Niech mnie piekło pochłonie

Z tym niebem i piekłem mam problem, bo skoro nie wierzy się w jedno, to i drugie nie ma racji bytu, ale tak do końca nie jest, albowiem stale dociekam, żeby się uświadamiać.

Kiedyś już wspominałem, że moje ateistyczne zapędy każą zadawać pytania, a było już ich trochę, na które nie otrzymałem odpowiedzi, czyli m.in. dlaczego stworzeni przez Boga Adam i Ewa, mają na malunkach pępki? Mają i już, bo takie jest wyobrażenie człowieka, powiedział był mi któryś z moich znajomych księży.

Nie „polemowałem”, gdyż argument niskiej rangi, ale przyjaźnimy się nadal.

Później przyszło jeszcze jedno, a i to próbowałem ustalić, ale również w tej materii Kościół Katolicki pozostawia we mnie wątpliwości, czyli wymiguje się od wypowiedzenia konkretów. Ja oczywiście wiem, że idę w stronę ekstremum, ale czyż szukający nie powinien mieć świetlistej drogi wskazanej?

Jak się okazuje nie, ma wierzyć bezgranicznie w tzw. Słowo Pańskie, choć spisane na zamówienie i to wiele setek lat po Chrystusie.

Moje myśli zaprząta pewna kwestia, nierozerwalnie łącząca się z diabłami, szefem piekła i tym, co chciałby tutaj osiągnąć. Otóż szatańskie wymysły nakazują nam grzeszyć, więc robić na złość Panu Bogu, a można to robić na wiele sposobów – przykładów nie podam. O ile już postępujemy w zgodzie z naukami Lucyfera, kontestujemy prawdę objawioną, przeciwstawiamy się boskim naukom, to strącony z nieba do czeluści podziemia, ma radochę, gdyż stajemy po jego stronie, a Bogu pokazujemy środkowy palec.

No dobra, niech tak będzie, ale zaraz, zaraz, coś tu przestaje grać i cała moc Pisma Świętego zaczyna detonować, więc każda z niebiańskich surm gra na inną melodię.

Przeciwnik Boga, zbuntowany anioł Lucyfer, czy też Belzebub, a imion ma kilka, cieszy się, że jesteśmy jego poplecznikami, to, w jakim celu jest samo piekło? O ile miałoby być przeciwwagą dla nieba, to OK., gdyż jakieś biuro jest potrzebne, knuć należy w sensownych warunkach, czyli tak, jak w przypadku polityki, gdzie istnieją budynki rządowe. To się zgadza i nie będę się z tym kłócił.

Ale, ale, nie jest do końca tak, bo przecież piekło jest po to, by po śmierci, grzesznik, czyli ja, tam trafił i się w smole smażył, by mąk różnorakich doświadczyć. Ja? Przeciwnik Pana Boga? Ja, tajny współpracownik i agent Lucyfera na ziemi? Za co? Że mówiłem, iż Boga nie ma? Że do kościoła nie chodziłem? Chyba o to chodzi zastępom piekielnym, więc powinna mnie czekać za to w piekle nagroda, podobna do uciech na niebiańskich łąkach rozkoszy.

Idąc dalej, powinien mnie niewiernego, dyrektorem zrobić, a przynajmniej jakimś kierownikiem kotła, bo ktoś musi pilnować, żeby ogień nie wygasł, czy tam smoła nie przypaliła. Trochę się na gotowaniu znam, to i funkcja odpowiednia.

Mówiąc tak prawie całkiem poważnie, instytucja Kościoła, mogłaby poprawić błędy i niedociągnięcia w najważniejszej jego Księdze, bo dziur tam tyle, że matko i córko.

Tak na zakończenie, bo i to mnie nurtuje, czy diabły przechodzą na emeryturę? Skąd bierze się kolejnych i jak wygląda ścieżka piekielnej kariery?

Bogdan Feręc

Photo by James Lee on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Raport Zgromadzenia
Rządowe forum na te