„Im mniej człowiek wie, tym łatwiej mu żyć. Wiedza daje wolność, ale unieszczęśliwia”, napisał w swojej książce „Trzej towarzysze” Erich Maria Remarque.
Z roku na rok przybywa nam nowych pokoleń, a każde z kolejnych staje się bardziej zautomatyzowane i mniej podatne na wiedzę, która może uchronić tych ludzi przed zagładą z niewiedzy. Niestety już obecne pokolenie 20- i 25-latków jest tym, z którym nie ma sposobu na rozmowę o istocie istnienia człowieka, a nawet wielu 30- i 35-latków poszło w tym kierunku i szczyci się swoimi decyzjami o odłączeniu.
Nie można w całej rozciągłości napiętnować postępu, jaki dał nam internet, ani przekazu strumieniowego, bo oba media są ważne i pomocne w życiu, jednak w mojej ocenie zbyt daleko zawładnęły one naszym życiem, które sprowadzają do roli widza, a nie jego reżysera. Właśnie taki tok myślenia, żeby pozbyć się telewizora, radia i przestać czytać gazety, nie wspominając już o książkach, sprowadza osoby podejmujące taką decyzję do roli marionetek, a tymi można dowolnie sterować.
Odrzucenie w całości części informacyjnej naszego życia, w tym raczej pomaga, albowiem ogranicza w stopniu znacznym możliwości poznawcze i osoby takie bombardowane są prostym i zniekształconym przekazem, jaki serwuje się w filmach, serialach oraz youtubowych filmikach. Nie ma to również niczego zbieżnego nawet z faktami, bo jest wyłącznie wizją reżysera i twórcy, który bardziej niż często nie ma wiedzy specjalistycznej, a nawet wplata w swoje „dzieło” obiegowe opinie lub swoje imaginacje rzeczywistości. Do tego wszystkiego podaje się w filmikach, przede wszystkim na TikToku, wiadomości niesprawdzalne, bez podania choćby jednego źródła, co wskazuje, że mogą lub są nieprawdziwe i przeinaczone albo dla odmiany wyrwanymi z kontekstu interpretacjami.
Jedną z gorszych rzeczy, jaka mogła stać się młodym pokoleniom to poziom kształcenia, bo odchodzi się od tego, który wymagał pewnej wiedzy ogólnej, a sprowadzony został do ukierunkowania ucznia i studenta na wybraną dziedzinę i to zgodną z ogólnym trendem, jaki wyznacza władza.
Ta z kolei buduje sobie społeczeństwa uległe, a indoktrynuje się je od najwcześniejszych lat i co gorsze, nie są oni już na tyle sprawni intelektualnie, a może są po prostu leniwi, czyli po zasłyszeniu wiadomości od nauczyciela lub wykładowcy, nie zweryfikują tego w innych źródłach.
Z badań prowadzonych w Wielkiej Brytanii wynika, że już prawie 90% uczniów w tamtejszych szkołach nie umie odczytać godziny na zegarze wskazówkowym, co zaowocowało decyzją, aby wszystkie umieszczane w placówkach edukacyjnych, miały wyświetlacze cyfrowe. Idąc dalej, osoby w wieku do lat 20, w większości, nie umieją korzystać z termometru rtęciowego lub spirytusowego, więc tego z podnoszącą się, a zamkniętą w szklanej rurce cieczą.
Obecne młode pokolenia doskonale jednak odnajdują się w internecie, chociaż i tu nie do końca, bo wyszukać informacji to raczej nie umieją, gdyż w takich przypadkach pierwsze kroki kierują do mediów społecznościowych, by tam zasięgnąć języka. Niewielu przychodzi do głowy, żeby wpisać poszukiwane hasło do wyszukiwarki, co może dać całkiem ciekawe rezultaty. Znajdzie się wówczas kilka, kilkanaście lub kilkaset możliwych wyników. To jednak może okazać się problemem, bo niestety trzeba będzie coś przeczytać, a nie obejrzeć filmik, w którym domorosły specjalista od wszystkiego – pobieżnie i bez użycia faktów tłumaczy, że zagadnienie wygląda w sposób, jakim nie jest. Można to wówczas uznać za komentarz do wydarzenia, ale któż z młodzieży odgadnie, iż tak właśnie jest? Nikt, ponieważ nie mają wiedzy, która często przydaje się w życiu, choć wielokrotnie uznawana była za zbędną w okresie nauki.
