Po ponad dekadzie planowania, przebudowa ulic pomiędzy Grafton Street a Dawson Street w centrum Dublina wreszcie nabiera realnych kształtów. Dwuletni projekt, którego koszt sięga sześciu milionów euro, obejmie m.in. South Anne Street, Duke Street i Lemon Street. Choć plan rewitalizacji był od dawna oczekiwany, jego ostateczna forma i cena skłaniają do refleksji: czy to naprawdę inwestycja pierwszej potrzeby?
Projekt zakłada nową, elegancką nawierzchnię z granitu Leinster, więcej zieleni, publiczne miejsca do wypoczynku, stacje napełniania butelek wodą, stojaki na rowery, a nawet plac zabaw. Ma być estetycznie, nowocześnie i dostępnie. Jak podkreśla redaktorka Irish Times Olivia Kelly, na czas prac zapewniony będzie dostęp pieszy do wszystkich 108 budynków w tej okolicy — co dla właścicieli sklepów i kawiarni ma kluczowe znaczenie.
Rada Miasta Dublina zadbała też o dostępność przestrzeni dla osób z niepełnosprawnościami, co spotkało się z pozytywnym odbiorem. Jednocześnie, jak uczciwie przyznają urzędnicy, nie da się uniknąć utrudnień. Ograniczenia w ruchu samochodowym oraz zamknięcia ulic w określonych godzinach będą codziennością.
To, co budzi największe obawy, to koszt. Sześć milionów euro w czasach rosnących wydatków publicznych i presji na usługi społeczne może wydawać się sumą nieproporcjonalną — zwłaszcza że nie mówimy o nowej linii tramwajowej, lecz o poprawie estetyki i funkcjonalności kilku ulic.
Z drugiej strony, centrum Dublina potrzebuje świeżości. Turyści, mieszkańcy i przedsiębiorcy od dawna oczekiwali zmian, które uczynią przestrzeń bardziej przyjazną, uporządkowaną i funkcjonalną. Inwestycja ta, choć kosztowna, może stać się impulsem do dalszej, przemyślanej modernizacji tkanki miejskiej.
*
Może więc warto — mimo pytań o priorytety — dać tej rewitalizacji szansę? Czas pokaże, czy będzie to metamorfoza, która uczyni Dublin bardziej otwartym i zrównoważonym miastem i czy spodoba się większości użytkowników tej części stolicy Irlandii.
Bogdan Feręc
Źr. The Irish Times
Photo CC BY-SA 2.0 Ian S