Opozycja pcha nas w łapy Konfederacji

Działania znaczącej części opozycji wpychają Polskę w ramiona Konfederacji.

Opozycja z PO na czele szuka na siebie pomysłu od 2015 roku. Mieliśmy najpierw „totalną opozycję” Schetyny (walkę z PiS poprzez blokowanie wszystkiego), potem „totalną propozycję” Budki (próby stworzenia programu wyborczego) oraz oczywiście hasło „ulica i zagranica” odnoszące się do organizacji protestów ulicznych oraz szukania wsparcia za granicą. W żadnych wyborach, ani parlamentarnych, ani prezydenckich ani tych do PE, hasła te nie dały Platformie zwycięstwa. Innym ugrupowaniom opozycji również. Brakowało im wiarygodności oraz prób zaprezentowania jakiejkolwiek alternatywy wobec działań PiS. Politycy opozycji (oraz część mediów) skupiła się jedynie na straszeniu PiSem.

Powrót Tuska jedynie zaostrzył sytuację. Tusk mentalnie jest w roku 2007 czy 2011, kiedy stawianie alternatywy „albo ja albo Kaczyński” dało mu wygraną. Jednak ciągłe atakowanie PiS prawdopodobnie powoduje, że zaczął wierzyć we własne słowa i nie zauważa reform i zmian wprowadzonych przez prawicę. Ludzie nie chcą cofnięcia 500+, nie chcą powrotu do czasów PO.

Ponadto Donald Tusk po powrocie do Polski zajął się tym, na czym zna się najlepiej, czyli „wycinaniem” swojej konkurencji. Na pierwszy ogień poszedł Szymon Hołownia, który jednak zdążył się porozumieć z Kosniakiem-Kamyszem. Panów dzieli wiele, ale łączy niechęć podzielenia losu takich osób jak Olechowski, Gilowska, Piskorski czy Rokita, wyeliminowanych przez Tuska w ramach jego „walki o demokrację”.

Oczywiście PiS niespecjalnie przejmuje się działaniami PO i znaczącej części opozycji. Zamiast tego wdraża propozycje programowe adresowane do własnego elektoratu, organizuje spotkania w terenie oraz przygotowuje machinę wyborczą jakiej III RP jeszcze nie widziała. Celem PiS jest mobilizacja elektoratu własnego oraz przekonanie części wyborców niezdecydowanych, nie zaś odbieranie głosów lewicy czy PO. 

Powyższe aspekty powodują, że największym beneficjentem działań „demokratycznej opozycji” jest Konfederacja. Pozyskuje ona znaczącą część wolnorynkowego elektoratu rozczarowanego działaniami PO a także elektoratu niezdecydowanego, dla którego partie centrum i lewicy nie mają często oferty.

Do tego dochodzą kwestie ingerencji Komisji Europejskiej w sprawy wewnętrzne Polski, które Bruksela przeprowadza z wdziękiem słonia w składzie porcelany. Jak bowiem powszechnie wiadomo, najłatwiej Polaka zniechęcić do czegokolwiek mówiąc, że „musi to zrobić”, nieważne czy chodzi o zamknięcie kopalni w Turowie, wycofanie samochodów spalinowych czy ograniczenie jedzenia mięsa. Każdy taki „nakaz” Brukseli, zazwyczaj lojalnie wspierany przez PO i lewicę, jedynie napędza antyeuropejską Konfederację. 

Opozycja, z PO na czele powinna zastanowić się nad konsekwencjami przyjętej strategii. Wszystko bowiem wskazuje, że jedynym efektem jej realizacji jest wzmacnianie Konfederacji, która w niektórych sondażach jest trzecią siłą polityczną.

Zarówno politycy opozycji, jak i wspierający ją dziennikarze oraz intelektualiści powinni sobie zadać pytanie, czy wolą zamiast prawicowego rządu PiS mieć za kilka miesięcy koalicyjny rząd prawicowego PiS ze skrajnie prawicową Konfederacją i narodowcem Bosakiem jako wicepremierem. 

To, że Polacy są bardziej prawicowym niż lewicowym społeczeństwem jest faktem, potwierdzonym przez liczne badania i wyniki wyborów. Ani Pan Tusk ani Tomasz Lis nie zmienią tego w kilka miesięcy. Możemy jednak wybrać, czy wyborców będą reprezentowały względnie przewidywalne partie: PSL (dla wyborców centrowych), PiS (dla wyborców prawicowych) czy Partia Piratów (dla wyborców wolnościowych) czy nacjonalistyczna i nieprzewidywalna Konfederacja. 

Janusz Wdzięczak – autor jest ekonomistą i historykiem, prezesem Polskiej Partii Piratów. 

Źr: Piraci Ruch Społeczny>>>

Zdj: Piraci Ruch Społeczny

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Dzisiaj zaczyna się
Nowe miejsca pracy w