Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Mała dziennikarka. Co z dobrem dziecka?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Sprawa 12-letniej Sary, najmłodszej w Polsce „dziennikarki” sejmowej, dała podwaliny do dyskusji, na temat tego, co mogą dzieci i jaki sposób sprawowania opieki nad nimi jest właściwy. Psychologowie i pedagodzy są zgodni, że dziecku w wieku wczesnej adolescencji szkodzi pobyt w środowisku polityki. Zaś leczenie afazji, na którą cierpi dziewczynka – co wiemy z ust jej ojca – na czym innym polega niż na wrzucaniu jej w trudne sytuacje. Rzeczniczka Praw Dziecka uważa natomiast, że jeśli dziecko rozwija zainteresowania, może opuszczać dni nauki szkolnej.

Dziewczynka z warkoczem, w okularach, krąży po Sejmie i przepytuje polityków na tematy zgoła zastanawiające w kontekście jej wieku. Ojciec dziewczynki załatwił jej akredytację dziennikarską, a także założył profil na TikToku „Perspektywa Sary”. Zdradził też w mediach, że Sara cierpi na afazję, a pobyt w Sejmie ma być rodzajem terapii. Niektóre rozmówki z politykami były bardzo popularne. Tata pobierał od subskrybentów opłaty (w promocji 28 zł, normalna cena 32 zł za miesiąc – taka informacja była widoczna w dniu 13.07.2024 r.).

W dniu, kiedy w Sejmie była dyskutowana depenalizacja depenalizacja przerwania ciąży, Sara przerwała Jarosławowi Kaczyńskiemu wywiad, którego udzielał licznym mediom, za co została przez prezesa PiS źle potraktowana. Powiedział jej przy tym, że „wolność słowa nie jest dla dzieci”. 
 
Większość reakcji – od Rzeczniczki Praw Dziecka, poprzez jej poprzednika i rechoczących dziennikarzy pewnej stacji telewizyjnej – skupiła się na słowach prezesa. Niemal nikt nie zadał pytania, co mała dziewczynka robi w świecie brudnej polityki.

Rodzice

O granicach, czyli czemu rodzice nie są partnerami dziecka

Po kilkudniowej burzy konto Sary na TikToku zostało zawieszone. Ale i odwieszone… Na przywróconych przez platformę filmikach widać, że Sara ma pewne trudności z wypowiadaniem niektórych wyrazów, szczególnie wielosylabowych oraz takich, które nie należą do jej codziennego słownictwa. Trudności te mogą wynikać z niełatwej sytuacji, w jakiej znalazła się. Gdy jest bowiem dobrze traktowana przez rozmówców, mówi płynnie, choć jej wypowiedzi są raczej kalką wypowiedzi kogoś dorosłego. Widać, że 12-latka została przygotowana do podejmowanych tematów, których różnorodność zadziwia: wojny w Ukrainie i dawnej Jugosławii, konstytucja, prawa…

„11-letnia tiktokerka” – jak interaktywna zabawka

„Już samo sformułowanie «11-letnia tiktokerka» powinno zaalarmować wszystkich odpowiedzialnych dorosłych: najpierw w Sejmie, potem w gronie komentatorów wydarzenia, biurach rzeczników, fundacjach dbających o dobrostan młodych, którzy wszyscy mają na co dzień wiele pouczeń i dobrych rad dla nauczycieli. To elementarny standard ochrony małoletniego przed złymi skutkami funkcjonowania w internecie” – napisał jako jeden z pierwszych, a może i pierwszy, na swoim blogu „Wokół szkoły” Jarosław Pytlak, pedagog, od 1990 roku dyrektor szkół Społecznego Towarzystwa Oświatowego na warszawskim Bemowie. Z ducha i wieloletniej praktyki harcerz.

„Nie jest tak, że z dzieckiem może rozmawiać, kto chce i o czym chce. Niezależnie od wolności słowa, z której wszyscy korzystamy, i nawet jeśli wyraża na to zgodę rodzic” – zaznaczył Pytlak.
 
Błażej Kmieciak, pedagog specjalny, socjolog prawa i bioetyk, profesor Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, były przewodniczący i obecnie członek Państwowej Komisji do spraw Przeciwdziałania Wykorzystaniu Seksualnemu Małoletnich Poniżej Lat 15, w swoich mediach społecznościowych napisał, że traktowanie lekceważące z góry dzieci przez polityków jest niedopuszczalne. Ale nawet nie przypuszczał, że konto Sary na TikToku zostanie przywrócone.
 
