Muzykę też trzeba tłumaczyć

Całkiem niedawno miałem trochę wolnego czasu i oddawałem się ulubionym czynnościom, więc czytałem książki, słuchałem muzyki i rozmawiałem z ciekawymi ludźmi, a w tym gronie znalazła się pewna pani kompozytor.

Muzyka, którą tworzy, znana jest na całym świecie, ilustrowała produkcje filmowe, wykonywana na salach koncertowych, a jej muzyka organowa, często gości w kościołach. Tym razem wysłuchałem jednego z jej ostatnich utworów, jaki napisała, jednak muzyka współczesna, nawet w jej wykonaniu i z towarzyszeniem orkiestry, w ogóle do mnie nie trafiła, czyli odrzuciłem ją w całości.

Na zmianę oceny wpłynął jeden fakt, gdyż po kilkunastu minutach miałem okazję, by osobiście przekazać wrażenia, jakie odniosłem podczas słuchania utworu.

Otóż w słuchawce telefonu usłyszałem głos kompozytor Konstancji Kochaniec, z którą zmuszono mnie do podzielenia się opinią. Z tym zmuszaniem to lekka przesada, albowiem chciałem z nią porozmawiać, a nasza dyskusja była bardzo przyjemna, ciekawa i nie dotyczyła w całości muzyki, gdyż dotykaliśmy różnych tematów.

Przyszedł jednak czas, w którym padło to pytanie, a powiem całkiem szczerze, że tego chciałem uniknąć, ale niestety, a może na szczęście się nie udało.

Wówczas powiedziałem, że utwór nie leży w zakresie moich zainteresowań muzycznych, bo ja bardziej jestem z gatunku um pa pa, um pa pa i tego typu klimaty. Pani kompozytor przyjęła z godnością tę poniekąd obelgę dla jej twórczości i jęła wyjaśniać, że jej twórczość wcale nie jest przeznaczona dla każdych uszu, ale nie poprzestała na tym i stwierdziła, co legło podstaw tej akurat muzycznej wariacji.

Powiedziała wówczas, dyletantowi muzycznemu, co chciała w kompozycji przekazać i jak tę właśnie należy interpretować.

Wtedy dzieło nabrało całkiem innego wyrazu, a i dźwięki, jakie popłynęły ponownie z otworzenia, stały się dokładnym odwzorowaniem słów, jakie wcześniej w moim kierunku wypowiedziała.

Cóż stało się dla mnie wówczas jasne, że muzyki też należy się nauczyć, żeby ją zrozumieć, ale pozostaję przy swoim przekonaniu, iż każdemu utworowi powinien towarzyszyć szerszy opis, by stał się czytelny. Ten pogląd jest ze mną od bardzo dawna, a przekonałem się już kilka razy, że nie można odczytywać wszystkiego w sposób literalny.

Przypominam sobie w takich sytuacjach jeden wiersz, który wyszedł spod pióra mojego kolegi poety, a gdybym nie wiedział, co było do niego inspiracją, w jakim nastroju na papier przelewane były słowa, nigdy nie odpowiedziałbym prawdziwie na pytanie: Co autor miał na myśli?

Na zakończenie jeden z utworów polskiej kompozytorki Konstancji Kochaniec, którą serdecznie pozdrawiam i czekam na naszą kolejną rozmowę – w wolnej chwili, bo jednak oboje jesteśmy bardzo zajęci.

Nike – Konstancja Kochaniec.

Bogdan Feręc

Fot. Radio Wnet

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Rządowa biurokracja
Irish Rail musi obni