Polacy w Irlandii będą mogli się wypowiedzieć
Większość Polaków mieszkających poza granicami ojczyzny jest przeświadczona, że nie ma prawa głosu, chociaż to błędne założenie.
Wiadomo od dawna, co jednak nie jest poglądem zakorzenionym w polskiej diasporze rozsianej na całym świecie, że przynajmniej w Europie, a ściśle rzecz ujmując w Unii Europejskiej, mogą się wypowiadać w sprawach ważnych dla miast, w których mieszkają, ale nie tylko w tych. Możemy więc brać udział w wyborach lokalnych i głosować na miejskich radnych, a to oni stają się naszymi przedstawicielami w Dublinie, Cork, Galway lub Limerick.
To jest nasze prawo, a można z niego skorzystać, jeżeli poczynimy pewien wysiłek i zarejestrujemy się w lokalnym spisie wyborców, by następnie oddać swój głos na dowolnego kandydata.
Co ważne, możemy mieć też wpływ na Unię Europejską, bo i w tych wyborach możemy głosować, niezależnie od kraju zamieszkania, chociaż musimy pochodzić z kraju unijnego. Najbliższa okazja do tego zdarzy się już w przyszłym roku, a wybory do Parlamentu Europejskiego zaplanowane zostały roboczo na okres 6 – 9 czerwca.
Termin wybrany został wstępnie przez ambasadorów 27 państw członkowskich, a oficjalnie podane zostaną do publicznej wiadomości w przyszłym tygodniu.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbywają się co pięć lat, natomiast brać w nich może udział ponad 400 milionów osób różnych narodowości.
W wyniku wyborów do PE zmienią się też władze Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej, więc nielubiana przez wiele osób Ursula von der Leyen, może utracić zajmowane obecnie stanowisko, o ile jej internetowi przeciwnicy, nie oddadzą na tę kandydatkę odpowiedniej ilości głosów. Jest to więc okazja, by Ursulę von der Leyen usunąć z urzędu, a nawet z Parlamentu Unii Europejskiego. Tak samo stanie się w przypadku przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela, jednak musi to być poprzedzone udziałem w przyszłorocznych wyborach.
Sama Ursula von der Leyen nie ujawniła jeszcze, czy zamierza starać się o kolejną pięcioletnią kadencję na stanowisku przewodniczącej Komisji Europejskiej, a samo stanowisko nazywane jest zwyczajowo prezydenckim. Nie ma problemu z przewodniczącym Michelem, bo ten pełnił już swój urząd przez dwie kolejne 2,5-roczne kadencje, więc nie może już kandydować na ten urząd.
Jak się dowiadujemy, termin wyborów do Parlamentu Europejskiego może się zmienić, gdyż nie uzyskał wymaganej w tym przypadku jednomyślności, a sprzeciw wystosowała Portugalia, w której na 10 czerwca przypada święto narodowe, co może obniżyć frekwencję wyborczą.
Ostatnie wybory do Parlamentu Europejskiego odbyły się w maju 2019 roku, a frekwencja wyniosła ówcześnie 50,66%.
Bogdan Feręc
Źr: Euronews
Photo by Christian Lue on Unsplash