Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Polityczne trupy wysypią się z szafy

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nikt nie chce o tym mówić, wiele osób zaprzecza, ale tylko dlatego, że wszyscy koncentrują się na przyszłorocznych, niezwykle ważnych dla Irlandii wyborach parlamentarnych.

Już teraz widać, że kampania wyborcza została zapoczątkowana, gdyż liderzy, członkowie partii i wolontariusze ruszyli do walki o wyborców, a i debata polityczna zaostrza się z każdym dniem. Ważne jest jednak, iż tuż po wyborach na jesieni 2024 roku, o czym mówił Leo Varadkar, przyjdzie czas na zmianę lokatora w Áras an Uachtaráin, więc i tutaj będzie toczyć się bój.

Raczej słabo do wyborów prezydenckich przygotowuje się Fine Gael, bo tej partii zależy na sprawowaniu władzy realnej, ale nie można powiedzieć, że nie wystawi żadnego kandydata. Nie będzie on jednak faworytem, żeby nie zepsuć całej układanki.

Trochę inaczej będzie na łonie Fianna Fáil, gdyż już teraz mówi się, iż kandydatów w partyjnych prawyborach może być dwóch, więc aktualny lider Micheál Martin i powracający z wygnania były premier Bertie Ahern. Obaj panowie stale zaprzeczają, że mają chrapkę na ciepłą posadkę budynkach w Phoenix Park, ale szczerze mówiąc, to świetny wstęp do politycznej emerytury.

Co ciekawe, coraz częściej słyszy się plotki, że to jednak Bertie Ahern prawdopodobnie otrzyma nominację swojej partii, chociaż wcześniej usunęła go ze swoich szeregów, ale przyjęła pod matczyne skrzydła, bo obawia się odsunięcia jej od władzy. Tak może się stać, jeżeli większą część głosów wyborczych zgarnie Sinn Féin, więc trzeba będzie ratować rodowe srebra, szukać na gwałt koalicji, by móc dalej, choćby współrządzić. To z kolei, o ile na fotelu szefa Fianna Fáil utrzyma się Micheál Martin, temu bardziej będzie na rękę, gdyż to wciąż władza realna.

Gdyby natomiast okazało się, że Sinn Féin nie ma większości, nie trzeba działać ręka w rękę z wrogiem, to właśnie obecny wicepremier może sobie uwić ciepłe gniazdko, jako prezydent Republiki Irlandii, natomiast Aherna da się na placówkę zagraniczną i wszyscy będą szczęśliwi.

Ten scenariusz jest do przełknięcia dla wszystkich, ale pojawia się jeszcze ciekawszy, a będzie to realizacją niegdysiejszej wypowiedzi szefowej wyspy, którą chce zostać Mary Lou McDonald. Jakiś czas temu liderka Sinn Féin powiedziała, że w jej planach jest przejęcie władzy w całej Irlandii, czyli na Północy, co już się stało, ale też na Południu.

Mary Lou McDonald ma jednak też dalekosiężne plany, bo przecież stołek prezydenta trzeba obsadzić, a ona na to zupełnie nie ma ochoty, jako kobieta czynu. Trzeba było znaleźć ofiarę, która swoją twarzą będzie to wszystko firmować, a zdaje się, że to już nastąpiło.

Od kilku dni mówiło się pokątnie, że Sinn Féin z całą pewnością wystawi swojego kandydata, a wiadomość gruchnęła dzisiaj, jak grom z jasnego nieba. Jeszcze przed świętami Wielkiej Nocy nikt nawet nie przypuszczał, że wypadki mogą przybrać taki bieg, a tu nagle…

Mamy kolejnego politycznego trupa. Prawie oficjalnie mówi się, że to były wódz Sinn Féin może stać się kandydatem Sinn Féin do zasiedlenia Áras an Uachtaráin, czyli emeryt Gerry Adams może wrócić na polityczne salony. Jeżeli tak się stanie, będzie to trochę chichot historii, a jednocześnie plan, który polityczne ramię IRA, mogło mieć od lat. Jeżeli tak właśnie będzie, to Gerry Adams, przez 20 lat członek siedmioosobowej rady wojskowej Irlandzkiej Armii Republikańskiej, stanie do wyborów prezydenckich, a zwolenników ma w Republice na tyle dużo, że wyścig do siedziby prezydenta może wygrać.

Co wtedy? Nic i nikt nie zatrzyma tej rozpędzonej lokomotywy Sinn Féin, która po trupach przeć będzie do zorganizowania referendum zjednoczeniowego wyspy, porzucając wszystko inne, bo realizować będzie cele IRA. Reasumując, premierem wyspy zostanie Mary Lou McDonald, a prezydentem Wielkiej Irlandii, nazywany z irlandzka Gearóid Mac Ádhaimh, czyli Gerard Adams, bo Gerard to jego prawdziwe imię.

Wychodzi więc na to, że podczas wyborów prezydenckich, wszyscy do tego uprawnieni, głosować będą na polityczne remanenty, które z jakichś powodów przez parę lat trzymano na tyłach ogrodu, a teraz bój idzie o królowanie na całej wyspie.

Bogdan Feręc

Fot: Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 William Murphy

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version