Nie tylko kierowcy mogą być powodem wypadków
Na irlandzkich drogach z każdym rokiem rośnie ilość wypadków, a wiele kończy się tragicznie, więc należałoby się zastanowić, a i przeprowadzić badania, czy same drogi są bezpieczne.
W wielu przypadkach można mieć poważne wątpliwości, a nawet rząd w pewnej chwili swojego funkcjonowania został zmuszony, aby zadecydować o przeglądzie dozwolonych prędkości na drogach, jednak to tylko półśrodek, jaki nie przyczyni się do wzrostu bezpieczeństwa.
Przed sądem w Mayo rozpoczął się proces w sprawie śmiertelnego wypadku drogowego, do jakiego doszło na drodze N26, w którym zginęła 46-letania Aisling Moore i jej ośmioletnia córka Abbigael.
Już w śledztwie prowadzonym w tej sprawie udało się wykazać, co przed sądem powiedział koroner, że odcinek drogi, na jakim zginęła pani Moore i jej córka, „nie nadawał się do użytku w nowoczesnym ruchu”. Podczas prezentacji tej sprawy koroner Patrick O’Connor dodał, iż nie tylko rodzina tragicznie zmarłych jest zdania, iż droga N26 jest niebezpieczna, a wynika to także z opinii biegłych i świadków.
Sprawa została przez sąd odroczona, ponieważ wnioskował o to koroner, a argumentował, iż wcześniej musi zostać zakończone „szczegółowe dochodzenie prowadzone przez policję”.
*
Czy w takim przypadku, czyli po oficjalnym oświadczeniu koronera badającego sprawę wypadku, że niebezpieczna jest droga lub odcinek drogi, nie można wysnuć przypuszczenia, iż na bezpieczeństwo na drogach, wpływa również infrastruktura? W mojej opinii jest to całkowicie uprawnione, więc władze kraju oraz instytucje zajmujące się bezpieczeństwem drogowym, może powinny przeprowadzić kontrolę całej sieci drogowej w Irlandii, więc sprawdzić, czy ta, sama w sobie nie jest groźna dla kierowców.
Na początku przegląd mógłby dotyczyć tzw. czarnych punktów, jakie już dawno na swojej mapie zaznaczyła Garda, a następnie zająć się zgłoszeniami od władz lokalnych. Wówczas może się okazać, że próby ograniczenia inwestycji w drogownictwo, jakie wciąż próbuje promować minister ds. transportu Eamon Ryan, mogą być pośrednią przyczyną wypadków drogowych, a sam szef resortu potencjalnie odpowiedzialny za wzrost zagrożeń? Na szczęście rząd sprzeciwia się planom ograniczenia inwestycji w drogownictwo w kraju, więc jest na kursie kolizyjnym z pomysłami ministra, a ten wygłosił przecież opinię, że skoro inwestuje się w transport publiczny, ruch prywatnych samochodów będzie się zmniejszał, więc drogi na dobrą sprawę staną się zbędne.
Zdaję sobie sprawę, że moja teza jest bardziej niż daleko posunięta, jednak część kierowców zapewne się z nią zgodzi i wskaże miejsca niebezpieczne na drogach w całym kraju, które powinny doczekać się modernizacji lub całkowitej przebudowy.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Photo CC BY-SA 2.0 Kenneth Allen