Na kogo oddać głos?
Jakiś czas temu zauważyłem, że coraz więcej osób zaczyna interesować się irlandzką polityką, chociaż są to w większości Polacy, którzy mają już irlandzki paszport, więc prawo do głosowania w wyborach ogólnych.
Pytają mnie, gdyż mają przekonanie, że wiem co nieco o irlandzkiej polityce, w jakim kierunku powinni podążać, i która z partii podobna jest do jakiejś z opcji znanych z Polski.
Rzadko ujawniam swoje preferencje polityczne, a jeżeli już, to są to bardziej sugestie, niż wypowiedź w stylu ci, bo proponują to i to lub dają jakąś gwarancję, ale moje sugestie są też mocno ukierunkowane na działania, jakie podejmowane są przez te ugrupowania. Ostatnio, co mówię otwartym tekstem, moją uwagę zaczęła zwracać partia Peadara Tóibína Aontú, a to za sprawą ich propozycji, realnych, bez specjalnie dużej ilości populistycznych haseł i temu podobnych bajek.
Co więcej, do niedawna sondażowo Aontú rosło nieco w siłę, bo ich program, trafiał do ludzi, którzy chcą rozsądnej i wyważonej polityki.
Niestety w okresie ostatnich kilku tygodni coś się zmieniło i Aontú zaczyna rozmieniać się na drobne, więc zajmuje się sprawami stricte lokalnymi, co oznacza, że trafia do niewielkiej ilości potencjalnych wyborców.
Może to dlatego, że mamy okres wakacyjny, może dlatego, że jeden przedstawiciel Aontú w Dáil zmienił strategię, ale o ile tak się stało, to nie jest to dobry kierunek.
Wiele razy słuchałem w radiu, telewizji i podczas wystąpień w parlamencie Peadara Tóibína, który w jakże mądrych słowach proponował rozwiązania problemów toczących Irlandię, ale wytykał też rządzącym niedociągnięcia, jakich się dopuszczają, co w rachunku końcowym dawało sygnał, iż to ugrupowanie, na które swobodnie mógłbym oddać głos, gdybym tylko miał irlandzkie obywatelstwo.
Swoją opinię muszę jednak teraz zrewidować, bo Aontú stało się reprezentantem kilku wyłącznie idei, które zamykają partię na większość społeczeństwa, więc koncentrując się na sprawach lokalnych, o wyjściu na szerokie wody, mowy być nie może.
Szkoda.
Bogdan Feręc