Nie pracuję za darmo
Otrzymuję od lat wiadomości od organizatorów koncertów i imprez w Irlandii, którzy wyrażają ochotę poinformowania mieszkańców wyspy o różnego typu wydarzeniach.
Niewiele jest jednak publikowanych, a to tylko dlatego, iż wiele lat temu określiłem zakres mojej współpracy. Nie jest ważne, czy organizatorem jest agencja, czy też osoba prywatna, ale wyznacznikiem jest coś całkiem innego.
Przede wszystkim interesuje mnie, czy impreza ma charakter biletowany, więc zarówno organizator, jak i artysta, będzie na tym zarabiał. Jeżeli tak, nic nie stoi na przeszkodzie, aby za usługę przekazania informacji zapłacili.
Wówczas dowiaduję się, że jestem kapitalistycznym krwiopijcą i nie chcę dać możliwości przekazania informacji. Trudno, jestem i tak już pozostanie.
Prawdę mówiąc, wielu artystów z wyspy, może liczyć jednak na moje kapitalistyczne serce, bo oni mają możliwość przekazywania informacji całkowicie bezpłatnie, o czym przekonała się całkiem liczna grupa. Tu powód jest całkiem inny, bo chodzi o promocję naszych rodaków w Irlandii, a wówczas nie stosuję kryterium opłat przy wejściu na koncert lub wystawę. Jasne?
Niezliczoną ilość razy, nawet z osobami, z którymi znam się bardzo dobrze, więc np. Dorą Golą, nie wykorzystuję pewnej możliwości, czyli na koncerty i imprezy wchodzę, ale zawsze kupuję bilet. Po co, skoro mogę zrobić to całkowicie za darmo? Bo to też ich praca, za którą oczekują, jak każdy z nas zapłaty, co oznacza, że ani moja legitymacja prasowa, ani znajomość, nie jest ważna.
Zapraszam jednocześnie na koncerty Dory Goli, a przede wszystkim na ten w Galway, gdzie oprócz niej pojawi się również pewien muzyk, pragnący przedstawić się szerszej irlandzkiej publiczności.
Bogdan Feręc
Photo by Nainoa Shizuru on Unsplash