OFICJALNE DANE: Do sądów w ub.r. wpłynęło ponad 63 tys. spraw frankowych. Rynek zaskoczony, że wzrost rdr. wynosi tylko 9 proc.
Według danych pochodzących z sądów okręgowych z całej Polski, w ubiegłym roku wpłynęło do nich o 9% więcej spraw frankowych niż w 2021 roku. Zdecydowanie najwięcej pozwów złożono w SO Warszawie – przeszło 41% wszystkich w kraju. Natomiast na drugim końcu zestawienia znajduje się Łomża. Jednocześnie, jak wynika z informacji z wybranych sądów, rośnie aktywność banków w składaniu pozwów przeciwko kredytobiorcom. Zdaniem ekspertów, takie działanie ma odstraszyć kolejnych frankowiczów przed dochodzeniem swoich praw. Jednak nie wszyscy są zgodni co do tego, czy w najbliższych miesiącach dojdzie do znaczącego wzrostu liczby spraw frankowych. Jedni zwracają uwagę na wysoką już bazę, inni zaś – na statystyki z początku tego roku.
Niewielki wzrost
Jak wynika z danych uzyskanych z 47 sądów okręgowych, w 2022 roku wpłynęło do nich ponad 63 tys. spraw frankowych. To o 9% więcej niż w 2021 roku, kiedy takich przypadków było ok. 58 tys. Zdaniem radcy prawnego Adriana Goski z Kancelarii SubiGo, pozwów jest bardzo dużo, co będzie stanowić spore wyzwanie dla sądów. Ekspert zwraca też uwagę na znaczący wpływ spraw w 2021 roku, co – w jego ocenie – oznacza wysoką bazę. Wzrost nie jest zaskoczeniem, ale to istotna zmiana w liczbach bezwzględnych.
– Dynamika wzrostu w 2022 roku jest pewnego rodzaju rozczarowaniem. Przy ugruntowanej linii orzeczniczej można było spodziewać się prawdziwej lawiny pozwów w zeszłym roku. Wynik zapewne byłby znacznie wyższy, gdyby nie szeroko zakrojona propaganda banków. Ona obliczona jest przede wszystkim na zniechęcenie frankowiczów do składania pozwów poprzez straszenie działaniami odwetowymi. Fatycznie część konsumentów obawia się wciąż pozwania banku z uwagi na potencjalne pozwy zwrotne – komentuje Kamil Chwiedosik z inicjatywy „Życie Bez Kredytu”.
Analizując dane z całego ubiegłego roku, można stwierdzić, że zdecydowanie najwięcej spraw frankowych wpłynęło do Sądu Okręgowego w Warszawie – 26,1 tys. (rok wcześniej – 25,8 tys.). Na drugim miejscu jest Sąd Okręgowy w Gdańsku – 4,9 tys. (w 2021 roku – 4,2 tys.). Dalej plasuje się kolejno SO Warszawa-Praga w Warszawie – 3 tys. (2 tys.), SO w Poznaniu – 2,9 tys. (2,8 tys.), jak również SO w Szczecinie – 2,3 tys. (poprzednio 1,6 tys.). Natomiast na końcu listy widać Łomżę – 60 (rok wcześniej – 56), Zamość – 89 (74), a także Krosno – 102 (84).
– W stolicy sędziowie mają dużo większe doświadczenie w tego typu sprawach. Kredytobiorcy wolą więc pozywać kredytodawców zgodnie z właściwością miejscową, czyli siedzibą banku. Ponadto w Warszawie działa tzw. specjalny wydział frankowy, który radykalnie zmienił podejście sędziów do możliwości wstrzymania płatności rat kredytowych przez frankowiczów, czyli do tzw. zabezpieczenia roszczenia. Przy spełnieniu pewnych kryteriów, można przestać płacić raty, mimo że jeszcze wyrok nie zapadł – dodaje Chwiedosik.
Odpowiedź banków
Patrząc na dane z wybranych sądów, widać też rosnącą aktywność banków w składaniu pozwów przeciwko kredytobiorcom. Dla przykładu, w 2022 roku w SO Warszawa-Praga w Warszawie było 805 takich pozwów, a rok wcześniej – 457. W Krakowie było to odpowiednio 375 i 225, w Słupsku – 49 i 18, we Włocławku – 32 i 15, w Sieradzu – 30 i 11, w Łomży 12 i 2, a w Tarnobrzegu – 12 i 0. Jak stwierdza Kamil Chwiedosik, w jego ocenie pozwy banku stanowią jedynie próbę odwodzenia frankowiczów od walki o swoje prawa. Jednocześnie kredytodawcy starają się wymóc zawieranie niekorzystnych ugód, a raczej aneksów, zmieniających kredyty waloryzowane we franku na złotówkowe. Ekspert podkreśla, że banki zapoczątkowały ten plan niemal dwa lata temu, ale nie przyniósł im pozytywnych skutków.
– Banki poniekąd badają sądy w przedmiocie roszczeń o korzystanie z kapitału. Nie sądzę, aby takie pozwy eskalowały. Ich liczba póki co jest mała z kilku przyczyn. Po pierwsze, zdecydowana większość prawników skazuje na niepowodzenie pozwy kredytodawców, co powiększa koszty dla banków. Po drugie, dopóki nie wyklaruje się stabilna linia orzecznicza w tym zakresie, banki nie podejmą ryzyka masowego pozywania kredytobiorców. W pewnym stopniu, ma to stanowić też efekt odstraszający – analizuje Adrian Goska.
Zdaniem Kamila Chwiedosika, działania kredytodawców nie wpływają w istotny sposób na postawę frankowiczów. Banki już wiedzą, że będą przegrywać w sądach, dlatego dokonują coraz wyższych odpisów na ryzyko frankowe. Po I półroczu 2022 roku poziom rezerw w całym sektorze wyniósł ok. 30 mld zł. Pod koniec ubiegłego roku, zgodnie z szacunkami analityków, wzrósł już do ok. 39 mld zł. Ekspert zwraca też uwagę na najnowszy Raport o stabilności systemu finansowego, sporządzony przez Narodowy Bank Polski. Wynika z niego, że sektor bankowy będzie musiał przeznaczyć na to ryzyko prawne dodatkowe środki w wysokości od 27 mld zł do nawet 50 mld zł.
– Uważam, iż napływ pozwów do sądów będzie stabilny i znacząco już nie wzrośnie. Mamy bardzo wysoką bazę. Wzrost byłby możliwy, gdyby do Sądów Okręgowych wpłynęło więcej niż 15% wszystkich umów frankowych rocznie. A przecież to bardzo duża liczba. Raczej rozciągnie się ona na najbliższe 5-6 lat – prognozuje radca prawny z Kancelarii SubiGo.
Jak zaznacza ekspert z inicjatywy „Życie Bez Kredytu”, w styczniu 2023 roku frankowicze masowo zaczęli składać pozwy. Tylko w tym jednym miesiącu wpłynęło do Sądu Okręgowego w Warszawie niemal 5 tys. nowych spraw, przy 2200 w analogicznym okresie ub.r. Przy tym dane te są na podstawie sygnatur sądowych. Szacuje się, że w tym roku nastąpi nawet około trzykrotny wzrost tej liczby. Według eksperta, zwiększenie dynamiki jest związane przede wszystkim z korzystnym wyrokiem, który zapadł 12 stycznia br. w TSUE (sygn. C-395/21). Wynika z niego, że przedsiębiorcom nie należy się żadne dodatkowe wynagrodzenie w ramach nieważnej umowy zawierającej klauzule abuzywne.
Źr/Zdj: