W większości państw na całym świecie mamy podobny problem, chociaż ten ujawnia się z dużą mocą w naszej ojczyźnie, w której nastąpił swoisty powrót do rozbicia dzielnicowego, ale na poziomie ludzkim.
Kto żyje w Polsce, wie, że tak naprawdę, to życiem w kraju interesuje się stosunkowo mała ilość osób, bo zaledwie jakaś połowa. Oznacza to, że cała reszta, bytuje w oderwaniu od wszystkiego, co dzieje się w ich państwie, bo nie oglądają telewizji, nie czytają gazet, nie chodzą na wybory i żyją trochę jakby na marginesie społeczeństwa i z rozpędu. Istotne jest też, że nie interesują się polityką, sprawami bieżącymi swoich miast oraz regionów, w których mieszkają, ale co też ważne, są mocno zaangażowani, by udzielać się na forach internetowych i tam przedstawiać swoje wizje oraz osądy na każdy niemal temat. Jest też grupa internetowych żywotów, która odrzuciła całość życia wpływającego na nasze istnienie w państwie i posługują się ułudą szczęścia serwowanego im przez globalną sieć, czyli filmik kreskówkowo wyglądającej panienki na YouTube jest wyznacznikiem prawdy i stanu rzeczywistego.
Następna strona, ta nieco bardziej świadoma, czyli lemingi, lewacy, prawicowcy, endecy i cała reszta, jest natomiast na tyle skłócona ze sobą, prezentują tak głębokie podziały, że słyszą, ale nie słuchają siebie wzajemnie, więc nie ma najmniejszych nawet szans na jakieś porozumienie. Co też jest ważne, nie docierają do nich głosy z zewnątrz, czyli przekonani, odrzucają w całości pomysły oraz opinie strony przeciwnej, nawet gdyby miała ona rację i była to prawda. Taka sytuacja blokuje więc możliwość porozumienia, a jest to na rękę siłom politycznym, bo te mają swój twardy elektorat, który łyknie wszystko, co powie wódz.
Są jeszcze w tym podziale dwa obozy, czyli tych zacietrzewionych politycznie i państwowych odszczepieńców, a te grupy to już w ogóle stają na przeciwstawnych krańcach oceanu podziału, więc nie rozumieją, co mówią ci, którzy interesują się państwem, a oni, nie wiedzą, czemu tamci się nim nie interesują. Również tutaj nie mogą spotkać się ich poglądy w jakimś punkcie stycznym, bo żadna z grup nie chce ustąpić nawet na milimetr, więc okopali się na swoich pozycjach i tam tkwią, jakby przeprowadzali wojnę pozycyjną.
Jedni kiwają więc głowami z góry na dół potakująco, co ma oznaczać gest zgody, ale kolejni kręcą głowami na boki, co też w niektórych rejonach świata oznacza gest potwierdzenia, ale ani jedni, ani drudzy, nie rozumieją, co do siebie mówią.
Jak rozwiązać ten problem braku zrozumienia? Trzeba albo przestać słuchać polityków, bo to oni widzą w tym wszystkim swój własny interes, albo zmusić ich do tego, żeby zaczęli z nami rozmawiać, a nie do nas mówić. Jest też trzecia opcja, bo można zacząć myśleć samodzielnie i dokonywać świadomych wyborów, ale do tego, trzeba zacząć się interesować życiem kraju, w którym się mieszka. Wtedy mniej będzie ludzi żyjących na marginesie społeczeństwa, a tymi trudniej będzie sterować, chociaż odszczepieńcy twierdzą, że nikt nie ma na nich wpływu. Nie? A kto narzuca wam podatki, kto mówi, że coś możecie robić, a czegoś nie, kto o drugiej w nocy zamyka knajpy, kto wreszcie daje wam możliwość swobodnego przemieszczania się po kontynentach? Jak kiedyś zechcą, a odszczepieńców narodowych będzie więcej i świadomi nie będą już mieli siły zablokowania politycznych zapędów, okazać się może, że sami sobie przygotowaliśmy więzienie i jeszcze do tego sami założyliśmy solidną kłódkę na jedyne wyjście z tej matni.
Bogdan Feręc