pomyłka to nawet utrata życia – amanityna zawarta w muchomorze sromotnikowym prowadzi do trwałego uszkodzenia wątroby lub nawet zgonu.
– Po spożyciu muchomora sromotnikowego objawy zatrucia występują zazwyczaj po sześciu godzinach. To dolegliwości żołądkowo-jelitowe. Po jakimś czasie wydaje się, że one przechodzą, a pacjent zdrowieje, jednak amanityna dostaje się do krwi i niszczy komórki wątroby – najpierw blokuje tworzenie białek w komórkach, potem prowadzi do apaptozy, czyli ich zniszczenia. Jednym słowem wątroba się rozpuszcza – ostrzega prof. Wrzosek.
Podkreśla, że pomyłki popełniane w trakcie samodzielnego poszukiwania grzybów, wynikające z przemożnej chęci doznań psychodelicznych, mogą mieć tragiczne skutki.
Klaudia Torchała, zdrowie.pap.pl
Fot.P.Werewka/PAP