Od jakiegoś czasu zastanawiam się, co się powinno jeszcze stać w Irlandii, aby rząd całkowicie utracił zaufanie?
Tak się nie dzieje teraz i ugrupowania rządzące, a nie liczę przystawki, czyli Partii Zielonych, mają całkiem spore wsparcie społeczeństwa, chociaż sprawą dyskusyjną jest, czy w ogóle działa na jego rzecz. Chodzi o wiele niespełnionych obietnic, w tym o wprowadzeniu ulg podatkowych, a i o zapewnienia, iż będzie już tylko lepiej. Co więcej, członkowie rządu wielokrotnie przekonywali mieszkańców Irlandii, iż zmienią kraj na tyle, iż będzie to kraina mlekiem i miodem płynąca, a do tej pory tak się nie dzieje.
Idąc dalej, nie ma najmniejszego powodu, żeby aktualnie rządząca krajem ekipa, miała jakiekolwiek poparcie, a niestety ma, i nawet jej podstępne gierki nie wpływają na oceny społeczne. Widać natomiast, jak dzieje się to w przypadku Fianna Fáil, że poparcie może wręcz wzrosnąć, chociaż ich minister finansów od dawna jest przeciwnikiem obniżenia podatków, natomiast szef resortu budownictwa, jest takim wyłącznie z nazwy.
Zastanawia również brak reakcji mieszkańców kraju nikłość działań gabinetu w różnych sprawach, a wszystkie zaniedbania wytykane są przez opozycję w parlamencie, jednak i to nie znajduje posłuchu wśród ludzi, którzy zajęli się swoimi sprawami i rząd traktują, jak zło konieczne.
Kolejny raz poświęciłem trochę czasu i czytałem fora dyskusyjne, prześledziłem też komentarze pod artykułami prasowymi w internecie, a w tych pojawia się obraz niezadowolenia, jednak na tym się kończy. Opisuje się natomiast wiele przykrych sytuacji, jakie mają miejsce w Irlandii, przede wszystkim w zakresie mieszkaniowym. Wiele historii mówi więc o osobach, które śpią całymi rodzinami w namiotach, gdyż straciły dach nad głową, starsi ludzie wegetują w samochodach, a i nie radzą sobie z opłaceniem wszystkich rachunków, jakie ponoszą za energię elektryczną oraz ogrzewanie.
W takiej samej sytuacji jest wiele innych osób, całych rodzin, ale i to nie wpłynęło na sondaże, więc partie triumwiratu trzymają się dobrze, poklepują się i nas po plecach i nadal obiecują. Tak było jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy pojedynczy posłowie, a nawet najważniejsza osoba w kraju, czyli premier, obiecywali, iż przyszłoroczny budżet będzie nas wspierał. Teraz dowiadujemy się, że minister finansów z Fianna Fáil postawił weto i z obiecanek premiera praktycznie nic się nie sprawdzi.
Śmiem twierdzić, że i w tym przypadku stłamszone obawami o byt społeczeństwo, nie zareaguje w żaden sposób, więc wciąż żyć będzie, jak w czasach feudalnych i patrzeć, jak przetrwać do kolejnego czwartku, kiedy na koncie pojawi się głodowa pensja.
Wnioskiem może się więc stać, iż nie ma obecnie żadnych podstaw do tego, by Fine Gael, Fianna Fáil i Green Party, miały poparcie społeczeństwa na poziomie wyższym niż 4% i to razem wzięte.
Oczywiście problemem są również partie opozycyjne w Irlandii, które obiecują gruszki na wierzbie, bo realizmu w niektórych, o ile nie większości propozycji mało, a do tego zaczęły używać języka populizmu, który miał im przysporzyć zwolenników.
Wiele razy dane było mi rozmawiać z politykami, wiele słyszałem od nich słów, ale co istotne, nieczuli są na problemy społeczne, które faktycznie trapią ludzi, natomiast zmiany, mogłyby doprowadzić do naprawy całej sytuacji. Wielokrotnie mówią w prywatnych rozmowach, że nie jest ich winą takie postępowanie, gdyż otrzymują „rozkazy” z partyjnej góry i muszą się do nich zastosować. Nawet liderzy partyjni, o ile już chcą wysłuchać krytyki i pomysłów, to kiwają przytakująco głową, ale nie pozostaje w niej nic, co usłyszeli przed chwilą.
Istotne jest również, że realizują swoje wizje, które wielokroć są błędne, a to za sprawą całkowitego braku wiedzy o potrzebach zwykłych ludzi, co mówię z pełną odpowiedzialnością za słowo.
Tak dochodzimy do mojej dawnej koncepcji, że w Irlandii, ale też w Polsce i na całym świecie, potrzebna jest rewolucja, która strąci z piedestałów rządzących i przywróci globalny ład. Marzy mi się taka mała rewolucja na wzór francuskiej i chociaż z gilotynami, to bardziej wyborczymi. W innym przypadku mógłbym zostać nazwany wichrzycielem, chociaż tylko zwracam uwagę, że należy z tym wszystkim zrobić porządek.
Bogdan Feręc
Photo Public domain – Egzekucja Robespierre’a. Autor nieznany