– Gdy więc usłyszałem, że tata Sary dziękuje mi za to przywrócenie, poczułem się źle. Upomniałem się o godność dziecka, a nie o łamanie prawa. Konto na TikToku można mieć od 13. r. ż. Nie pochwalam epatowania dzieckiem w internecie. Mówię to na podstawie doświadczeń z komisji ds. pedofili, w której wciąż pracuję. Sprawcy przestępstw seksualnych wobec dzieci bardzo mocno żerują na ich wizerunku – podkreśla Błażej Kmieciak.
 
– Prowadzenie takiego konta na TikToku uważam za bardzo nierozsądne postępowanie rodzicielskie. Owszem, była Nela, mała reporterka, która pływała z krokodylami czy rekinami. Już wtedy zadawałem sobie pytania o „monetyzację” dzieci przez rodziców i bezpieczeństwo najmłodszych. Gdy wystartowało Voice of Poland Kids, też miałem bardzo poważne wątpliwości. Jurorzy co prawda zachowywali się bardzo w porządku, ale co robiły media z tymi dziećmi to inna opowieść – dodaje ekspert.

Jego zdaniem nie możemy pozwalać na tworzenie „małych dorosłych”. Co innego, gdyby Sara miała swój kanał na You Tube i tam opowiadała o Sejmie, dając upust swoim zainteresowaniom. Ale tu wciela się w rolę dziennikarki snującej się po korytarzach sejmowych niczym np. Justyna Dobosz-Oracz.
 
– Ktoś chyba zapomniał, że Sara to dziecko. Akurat w dniu zdarzenia z Jarosławem Kaczyńskim była dyskutowana depenalizacja przerwania ciąży. Emocje sięgały zenitu, politycy nie szczędzili sobie nieodpowiedniego słownictwa. Polityka to często agresja i złość, z którymi trudno poradzić sobie dorosłemu. Zdecydowanie sejm to nie jest miejsce dla dzieci. Czym innym są wycieczki czy obrady sejmu dziecięcego. Nie jest dobrze, gdy prawa dziecka zaczynamy rozumieć jako prawa małego dorosłego – podkreśla dr hab. Błażej Kmieciak.

Rodzice

Czy dziecko powie Ci, że jest ofiarą cyberprzemocy?

Tata Sary w pomorskich mediach wyznał: „Na konto Sary przychodzą wiadomości. Wszystkie od mężczyzn, którzy ukończyli co najmniej dwadzieścia lat. Kilka wpisów zgłosiłem już do administracji. Były to zachęty do popełnienia samobójstwa i wyzwiska”.

Nie na darmo w poradniku przygotowanym pod auspicjami Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) „Wizerunek dziecka w internecie, publikować czy nie”, czytamy:

„Rodzice są zobowiązani wykonywać władzę rodzicielską w taki sposób, jak wymaga tego dobro dziecka. Nieodpowiedzialne publikowanie w sieci zdjęć czy filmów przedstawiających wizerunek w sposób naruszający godność osoby uwiecznionej bądź wykonanych w sytuacjach intymnych może łamać tę zasadę i naruszać dobro dziecka”.

– Ten poradnik pokazuje, jak groźne – a zdarza się, że dramatyczne – konsekwencje może mieć dalsze lekceważenie obowiązku ochrony wizerunku dziecka, który jest daną szczególnie wrażliwą – mówi Konrad Ciesiołkiewicz, przedstawiciel społecznej inicjatywy i prezes Fundacji Orange.

Manipulacyjne wykorzystanie dziecka przez dorosłych?

Dr Aleksandra Piotrowska, pracowniczka naukowa Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego (obecnie na emeryturze), propagatorka wiedzy psychologicznej, uważa, że 12-latek nie ma na tyle ukształtowanej osobowości, by chodzić pomiędzy dorosłymi po sejmie, oglądać różne sytuacje i słuchać nie zawsze parlamentarnych słów.

– Nawet gdyby 12-letnie dziecko było dojrzałe ponad średnią statystyczną charakterystyczną dla tego wieku, nie osiąga takiego poziomu dojrzałości psychologicznej, poziomu sprecyzowania własnych przekonań, poglądów, systemu wartości, który by je upoważniał do wkraczania w świat problemów osób dorosłych – twierdzi dr Piotrowska.
 
– Mamy oczywiście przykłady starszych nastolatków obecnych niemal w światowej polityce, ale 12 lat a 15 lat to jest przepaść – dodaje.

Zastanawia ją dziecko poświęcające swoje dni i godziny problemom polityki – choć czy można tak określić to, co robi Sara?
 
– To raczej podejmowanie działań zwiększających szansę na rozpoznawalność i wzrost liczby obserwatorów w mediach społecznościowych. Dlaczego dorośli biorą udział w tworzeniu jej profilu na TikToku? To sprzeczne z obowiązującym w Polsce prawem. Rodzice powinni mieć na tyle odpowiedzialności, żeby chronić własne dziecko przed środowiskiem niedostosowanym do jego możliwości i wieku – uważa dr Piotrowska.

