Nie wezmę udziału w wyborach prezydenckich 2025

Udział w wyborach to przywilej i obowiązek, a w obu przypadkach od lat namawiam Polaków, przede wszystkim tych na obczyźnie, aby nie zapominali o swoich korzeniach i brali udział, choć szczątkowy w życiu swojego państwa.

O ile kilka razy już o tym wspominałem, że w wyborach do Sejmu i Senatu Polacy przebywający za granicą nie powinni mieć prawa głosu, tak w prezydenckich moja opinia była odwrotna. Dla przypomnienia powiem, że wybory parlamentarne charakteryzują się tym, iż wybiera się władzę realną, która w sposób bezpośredni wpływa na mieszkańców Rzeczypospolitej Polskiej, a na emigrantów z tego kraju ma oddziaływanie minimalne.

Oznacza to, że w mojej ocenie, nie mam prawa meblować życia rodakom w ojczyźnie, więc niech sami cierpią po tym, jakich posłów i senatorów sobie wybrali.

Inaczej moje myśli układają się, o ile zaczniemy mówić o prezydencie, czyli z zasady najwyższym przedstawicielu Rzeczypospolitej Polskiej, który jest jednocześnie reprezentantem wszystkich Polaków. Ten zwrot jest jednak nadużywany przez kandydatów na prezydenta i podkreślają, że będą reprezentować wszystkich Polaków, a jak następnie to wygląda, cóż, widzimy od kilku lat.

Ten tekst prawdopodobnie nigdy by nie powstał, ale w jednej z porannych rozmów przy kawie, jakie często prowadzę z moimi przyjaciółmi, padło pytanie, czy oglądałem debatę prezydencką? Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że to szczęście mnie ominęło, ale została mi ona polecona, jako wręcz modelowy przykład polskiej politykierki.

Miałem sobie odpuścić, ale skoro wybrałem się na popołudniowy spacer, który połączyłem z zakupami, nic nie stało na przeszkodzie, bym włączył jedną z relacji, jakie umieszczone zostały na amerykańskiej platformie do zamieszczania mniej lub bardziej istotnych filmów. Ten akurat po całym programie zaliczyłem do tej drugiej kategorii, ale przyznam, że w tym medium widziałem i słyszałem już gorsze rzeczy.

Gdybym ocenić miał samą debatę, zakrzyknę, jak mają to w zwyczaju niewierzący… Boże, widzisz i nie grzmisz!

Dno i trzy metry mułu to mało powiedziane, ale nie o to jednak chodzi, bo o kandydatów. Oczywiście odniosę się do wszystkich, a nie wyłącznie tych, których odpowiedzi słuchałem z uwagą, kiedy dreptałem do sklepu, a i podczas wybierania spaghetti na niedzielny obiad. Kandydaci nie powiedzieli nic, co mógłbym uznać za odkrywcze, że zabłysnęli w moich oczach i nie zainteresowali mnie swoimi osobami. Nie odniosę się do tych osób personalnie, gdyż pominąłbym wówczas grupę, która startuje w wyborach, a nie była obecna na tzw. debacie.

To dziwaczne przesłuchanie pokazało jednak, że…, aż się boję użyć tego stwierdzenia, więc wezmę w cudzysłów, „klasę polityczną” to my mamy na poziomie menelstwa spod popularnej w Polsce sieci sklepów, bo pokazali wyłącznie swoje partykularne interesy. Prawica ciągnie w swoją stronę, tzw. centrum w swoją, a nawet lewica nie jest już tą, którą była jeszcze całkiem niedawno, czyli zatraciła się w unijnej ideologii, pozostawiając na boku swoje ideały. W debacie kandydaci podejmowali nieudolne próby zaszkodzenia swoim przeciwnikom i na tym się kończyło, bo skoro były nieudolnymi, takimi pozostały.

W debacie prezydenckiej nie było więc ikry, była smętna, jak i smętni byli kandydaci, a przepraszam, również dwie kandydatki.

To teraz do clou, bo przecież miałem powiedzieć, dlaczego nie wezmę udziału w tegorocznych wyborach prezydenckich. Jakby na to wszystko nie patrzeć, nie widzę dla siebie odpowiedniego kandydata, a biorę pod uwagę wszystkich zarejestrowanych. Nie widzę również w tej grupie osoby, która mogłaby godnie reprezentować Polskę na świecie, czyli nie chcę, aby mój głos przypadł komuś, kto mógłby ośmieszać Rzeczpospolitą Polską i jej naród. Do tego wszystkiego jest jeszcze jeden istotny powód, więc nie ma we mnie przekonania, że kandydat, który wygra batalię o Pałac Prezydencki, będzie faktycznie bezstronnym reprezentantem Polaków i nie stanie się kolejny raz wsparciem dla obozu rządzącego lub totalną blokadą dla ich działań. W mojej ocenie w jednym i drugim przypadku jest to szkodliwe dla naszego kraju, ergo, nie chcę do tego przykładać ręki.

Na koniec małe wyjaśnienie, bo daleki jestem od tego, aby wpływać na czyjąś opinię w kwestii wyborów prezydenckich, a paradoksalnie sugerować nawet osoby, na którą ktoś mógłby oddać swój głos, a tekst jest wyłącznie moim zdaniem i wyjaśnieniem, dlaczego w tym roku nie będę wybierał naszego prezydenta.

Co więcej, uznam wybór Polaków, a urzędowi Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, nieustannie oddawać będę należny temuż szacunek.

Może też paść pytanie, czy można ten tekst uznać za deklarację polityczną? Z jednej strony tak, ale i nie, bo moim zdaniem jest wyłącznie oceną polityków, jakich ma nieszczęście mieć nasza ojczyzna.

Bogdan Feręc

Fot. CC BY-SA 4.0 Zala

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Obniżki podatków b
Wnet Dookoła Świat
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.