People Before Profit: Kryzys bankowy gotowy do rozprzestrzenienia
Rezerwa Federalna USA podniosła stopy procentowe do 5%. To wywrze presję na Europejski Bank Centralny, aby poszedł w jego ślady, a w perspektywie, jest jeszcze więcej podwyżek.
Pierwszymi ofiarami będą posiadacze kredytów hipotecznych. Jeśli stopy procentowe wzrosną do 6%, a Twój kredyt hipoteczny wynosi 300 000 euro, będziesz płacić dodatkowe 500 euro miesięcznie lub 6000 euro rocznie. To jest niezrównoważone.
Dlaczego więc tak się dzieje? Powód jest taki, że banki centralne nie odpowiadają przed masami ludzi, ale troszczą się tylko o zdrowie gospodarki kapitalistycznej. Nasi rządzący są przerażeni rosnącą inflacją i obawiają się, że pracownicy zareagują, domagając się wyższych płac. Uważają, że nowe stopy procentowe spowodują wzrost bezrobocia i że ich zdaniem ograniczą wojowniczość robotników.
Ale także rozpoczyna nowy kryzys bankowy.
Bankowość kapitalistyczna jest z natury niestabilna. Posiadają płynne depozyty, które można wycofać w dowolnym momencie, ale inwestują w aktywa długoterminowe, takie jak kredyty hipoteczne. Dlatego komentatorzy wielokrotnie mówią o „zaufaniu”. Zwykle banki trzymają około 10% swoich pieniędzy w rezerwie na wypadek pośpiechu w wypłatach. Jeśli stanie się to falą powodziową, mogą łatwo zostać przytłoczeni.
Obecnie istnieje znany schemat upadków banków. Bank Światowy oszacował, że od późnych lat 70. do 2000 r. w 93 krajach doszło do 112 systemowych kryzysów bankowych. Jednak jest tu problem – bankierzy mogą żądać od społeczeństwa okupu i żądać od nas, ludzi, ratunku. Banki prywatyzują zyski i uspołeczniają straty. W 27 z 93 kryzysów bankowych kraje płaciły 10 procent swojego PKB na „rekapitalizowanie” banków lub po prostu napychały je pieniędzmi.
Irlandczycy musieli przekazać bankom pakiet finansowy w wysokości 85 miliardów euro – czyli mniej więcej połowę tego, co wyprodukowaliśmy w 2010 roku.
Wszystko zaczyna się od nowa, ponieważ rosnące stopy procentowe wywierają presję na bankierów. Powodem jest to, że banki często finansują się obligacjami długoterminowymi, w rzeczywistości wekslami dłużnymi IOU. Obligatariusze to spekulanci, którzy mogą sprzedawać swoje IOU innym, którzy będą otrzymywać regularne płatności od banków. Jednak kiedy stopy procentowe rosną, wartość tych obligacji spada, ponieważ kapitaliści mogą zarobić więcej pieniędzy, naliczając wyższe odsetki.
Tak stało się z Bankiem Doliny Krzemowej. Bank przyjmował depozyty od start-upów, a następnie inwestował w długoterminowe obligacje. Kiedy te spadły, firmy rzuciły się, by wypłacić swoje pieniądze, ale 97% z nich nie było ubezpieczonych. Zgadnij co zrobili? Rząd USA wkroczył, aby zagwarantować im zwrot pieniędzy.
Kolejnym dużym bankiem, który upadł, był istniejący od 167 lat Credit Suisse. Tutaj rząd zmusił obligatariuszy, którzy posiadali obligacje ATI – bardziej ryzykowne – do umorzenia wartości 16 miliardów franków szwajcarskich do zera. Następnie wpompowali do banku 100 milionów euro i przekazali je rywalowi UBS. To sprawia, że inni kapitaliści krzyczą i w ten sposób „zaraza” się rozprzestrzenia.
Od ostatniego poważnego załamania w 2008 roku mówiono nam, że regulacje bankowe doprowadzą do stabilności i że można będzie uniknąć dalszych kryzysów. Pamiętać trzeba, że ogromna potęga finansowa banków oznacza, iż mogą one wywierać presję i przekupywać polityków, aby złagodzili przepisy. Regulacje Dodda-Franka dotyczące banków w USA zostały złagodzone, podobnie jak ograniczenia płacowe bankierów w Irlandii zostały również złagodzone. Bankierzy mogą również ukryć ogromne sumy pieniędzy przed wścibskimi oczami organów regulacyjnych lub twierdzą, że ingerencja rządu czyni je „niekonkurencyjnymi”.
Jest jedno rozwiązanie, które partie prawicowe odrzucają i jest ono tak oczywiste. Jeśli banki są tak niestabilne, a mimo to mają kluczowy wpływ na życie ludzi, powinny być własnością publiczną. Dlaczego pozwalamy hazardzistom angażować się we wszystkie rodzaje ryzykownych zachowań, wiedząc, że społeczeństwo musi zapłacić rachunek, jeśli im się nie powiedzie?
Bank publiczny mógłby ograniczyć spłatę kredytu hipotecznego. Mogłaby inwestować w społecznie użyteczne projekty, takie jak budowa domów. Mógłby zapewnić stabilność, opierając się na finansowaniu podatników, a nie na spekulantach, którzy pędzą po coraz wyższe stopy zwrotu.
Krótko mówiąc, nacjonalizacja i bankowość publiczna mają sens.
Opr: Bogdan Feręc
Źr: People Before Profit
Fot: Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 Ank Kumar