Nie zmienia to jednak całości zagadnienia, że obecnie wchodzący w swoje dorosłe życie nie mają bladego pojęcia o niczym, ale za to mają wysokie wymagania, które stawiają przy każdej nadarzającej się okazji. Są one różnego typu, więc od żądania odpowiednio wysokich wynagrodzeń po szacunek i uznanie w pracy, na który większość z nas, tych starszych, musiała sama zapracować, a nie było o tym w początkach naszej kariery nawet mowy.
Okres nauki zawodu, bo ani liceum, ani też studia wyższe, nie zastępowały i nie zastąpią doświadczenia, jest więc mało ważny, gdy pierwszy raz pojawiamy się w pracy i machamy przed oczami innych pracowników dyplomem jakiejś renomowanej uczelni.
Tu jednak może takich ludzi spotkać zawód, ponieważ w krótkim czasie okazuje się, że przygotowani może są merytorycznie, ale praktyki w tym żadnej. Jeszcze gorzej dzieje się i to od kilku lat z dwudziestoparolatkami, którzy mają już za sobą potężny okres kariery zawodowej, więc chwalą się, iż na jakimś stanowisku przepracowali 2, a nawet 3 lata. Wówczas taki doświadczony pracownik od progu krzyczy, że wie już wszystko i należy go zostawić w spokoju, bo przecież będzie pracował.
To działa na mojego kolegę Anthony’ego i mnie, jak czerwona płachta na byka, więc delikwent ma czas dla siebie. Dajemy takiemu do wykonania pewne zadania, co ważne, znacznie mniej, niż osobom zatrudnionym od dawna i faktycznie zostawiamy w spokoju, żeby nie przeszkadzać w pracy. Ponownie spotykamy się przed końcem zmiany, czyli sprawdzamy, co akurat udało się takiemu wszystkowiedzącemu zrobić. Najczęściej jest tak, że nie wykona nawet połowy zadań, większość zrobi źle, czyli dochodzi do zderzenia z tragiczną prawdą.
Wyjaśniamy wtedy, co zrobił nie tak, że nie jesteśmy po to, żeby robić komukolwiek przykrości, a pokazać młodemu pracownikowi, jak należy poprawnie wykonywać powierzone zadania. Drugi dzień jest zazwyczaj już inny, gdyż po takiej lekcji, narybek w większości pokornieje, ale nie wszyscy.
To z kolei jest początkiem pewnego rodzaju zatargów, które kończą się w biurze dyrektora, ale to na nas skarży się delikwent, że jesteśmy wrogo nastawieni, źli, podli i niewdzięczni, a i nie doceniamy pracownika, który ma wieloletnie doświadczenie, bo pracował przecież na podobnych lub nawet takich samych stanowiskach całe trzy lata i to w siedmiu zakładach. Argumenty te nie trafiają jednak do szefostwa firmy i zwyczajowo słyszy taki, że zażądaniem pracownikami zajmujemy się my, a i sprawujemy nadzór nad prawidłowym funkcjonowaniem swoich działów.
Taki problem, który jest wynikiem metod stosowanych w szkołach, pojawił się już jakiś czas temu, a wmawia się uczniom, że są najlepsi na świecie, bo szkoła nie może przecież ucznia stresować. Wielu właścicieli firm również stosuje tę metodę, chociaż dzieje się to rzadziej i to pomimo tego, że cholera ich bierze, jak pracować mają z młodszymi pokoleniami.
Warto się więc zastanowić, czy odcięcie się od tzw. kłamliwych wiadomości, czerpanie wiedzy z mediów społecznościowych i bezstresowe wychowanie, są najlepszymi kierunkami kształtowania młodych ludzi, których można nazwać pokoleniem Netflixa.
Bogdan Feręc
Photo by DISRUPTIVO on Unsplash