Przygotujmy się na wyższe ceny na stacjach benzynowych
Konflikt na Bliskim Wschodzie wciąż się rozwija, a sytuacja, jaka tam panuje, jest już prawie w stanie wrzenia, co prowadzi niektóre grupy biznesowe do wydawania ostrzeń o możliwości zawieszenia dostaw ropy naftowej.
Takie wydała grupa producentów i lobbystów zajmujących się wydobyciem ropy naftowej i gazu w Libii, a mówią, że wczoraj podjęli już decyzję o zamknięciu tamtejszych pól naftowych we wschodniej części kraju, a i nie będą jej eksportować. Oznacza to, że wydobycie ropy naftowej na Bliskim Wschodzie zostanie zmniejszone, co zacznie wpływać w najbliższych godzinach na ceny tego surowca na światowych giełdach. Już sama zapowiedź miała swoje odzwierciedlenie i na rynkach cena ropy Brent podskoczyła o ponad 3%.
Libijskie pola naftowe, które znajdują się na wschodnich terenach tego kraju, odpowiadają za niemal 100% produkcji, więc ich zamknięcie destabilizować będzie ceny w tym roponośnym rejonie. O ile wydobycie zostałoby tylko zmniejszone, wówczas zmienność cen mogłaby okazać się niewielka, ale zapowiedź zatrzymania wydobycia oraz produkcji i eksportu, będzie sygnałem, że ropy na rynkach będzie mniej.
W połączeniu z sezonem typowych wzrostów cen, co dzieje się w początkach jesieni, można się spodziewać, że wzrost cen ropy naftowej na giełdach przekroczy chwilowo nawet 10%.
Decyzja podjęta przez libijskie grupy biznesowe ma związek ze wzrostem zagrożenia ze strony Izraela, ale jako powód główny podaje się obecnie, że napięcia to na styku producenci ropy a Libijski Bank Centralny, są podstawową przyczyną poniedziałkowej decyzji.
Co istotne, wstrzymanie wydobycia i eksport, nie doczekały się jeszcze oficjalnego potwierdzania ze strony Narodowej Korporacji Naftowej, kontrolującej w pełni wydobycie w Libii, ale i rządu w Trypolisie, co daje nadzieję, że sytuację uda się opanować. Rząd Jedności Narodowej premiera Abdulhamida al-Dbeibaha mówi natomiast, że pól naftowych nie powinno się zamykać „pod marnymi powodami”, a pola naftowe są stosunkowo bezpieczne.
W kilku ostatnich tygodniach dochodziło już do przerw w wydobyciu ropy naftowej w Libii, a powodem były m.in. przerwy w dostawach prądu, ale i obawy o bezpieczeństwo pracowników pól naftowych. Do tego doszły porwania pracowników, więc poziom zagrożenia pracowników koncernów naftowych w Libii oceniany jest na wysoki, co też jest powodem, dla którego Narodowa Korporacja Naftowa chce zamknąć pola.
Jakby tego było mało, główne libijskie porty morskie, przez które eksportuje się ropę, sporadycznie, ale atakowane są przez zwalczające się grupy, co w rezultacie przyczyniło się do podwyższenia poziomu zagrożenia.
Libia, jak wiadomo, ma jedne z największych złóż ropy naftowej na kontynencie afrykańskim, a wstrzymanie światowych dostaw, a nawiasem mówiąc, te rozpoczęły się całkiem niedawno, bo po obaleniu rządów Muammara Kaddafiego, było punktem zwrotnym w bezpieczeństwie energetycznym świata, który zyskał w ten sposób kolejne źródło zaopatrzenia.
Zmniejszenie wydobycia ropy naftowej w Libii obserwowane było już w czerwcu tego roku, o czym informował raport OPEC, a od tego czasu Narodowa Korporacja Naftowa stale obniżała wydobycie. Teraz, mówiąc o wstrzymaniu produkcji, ma możliwość wywołania paniki na rynkach, więc ceny na stacjach paliwowych mogą zacząć wzrastać.
Bogdan Feręc
Źr. Independent/OPEC/Reuters
Photo by WORKSITE Ltd. on Unsplash