Czy Sejm jest salą zabaw albo salą terapeutyczną?

Ekspertka przypomina, że 12-latek powinien spędzać czas w szkole. Przecież mamy obowiązek szkolny!

– Ty nie w szkole? – zdziwił się na widok Sary Donald Tusk.

Niemniej odpowiedział na pytanie, czy wojska NATO mogłyby, tak jak było podczas wojny w dawnej Jugosławii w latach 90., interweniować w Ukrainie.

Uzależnienia

Kiedy z dzieckiem do psychologa?

Kiedy po ostatniej burzy padło jedno z częściej zadawanych Sarze pytań: „Dlaczego ty nie jesteś w szkole?”, do rozmowy wtrąciła się Monika Horna-Cieślak, Rzeczniczka Praw Dziecka. Stwierdziła, że jeśli dziewczynka realizuje swoją pasję, to ona usprawiedliwia nieobecność w szkole.

Inaczej uważa dr Aleksandra Piotrowska.
 
– Sara jest w okresie zdobywania podstawowej edukacji, a nie wchodzenia w świat tak mało interesujący i, proszę wybaczyć, mało wartościowy, jak świat naszej polityki – twierdzi ekspertka.

– Pan Kaczyński nie po raz pierwszy w swoim życiu, powiedział „s…j dziadu”, tym razem w wersji dla dzieci. Wiedząc o tej sprawie tyle, ile podają media, ile zobaczyłam na filmikach z udziałem Sary, zaryzykowałabym stwierdzenie, że mamy do czynienia z manipulacyjnym wykorzystaniem dziecka przez osoby dorosłe. Powinno się Sarę chronić przed takim postępowaniem i takimi doświadczeniami. Nic dobrego z tego nie wyniknie – podkreśla dr Piotrowska.
 
Ekspertka nie raz przyglądała się sytuacjom, gdy rodzice byli w stanie wyrządzić ogromną krzywdę dziecku. Czasem ze względu na własne ograniczenia opiekunów, którzy nie uświadamiają sobie, jakim zagrożeniem dla dalszego rozwoju dziecka są doświadczenia, które mu organizują. A czasem w pełni świadomie, wychodząc z założenia, że obecnie najważniejsze jest, żeby się przebić.
 
– W przypadku Sary, niezależnie od motywów ojca, należałoby z tym coś zrobić, a nie koncentrować się na tym, że pan Kaczyński powiedział, co powiedział. To dorosły opiekun, najczęściej rodzic, jest tym, który powinien przewidywać, w jakich sytuacjach, jakie doświadczenia mogą się stać udziałem jego dziecka. Dziś już z całą pewnością wiemy, że to, co dziecko słyszy, widzi, przeżywa, w bardzo wyraźny sposób wpływa na to, jakim ono będzie dorosłym. To rodzic odpowiada za wyraźne stawianie granic, co w życiu dziecka jest wskazane, co dopuszczalne, a co jest absolutnie niedopuszczalne. Pozwalanie, żeby dziecko gromadziło takie doświadczenia, jakie stają się udziałem Sary, należy do trzeciej kategorii – podkreśla dr Piotrowska.

Afazja – co to za zaburzenie

Przyjrzyjmy się, na czym polega afazja u dzieci. Dr Danuta Emiluta-Rozya, adiunkt badawczo-dydaktyczny w Zakładzie Logopedii i Lingwistyki Edukacyjnej Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, od ponad 40 lat zajmuje się zaburzeniami mowy u dzieci. Podkreśla, że afazja nie występuje zbyt często, nie zawsze jest prawidłowo rozpoznawana, zdarza się sporo błędów diagnostycznych. Bywa mylona z trudnościami w komunikacji słownej u dzieci z lekkimi zaburzeniami intelektualnymi lub zaburzeniami ze spektrum autyzmu, niekiedy także z opóźnieniem rozwoju mowy.

– Tzw. afazja dziecięca, nazywana też afazją rozwojową, w innej terminologii alalią lub niedokształceniem mowy pochodzenia ośrodkowego, jest zaburzeniem spowodowanym uszkodzeniami lub dysfunkcjami ośrodkowego układu nerwowego. Przyczyna, która je wywołała, musiała zaistnieć w okresie prenatalnym, okołoporodowym lub wczesnym postnatalnym, czyli poporodowym – tłumaczy ekspertka z APS.

