Po opublikowaniu budżetu na przyszły rok pojawiły się słowa krytyki ze strony opozycji, która z jednej strony gani rząd za budżet, który jest rozdawniczy, a jednocześnie stał się elementem gry politycznej i jednym z punktów prowadzących do wygrania kolejnych wyborów.
Co jednak istotne, część ugrupowań politycznych wskazuje, a najgłośniej czyni to Sinn Féin, że na fali tego budżetu, który spodobał się wielu środowiskom i mieszkańcom Irlandii, szef gabinetu ogłosi przedterminowe wybory. Takiego zdania jest m.in. poseł Sinn Féin Pearse Doherty, który stwierdził, że rząd kupując sobie budżetowymi pieniędzmi głosy, ogłosi za kilka dni wcześniejsze wybory.
Na tę wypowiedź, ale też inne zareagował premier Simon Harris, który powiedział, przebywając na St. Stephen’s Green w Dublinie, że jego wolą jest, aby rząd trwał do końca tej kadencji.
Taoiseach Harris dodał, że to jego zdanie jeszcze sprzed opublikowania budżetu, więc nic w tej sprawie się nie zmieniło.
Simon Harris:
– Wszelkie rozmowy, jakie będę prowadzić na temat terminu wyborów… będą miały miejsce z liderami i nie będą miały miejsca za pośrednictwem mediów. Uważam, że byłoby to niegrzeczne i mało pomocne.
Podobną opinią podzielił się wicepremier Micheál Martin, który powiedział, że idealnym momentem na wybory będzie luty przyszłego roku, co jest zgodne z irlandzkim kalendarzem wyborczym, a opozycja powinna przyzwyczaić się do myśli, że kadencja rządu będzie pełna.
Micheál Martin, mówiąc o terminie wyborów:
– To pytanie zadawane mi jest teraz codziennie, co godzinę, a moja odpowiedź jest taka sama: ludzie chcą, abyśmy skupili się na problemach.
– Moim zdaniem idealnym czasem jest luty, to nadal jest mój pogląd. Musimy przeprowadzić wybory przed marcem, zimą nie ma idealnego czasu, to jest mój pogląd. Pamiętam, jak byłem młodym studentem i mieliśmy trzy wybory w ciągu 18 miesięcy. W latach 80. minęło dziesięć lat, zanim rząd opanował sytuację.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Fot. CC European Union