Referendum w sprawie rodziny zostało zdecydowanie odrzucone, a wynik pokazał, że 67,7% głosowało na nie, natomiast 32,3% na tak, czyli różnica wyniesie prawie 534 000 głosów.
Dosyć niska była frekwencja i wyniosła 44,36%, więc w porównaniu do tej w sprawie aborcji z 2018 roku obniżyła się o 19%.
Leo Varadkar powiedział, że wynik referendum jest jasne i obie poprawki zostaną odrzucone „znaczną większością”.
Premier dodał:
– Akceptujemy wynik. W pełni go uszanujemy i jako szef rządu oraz w imieniu rządu bierzemy na siebie odpowiedzialność za to, że nie udało nam się przekonać większości obywateli do głosowania na tak.
Najwięcej głosów na „nie” oddali wyborcy w Donegal, gdzie 80% głosowało na „nie”, a zaledwie 20% „tak”. Kolejne najwyższe głosy na „nie” odnotowano w Cavan-Monaghan (78%), Laois-Offaly (76%), Mayo (75,5%) i Longford-Westmeath (74,6%).
W rozmowie z RTÉ News tánaiste Mícheál Martin powiedział, że w pełni akceptuje decyzję narodu irlandzkiego, a stwierdził również:
– To żywy dokument, a jedną z jego największych cech jest danie obywatelom władzy decydowania o tym, czy należy wprowadzić zmiany w konstytucji. Rząd w pełni akceptuje decyzję obywateli, będziemy nadal pracować nad wspieraniem rodzin i opieką zarówno w domu, jak i poza nim, będziemy to nadal robić poprzez budżety i politykę rządu, a także wypełnimy nasz mandat w ten szacunek.
Kampanię, jaką rząd prowadził w tej sprawie krytycznie oceniły liderki i zwolenniczki głosowania na “tak” Mary Lou McDonald i Ivana Bacik, a szefowa Sinn Féin dodała, iż to wina ministra ds integracji Roderica O’Gormana, który powinien zostać z tego rozliczony. Premier Varadkar w obronie swojego ministra stwierdził, że ma do niego zaufanie.
Opr. Bogdan Feręc
Źr. RTE