Zjawisko to zauważyli też producenci z Chin, a przez lata budowali platformy sprzedażowe, które na początku kierowane były do osób dorosłych, by następnie ofertę wysłać do europejskich nastolatków.
Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo np. w Irlandii nastolatki i pokolenie „Z” pokochało wręcz platformy typu Taobao i Tmall, gdzie można kupić praktycznie wszystko w bardzo niskich cenach. Obecnie mówi się, że chińskie platformy sprzedażowe są prawdziwym hitem wśród młodych ludzi z Zielonej Wyspy, a ich popularność stale rośnie. Całą maszynę popularności podkręcają media społecznościowe, na których reklam platform sprzedażowych z Państwa Środka jest raczej niewiele, ale za to pojawiają się w dużej ilości filmiki użytkowników, którzy chwalą się zakupami w Chinach.
Obecnie ocenia się, że chińskie platformy sprzedażowe, które kierują swoją ofertę do ludzi młodych, najpopularniejsze są właśnie w Irlandii, ale nie można powiedzieć, by ich kontynentalni odpowiednicy nie interesowali się zakupami w Chinach.
Co ciekawe, platformy sprzedażowe, o których mowa, oferują kompleksową obsługę klientów z Europy i oczywiście z Irlandii, więc sprowadziły wkład własny kupujących do absolutnego minimum, a czasami biorą nawet na siebie opłaty związane z logistyką, cłami i dostawą, co akurat w Europie nie jest rozwinięte do poziomu, który można by nazwać wysokim. Do tego Chińczycy mają też szeroką ofertę markowych artykułów przemysłowych, co wyjątkowo spodobało się irlandzkim nastolatkom, a mogą kupować koszulki, dresy i buty za ułamek cen, jakie obowiązują w Europie, nie mówiąc już o Irlandii.
Chińscy producenci, nie pozostawiają niczego przypadkowi, więc oferują również artykuły wiążące się bezpośrednio z krajem, do jakiego chcą sprzedać swój towar, więc można u nich kupić wyroby ze znakami jednoznacznie kojarzonymi z Irlandią i innymi państwami z Europy. Do tego oferują usługi agentów handlowych, a i te sprowadzili na poziom aplikacji, więc także je uprościli.
Światowi producenci oskarżają jednak Chiny, iż te nagminnie naruszają ich prawa autorskie i sprzedają towary podrobione, jednak młodzież w Irlandii niewiele się tym interesuje, bo liczy się dla nich przede wszystkim cena i logo znanej marki.
*
Problem europejskich, a chyba przede wszystkim irlandzkich sprzedawców jest taki, iż nie dosyć, że oferta na wyspie uboga, to jeszcze trzeba zapłacić za koszulkę z logo znanej marki od 50 do 100 procent więcej, niż na dowolnej właściwie platformie sprzedażowej. Jakiś czas temu wspominałem też o zasadzie działania mniejszych sprzedawców detalicznych w Irlandii, którzy może i nie mają danego towaru w swoim sklepie, ale zawsze mogą go sprowadzić, by zadowolić klienta. Proceder jest natomiast tego rodzaju, że zamawiają go na portalu sprzedażowym, doliczają marżę i klient dostaje to, czego chciał, ale znacznie droższe. Tym samym nie może dziwić, że coraz większa grupa osób odchodzi od zakupów w sklepach w Irlandii, a kierują się do zakupów online i to poza drogą Europą.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Brooke Lark on Unsplash