Uzależnienia

Jestem Cyceronem afazji

Jak wyjaśnia, jest to zaburzenie rozwoju mowy, które ujawnia się już w początkowym okresie przyswajania przez dziecko systemu językowego i uniemożliwia mu lub znacznie ogranicza słowne porozumiewanie się z otoczeniem. Objawy trudności w mowie zależą od typu zaburzenia. Niemniej jednak dzieci nim obciążone mają najczęściej prawidłowy rozwój psychoruchowy, poznawczy, w tym społeczny – poza rozwojem mowy.
 
Tzw. afazja ma kilka typów. W pierwszym z nich dziecko ma trudności z różnicowaniem dźwięków mowy, co wywołuje skutek w postaci niemożności lub znacznego ograniczenia rozumienia wypowiedzi słownych i wtedy wtórnie jest zaburzone ich nadawanie. System językowy, zarówno bierny jak i czynny, nie jest prawidłowo przyswajany. Mówimy w tych przypadkach o alalii percepcyjnej, według innej terminologii niedokształceniu mowy o typie percepcyjnym, gdy niedosłuch jako przyczyna zaburzeń mowy został wykluczony.
 
W drugim typie tzw. afazji dziecko rozwija rozumienie wypowiedzi słownych prawidłowo. Rozumie na poziomie wieku, co się do niego mówi, natomiast ma zaburzone czynne nadawanie komunikatów werbalnych. Wtedy ten typ zaburzenia nazwiemy alalią ekspresyjną lub niedokształceniem mowy o typie ruchowym. Zdarzają się także zaburzenia o objawach mieszanych.
 
Tzw. afazja rozwojowa może mieć różne nasilenie. Niemniej jednak jest to zaburzenie poważne i nigdy nie ustępuje samoistnie.

– Typ pierwszy występuje bardzo rzadko. Terapia koncentruje się przede wszystkim na wykształceniu u dziecka umiejętności różnicowania podstawowych jednostek systemu językowego, czyli fonemów w parach, w oparciu o brzmienie i desygnaty prostych wyrazów, np. mama i baba, tata i papa. Dalej poszerzamy zestawy wyrazów, które dziecko ma zróżnicować i dzięki temu pomagamy zrozumieć ich znaczenie. Potem rozwijamy nadawanie tych komunikatów słownych – tłumaczy dr Danuta Emiluta-Rozya.

Jej zdaniem częściej zdarza się typ drugi, chociaż znacznie rzadziej niż opóźnienie rozwoju mowy.
 
– Mimo wieloletniej terapii, wypowiedzi dzieci z afazją są wciąż zniekształcone w różnym zakresie, tzn. mogą być ubogie pod względem słownictwa, o uproszczonej strukturze i nieprawidłowych formach gramatycznych, niewyraźne dla odbiorców. Niektóre dzieci po kilku latach terapii są w stanie wypowiadać pojedyncze wyrazy, także ich połączenia jako równoważniki zdań lub proste zdania zawierające niektóre konstrukcje składniowo-fleksyjne. Na bazie przyswojonych wyrazów próbują budować zdania rozwinięte, niemniej jednak, nawet przez kolejne lata, wypowiedzi – te bardziej złożone – przysparzają im wiele trudności. Wciąż uwidaczniają się nieprawidłowości gramatyczne. Nawet jako nastolatki borykają się z poprawną realizacją wyrazów, szczególnie tych o niskiej frekwencji w języku, np. wyrazów obcego pochodzenia czy spoza obszaru ich dziecięcych lub młodzieżowych zainteresowań – wyjaśnia dr Emiluta-Rozya.

Być zdrowym

Afazja: skąd się bierze, co oznacza, czy można leczyć?

Podkreśla, że niezależnie od typu afazji ważne jest stwarzanie tym osobom możliwości nawiązywania kontaktów społecznych wymagających komunikacji werbalnej, np. prezentacja własnych opinii w gronie rówieśników w szkole, udział w słownych grach zespołowych, argumentowanie wyborów podczas zakupów czy planowania wycieczki, itp.
 
– Jest to potrzebne, żeby dziecko mogło rozwijać przekonanie o własnym sprawstwie, niemniej jednak sytuacje te powinny być organizowane ostrożnie, aby nie przekraczały jego możliwości komunikacyjnych. Rzecz w tym, żeby kontakty społeczne były przyjazne dziecku i nie doprowadzały do zaniżania samooceny. Ważne są więc doświadczenia werbalne w nowym otoczeniu, żeby dziecko wiedziało, że potrafi porozumiewać się słownie w różnych sytuacjach. Ale czy aż tak, że dziecko idzie prowadzić rozmowy w Sejmie? Tu miałabym wątpliwości. Czy nie narażamy go w ten sposób na sytuacje trudne? – zastanawia się dr Emiluta-Rozya.

Beata Igielska, zdrowie.pap.pl

Fot. zdjęcie ilustracyjne/PAP.

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version