Mają chodzić i jeździć rowerami
Nie cichną komentarze, jakie pojawiają się po propozycjach ministra transportu Eamona Ryana, któremu przypuszczalnie wyraźnie podoba się model transportu publicznego zastosowany w Chińskiej Republice Ludowej, gdzie podstawą jest rower.
Otóż minister usilnie nalega, aby w pogardzie mieszkańcy Irlandii mieli swoje własne samochody, a przesiedli się na transport publiczny, dodajmy, że w wielu przypadkach niewydolny. Tą drogą poszła właśnie organizacja Rail Users Ireland, która twierdzi, że proponowany przez Ryana darmowy transport publiczny, zostanie skutecznie zablokowany przez pasażerów, a to może oznaczać, że w konsekwencji na siłę próbować będzie się wsadzić ludzi na rowery i zmusić do wędrówek pieszych.
Wg Marka Gleesona z Rail Users Ireland, w chwili, gdy transport publiczny będzie darmowy, odbywać się też będzie bardzo dużo niepotrzebnych podróży, więc tych na krótkich odcinkach. Gleeson dodaje, że nawet samo przejście na bezpłatny transport, „nie jest gwarancją sukcesu”.
Mark Gleeson powiedział:
– Jest to trochę zagadka, którą należy rozwiązać, jeśli będziemy podróżować za darmo. Luksemburg był pierwszym miastem w Europie, które posunęło się naprzód i nadal ma chroniczne problemy z ruchem drogowym. Próbowano tego gdzie indziej, ale wyraźny dowód, który widzieliśmy w raporcie EY, a zlecony przez NTA, jest taki, że jeśli transport wstępnie nie zostanie dopasowany do znacznego zwiększenia przepustowości i częstotliwości, tak naprawdę nie dostaniesz ogromnej kwoty pasażerów, która będzie korzyścią.
Rail Users Ireland zwraca też uwagę, że darmowy transport publiczny stawać będzie w sprzeczności z celami, jakie wyznaczył sobie rząd, więc nie będzie też tak, że większa ilość osób na krótkich odcinkach, używać będzie rowerów lub przemierzać trasę pieszo.
Mark Gleeson:
– Wyobraź sobie, że idziesz dziesięć minut do sklepu i widzisz nadjeżdżający autobus i jest bezpłatny, no cóż, oczywiście, że zamierzasz do niego wskoczyć. Istnieje pewien aspekt wygody, dzięki któremu ludzie chcieliby bardziej korzystać z usługi, aby w pewnym sensie uzyskać za nią wartość. Chcemy zachęcić ludzi do odbywania krótkich podróży pieszo lub rowerem oraz długich podróży komunikacją miejską.
*
Niektóre miasta w Irlandii, w tym Dublin, zaczęły rozważać wprowadzenie opłat za wjazd samochodem do miasta, a i wprowadzenie kolejnej opłaty za wjazd do centrum. Dodatkowo proponuje się znacznie podnieść ceny za parkowanie w miastach, a i zmniejszyć do absolutnego minimum ilość miejsc parkingowych. To miałoby zniechęcać do podróży własnym samochodem i jakoby poprawić stan irlandzkiej atmosfery. W połączeniu z darmowym transportem uwolnić centra miast od ruchu pojazdów, czyli będzie miło i przyjemnie. Może to i dobry pomysł, więc przesadzenie rdzennych mieszkańców wyspy oraz rezydentów na rowery i wymuszenie na nich pieszych wędrówek, ale to jednak Irlandia więc warunki pogodowe, czasami mają wpływ na nasze plany podróżowania.
Mam też pomysł dla ministra Ryana i może z niego korzystać w całej rozciągłości, a zaledwie jednego dnia oczyszczę drogi z samochodów, autobusów, tramwajów i pociągów, natomiast całą Irlandię, jak długa i szeroka wsadzę na rowery, hulajnogi i rolki. Panie ministrze, trzeba zlikwidować wszystkie firmy transportowe przewożące pasażerów, wprowadzić jednorazową opłatę za wjazd do miasta w kwocie 100 €, podnieść akcyzę na paliwa pędne o 500% i dodatkowo opodatkować branżę samochodową. Wtedy chciał, czy nie niewiele osób stać będzie na poruszanie się samochodem, a transport publiczny działać nie będzie, więc będziemy mieli najczystsze powietrze w Europie. Może nigdzie nie będziemy na czas, ale za to oddychać się tu będzie, jak w Alpach. Nawiasem mówiąc, to działa Pan wbrew swoim własnym słowom, bo chce pan wycofać samochody, a przesadzić nas na spalinowe autobusy i pociągi. Jest w tym jakaś logika? Kolejny raz powiem, że zaczyna Pan działania od końca, bo zmienić przyzwyczajenia mieszkańców tego kraju można, ale dając coś, a nie coś odbierając. Nie wiem też, czy mam dobre informacje, ale odnoszę wrażenie, że mamy XXI wiek, więc cywilizacja jest na wyższym stopniu rozwoju, niż końcówce XIX wieku, a to wtedy samochód był ewenementem na skalę światową.
Bogdan Feręc
Źr: Newstalk
Photo by Alejandro Lopez on Unsplash