Premier złamał dane słowo
Do niedawna premier Simon Harris twierdził, że kolejne wybory odbędą się w terminie, więc tym jest wiosna przyszłego roku, a nawet dodawał, iż nie ma żadnego powodu, aby skracać trwającą kadencję parlamentu i rządu.
To jednak przeszłość i te słowa przechodzą właśnie do historii niezrealizowanych obietnic politycznych, więc na wczorajszym spotkaniu liderów koalicji podjęto decyzję, że wybory odbędą się jeszcze w tym roku.
Zaproponowano kilka terminów, więc może to być 22 lub 29 listopada albo 6 grudnia, a we wszystkich przypadkach terminy wypadają w piątki.
Termin wyborów uzależniony będzie jednak od daty uchwalenia projektu ustawy finansowej, która wprowadza niższe podatki, a debata w tej kwestii zaplanowana została na 7 listopada.
Jeżeli prace w parlamencie posuwać się będą sprawnie, możliwe jest, że wyborów doczekamy się właśnie 29 listopada. O ile stanie się inaczej, realnym terminem będzie 6 grudnia.
Co więcej, minister finansów powiedział, iż może wnioskować do spikera niższej izby parlamentu, aby zmienił harmonogram prac, aby umożliwić wybory jeszcze w tym roku i w możliwie wczesnym terminie.
Bogdan Feręc
Źr. Independent