Ilość punktów ładowania aut elektrycznych w Irlandii wciąż jest zbyt mała, jak na obecne potrzeby, co wywołuje irytację osób i firm, które zdecydowały się na zakup samochodu napędzanego silnikiem elektrycznym.
Aktualnie w całym kraju jest nieco ponad 2400 ładowarek, a do końca przyszłego roku planuje się uruchomić zaledwie 130 nowych, co również będzie ilością zbyt małą, jak na niewielką Irlandię. Żeby jednak zwiększyć ilość punktów ładowania pojazdów, SSE otworzyło wczoraj w Mullingar w hrabstwie Westmeath swój pierwszy, ale za to ultraszybki węzeł ładowania aut elektrycznych. Na tym jednak inwestycje w ładowarki tego dostawcy prądu się nie kończą, ponieważ zapewnia, że w okresie najbliższych pięciu lat, ustawi w kraju przynajmniej 300 węzłowych punktów ładowania, a każdy wyposażony ma być w 10 ładowarek.
Gwoli ścisłości należy dodać, że plany te dotyczą całej wyspy Irlandii i Wielkiej Brytanii.
Punkt ładowania pojazdów w Mullingar, który znajduje się przy autostradzie M4 w Lough Sheever Corporate Park, wyposażony został w cztery stanowiska dla samochodów ciężarowych i dostawczych, a resztę przeznaczono dla pojazdów prywatnych. Każda z ładowarek, jak twierdzi SSE, ma moc ładowania do maksymalnie 150 kilowatów.
W nadchodzących miesiącach SSE uruchomić ma kolejne trzy węzłowe stacje ładowania pojazdów elektrycznych, a te znajdować się będą w Blanchardstown Business Park i Greenogue Industrial Estate w Dublinie, a także w Ashbourne Retail Park w hrabstwie Meath.
Centrum ładowania samochodów elektrycznych, które zostało otwarte w Mullingar, odwiedził podczas tej uroczystości minister przedsiębiorczości, handlu i zatrudniania Peter Burke, a miał okazję przyłączyć się do uruchomienia tego punktu.
*
Nie podano jednak, czy minister w drodze z Dublina do Mullingar, gdzie wyrażał swoje zadowolenie z powodu uruchomienia hubu ładowania, poruszał się samochodem, że użyję tej nazwy ekologicznym, czy w rozumieniu fanatyków eletromobilności trującym powietrze i irlandzką ziemię. Szkoda, ale coś czuję, że jednak przyjechał czymś na paliwa kopalne, bo flota rządowa jest bardziej niż ubogo wyposażona w „elektryki”, a minister środowiska, transportu i energetyki w jednej osobie Eamon Ryan, pewnie nie chciał mu pożyczyć roweru, którym usilnie przemierza drogę z domu do pracy. Tu jednak trzeba dodać, że robi to coraz rzadziej, bo zagrożenie wystąpiło dla polityków i ktoś mógłby w szprychy próbować „wepchać” mu patyk.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Fot. Dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionej z nami stacji RTE