„Pojazdy elektryczne to najgorsze przekleństwo wszechczasów”
Coraz częściej mówi się w kraju, że ekologiczne zapędy Europy oraz części irlandzkich polityków idą zbyt daleko, co stało się przyczyną spadku poparcia dla wielu ugrupowań w Irlandii.
W swoich wysiłkach nad wprowadzeniem tzw. Zielonego Ładu w Irlandii nie ustaje właśnie Partia Zielonych, której szef powiedział, że walczyć będzie do upadłego, aby wyspa stała się jeszcze bardziej zielona, niż wynika to z jej nazwy. Eamon Ryana zapowiedział, iż po wyborach do Dáil, jego ugrupowanie zamierza zaproponować kolejne środki ekologicznego „przymusu”, by Zielona Wyspa przeszła całkowicie na ekologię, a i podejmie swego rodzaju walkę z tymi, którzy nie są fanatykami w tym zakresie.
Minister Ryan powiedział, co akurat można zaliczyć na plus, iż chciałby dwukrotnie zwiększyć przyszłoroczny budżet na zmiany w transporcie publicznym i na drogi.
Przed wyborami Eamon Ryana chciałby również przeprowadzić rozmowy, na które zaprosi liderów ugrupowań politycznych, a ci mają poniekąd zadeklarować, jak bardzo chcą iść w kierunku ekologicznym. Szef Zielonych uznał, podczas dużego wywiadu udzielonego Irish Independent, iż jego ugrupowanie chciałoby mieć ustalony przyszły plan działania, więc deklaruje także rozpoczęcie rozmów koalicyjnych.
Te zaś skupiać się będą na zmianach w zakresie odchodzenia od paliw kopalnych, a przejście na tzw. ekologiczne, które nawiasem mówiąc, nigdy takimi nie były i nie będą.
Eamon Ryan jasno zadeklarował, że żaden z postulatów Partii Zielonych ani przed, ani też po wyborach, nie zostanie odsunięty w niebyt, a ugrupowanie wciąż będzie walczyć o usunięcie z Irlandii samochodów napędzanych paliwami kopalnymi i odejście od wydajnych źródeł zasilania, ale taż o uczynienie kraju drogim pod względem energetycznym.
Lider Green Party powiedział również, że obecnie problemem stają się posłowie niezależni, bo to oni najczęściej jawią się elektoratowi, jako ci, którzy nie są przekonani, by Irlandia była czysta, więc stają w opozycji do pomysłów na oczyszczenie kraju.
Tu można właśnie wysnuć wniosek, skąd wzięło się tak wysokie w ostatnich miesiącach poparcie dla posłów niezależnych, a właśnie przez znacznie łagodniejsze podejście do zagadnień ekologicznych. Trochę inaczej sprawa się ma w przypadku ugrupowań politycznych, bo one idą raczej w kierunku wyznaczonym przez Partię Zielonych, chociaż nie mówi się w nich, że zmiany powinny być tak szybkie oraz głębokie, jak proponowane przez ugrupowanie Eamona Ryana.
Polityk zwrócić się ma również do partii politycznych z pytaniem, czy będą kontynuować politykę ekologiczną UE, ale i, czy chcą zwiększenia budżetu krajowego na te cele?
Ryan podkreślił, że kluczowe dla niego i kraju są wybory lokalne i europejskie, bo to one pokażą, w jakim kierunku zmierza społeczeństwo, a także czego oczekuje pod względem „zielonych” zmian.
Lider Zielonych postawił też przykład znanych posłów niezależnych, czyli braci Michaela Healy-Rae i Danny’ego Healy-Rae, a to oni powiedzieli właśnie, że „pojazdy elektryczne to najgorsze przekleństwo wszechczasów”. Obaj posłowie mówią, iż pewne zmiany w zakresie środowiskowym są potrzebne, jednak nie chcą, aby kraj szedł drogą wyznaczoną przez Zielonych.
Michael i Danny Healy-Rae, jako posłowie niezależni i reprezentujący obszary wiejskie, doskonale orientują się w opiniach tej części elektoratu, który najbardziej może ucierpieć na unijnej „zielonej” transformacji.
Większość posłów niezależnych i tzw. wiejskich podkreśla, iż „ekologiczne szaleństwo” takim właśnie staje się w Europie, więc bardziej niż głęboko odciska się na portfelach mieszkańców Irlandii.
Polecam do przeczytania tekst z Irish Independent, gdzie właśnie minister Ryan snuje wizje przyszłości i działań, jakie podejmować ma Partia Zielonych po wyborach. Tekst i jednocześnie wywiad z liderem Zielonych zatytułowany został „Wiele osób z biletem Independent twierdzi, że chcą powstrzymać Irlandię od przejścia na ekologię”.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by CHUTTERSNAP on Unsplash